W tamtym roku kalendarzowym tak pod koniec zrobiłem cykl na mecie 15 mg ed. Do tego odblok pół paczki nolwy, 2 pierwsze dni po 40 mg a potem do końca po 20. Odblok skończyłem tak zaraz przed nowym rokiem, pod koniec grudnia.
I wszystko było w porządku, do początku lutego, kiedy zaczeło sie robić gino, lewy sutek zaczął puchnąć i boleć, zrobił sie guz. Zareagowałem w sumie późno, bo dopiero po miesiącu. Kupiłem paczke nolwy, i jadłem przez 4 dni po 40 mg a potem do końca paczki po 20 mg. W sumie troche pomogło, bo w lewym sutku guz przestał rosnąć i nawet sie chyba zmniejszył.
Do tego czasu w prawym sucie sie nic nie działo. Jakieś 2 tygodnie po odstawieniu nolwy suty znów zaczeły puchnąć, i chyba w prawym też zaczyna robić sie guz. Pewnie estrogen przy łykaniu nolwy sie nagromadził, i teraz są jego efekty. Aha, mam 19 lat, bo to może sie przydać.
W sumie to mineły już jakieś 4 miechy od cyklu, więc nie wiem czy to wogóle gino spowodowane koksami. Co byście radzili w takiej sytuacji?? Biore teraz cynk, 1 tabs zincasu, i tak sie zastanawiam czy nie zwiększyć do 2 albo 3... Co o tym sądzicie?? Albo spróbować jakiś naturalnych antyestrogenów. Albo kupie następną paczke nolwy, ale tak troche lipa jechać cały czas na lekach, bo to nie cukierki raczej... poradźcie coś