Natomiast ostatnio glosno o MMA w stanach,a tu jest najciekawsza walka UFC vs PRIDE.Dla mnie idea przenoszenia PRIDE do USA to jakas porazka.Jak porownam ostania gale w Las Vegas z galami w saitamie,to przeciez niebo a ziemia.W japonii mamy zywiolowo reagujacy tlum(bardzo liczny)wielka hale,dobre zasady(mozna cieszyc oko np stompami ) a wstanach atmosfera byla jak na marnej gali boksu.Szkoda ze to powoli odchodzi i japonce ruszaja do USA.Dla mnie ten koniec roku to symboliczny koniec wielkiego "PRIDE".CC poszedl do UFC,fightcard na NYE byl jakis ubogi,Fedor zawalczyl marnie,jakby z łaski,jeszcze cos przebakiwal o odpoczynku.Forma zawodnikow spadla,Wand to juz nie ten mistrz co kiedys,Igor,Randleman,Rampage odeszli (mozna by jeszcze kilku wymienic),Nog tez nie jest tym zawodnikiemco w walkach z CC i Sappem,gdzie obity niemilosiernie potrafil zmusisc do odklepania,nie ogladamy juz pieknych trojkatow jak na Colemanie i Schilcie.Coz najlepsze czasy za nami.
W sumie to mi wszystko jedno kto zawladnie rynkiem w USA,bo napewno nie powtorza juz tego co bylo.Zyczylbym sobie tylko aby sobie nie przeszkadzali,zeby byla jedna silna organizacja,majaca swietnych zawodnikow i organizujace gale na najwyzszym poziomie.Cos mi podpowiada ze dolary tu zwycieza,bo jak amerykance sie za cos biora to rzadko przegrywaja(takze nie zdziwie sie jak zobacze Fedora w UFC).Poza tym jest zapotrzebowanie na walki,po czasach wielkich mistrzow w boskie i co za tym idzie wielu wspanialych galach z udzialem Tysona,Lewsia,Holyfielda i innych jest pustka na rynku i trzeba ja jakos wypelnic.Nie mam watpliwosci ze to bedzie MMA