CRO-COP czy to początek końca ??

Nie wiem czy jestem sentymentalny lub dramatyzuję ale Mirko to mój poniekąd ulubiony fighter(zapewne dużej części użytkownikow chyba też) i nie daje mi spokoju jego ostatnia walka z Kongo(albo ogólnie mowiąc cała dotychczasowa kariera w UFC) więc założyłem temat żeby wysłuchać opini innych użytkowników,tudzież samemu podzielić się swoimi refleksjami. Szczerze mowiąc po finale Pride OWGP w zeszłym roku byłem pewien ze na shocwave cro-cop zmierzy się z Fedorem i zrzuci go z tronu. Wydawał się mocniejszy niż kiedykolwiek i całkowicie kompletnie ukształtowanym fighterem ( zresztą widać było w półfinale z silvą ten postęp-od ich ostatniej walki).Niestety na Shockwave Fedor bił się z Huntem , cro-cop poszedł do UFC a Pride nie tak dawno poszedł w zapomnienie.Pomimo tego byłem przekonany że Mirko zamiecie całą ciężką z Silvią,Monsonami,wracającym Arlovskim itd i pokaże ameryce na czym polega striking:)(w porównaniu do np weżmy Chucka który w stanach uważany jest za Boga MMA i stójki). Z sanchezem poszło gładko(choć w zasadzie edie nie podjął walki) z Gonzagą SZOK i kilkudniowe analizowanie jednej i tej samej walki(ale z Randlemanem było podobnie i się podniósł więc i tym razem myślałem że to tylko wpadka) no i na weekendzie kolejny zawód z Kongo. Trochę osowiały chodzę od soboty po tej walce, zastanawiam się czy to styl Mirka jest już moze zbyt archaiczny na nową falę zawodników , czy to zmęczenie MMA czy moze po prostu brak motywacji bo w końcu pas wszechwag Pride ma albo coś jeszcze innego?. Z góry dzięki za wasze refleksje nad Mirkiem - fighterem dzięki któremu w zasadzie zaczęłem się interesować MMA i kopać high-kickami

Hehe no i widziecie Panowie - końcowa konkluzja jest taka że każdy kocha Mirasa jak brata (tylko żeby jeszcze forma z OWGP była)
Chciałem podziękować wszystkim za wasze wypowiedzi i uwagi na temat CC (takze te krytyczne). Temat pewnie będzie jeszcze komentowany więc zapraszam wszystkich(którzy jeszcze tego nie uczynili) do przedstawienia swoich przemyśleń.Pozdrawiam

Nie wiem czy już był ten highlight na forum bo jestem nowy ale go tutaj wrzucę do tematu na przypomnienie starego dobrego Mirka,moim zdaniem Najlepszy higlight cro copa jaki się kiedykolwiek ukazał:

http://

Całkiem możliwe, że to koniec jego świetnej formy, którą zaprezentował np. na Pride OW GP. Wszystko ma swój koniec, a Mirko ma już swój wiek, rzecz wiadoma, że zawsze wygrywać nie będzie, i wkońcu musiał zacząć przegrywać. Tak czy siak jest bardzo dobrym fighterem, i trzeba się z nim liczyć.

walki z Kongo jeszcze nie obejrzałem ( no wiecie szkoła itp ) no ale szczerze mówiąc druga porażka pod rząd to nie jest w stylu Mirka. Sam jestem jego fanem więc jeszcze mogę dać mu ostatnią szansę jeśli znowu przegra bedzie to już rzeczywiście zapowiadało jego koniec.

Co do filmiku - jest fajny ale już stary, chyba zrobiony jeszcze przed walką z Fedorem, ja polecam HL-6 Hrvmana. Super filmik o Cro Copie pokazujący prawie całą jego karierę w PRIDE

no dobry ten highlight,swietnie zrobiony,fiodor fajnie wyklina na koncuokruch gdzie ten filmik mozna znalesc?

Zmieniony przez - jaruss w dniu 2007-09-13 20:07:01

prosztę oto i on http://

mi się bardzo podoba ten highlight

dzieki okruch,superrr.

Co do wieku to może i jest w tym ziarno prawdy FightOrDie bo niewiadomo czy cro-cop ma takie zdolności wstrzymywania czasu jak Randy Higlight hl-6 hr faktycznie jest niezły (choć mnie osobiśćie denerwował śpiew tej babki w tle-mogli dać czysty podkład) pozatym fajnie zmontowane ogólnie Ok. A generalna refleksja juz odnośnie Mirka jest taka że może powoli wygasać postać fightera który miał chyba najbardziej realną szansę żeby skopać dupę Fedorowi ostatnimi czasy (zwłaszcza świeżo po OWGP).Ale kto wie ja wierzę że chociaż jeszcze tytuł UFC zgarnie jeśli się pozbiera i wyciągnie wnioski.

ja za bardzo nie wiem co mysleć...z Gonzagą mogło być faktycznie jak z Randlemanem swego czasu a teraz z Kongo...pierwsza runda nie była zła,walczył nawet nieźle,nic nie zapowiadało tego co później sie stało...Mirko od 2 rundy walczył ze złamanym żebrem stąd nie wiem czy to tylko to spowodowało że walczył jak walczył a był dobrze przygotowany czy jednak gdyby nie to żebro to i tak nie dałby rady...
chciałbym go zobaczyc jeszcze raz(oczywiscie po pewnej przerwie,na wyleczenie kontuzji) z kims dobrym by móc powiedziec czy coś jeszcze z Mirka będzie...

O tym żebrze nie słyszałem ale na pewno jeśli tak faktycznie było w jakimś stopniu to zadecydowało że od drugiej rundy ,,stanął" .Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na wpływ tych kolan Kongo w jaja Mirka i to kilkakrotnie bodajże , Big nawet przerwał na chwilę walkę zeby dac mirasowi odpocząć (moim zdaniem po takim kolanie inny zawodnik mógłby paść z premedytacją i nie podnosić się z gleby a wygrałby przez decyzję bo Kongo zostałby zdyskwalifikowany ale Cro-cop jest raczej honorowym gościem lecz gdyby się nie podniósł to z drugiej strony nikt by się nie przyczepił bo kolano wyglądało naprawdę hardkorowo).

Zmieniony przez - Rogerio.M w dniu 2007-09-13 23:16:08

to nie było jedno kolano...ich cos ze 4 były,wszystkie na klejnoty...swoją drogą to i tak dziwie się ze Big John dał Mirasowi tak mało czasu na dojscie do siebie po tych kolanach....