OSIOL JESTEM
Brama szeroko otwarta, nie wisi na niej napis:"Nieupowaznionym wstep
wzbroniomy". Wejsc moga wszyscy. Dluga aleja drzew daje mily chlod, z dala
widac dym, z bliska zas dochodzi won pieczonych kielbasek. Jedna z pracownic
uwija sie przy przygotowywaniu grilla, zbliza sie burza. Na niebie juz
blyskalo ale grzmotow jeszcze nie slychac.
Zamek, potezny, wydaje sie chlodny ale tyle serca co zobaczylam tu
zwiazanego z choroba i niepelnosprawnoscia nie doswiadczylam juz dawno. Na
parterze sala dla lezacych i bardzo slabo poruszajacych sie. Przejscie przez
nia sprawia ze zycie nie jest juz takie samo jak wczesniej. System wartosci
staje sie inny. Jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki, a moze za jednym
spojrzeniem na cierpienie lezacych, pozwijanych sie z bolu, powykrzywianych
osob. Co powiedziec? Dzien dobry ? a moze nie patrzec bo nie wypada? ale
dlaczego to przeciez cierpiacy ludzie. Na dodatek ...usmiechnieci i
zadowoleni.
To nie dom dla glupich, jak wulgarnie kiedys ktos nazwal takie instytucje.
To dom madrosci i nadziei. Kto raz tu byl, kto raz rozmawial z dziewczynami
potwierdzi. " tu trzeba wsluchiwac sie w rytm serca tych dziewczat, to one
ucza nas rozumu, dobroci i wrazliwosci, choc kiedys myslalam inaczej .
Wstydze sie tego przed soba"- mowi opiekunka Danuta Rykowska. W Pismie Sw
Pan Bog przemowil przez oslice. A to uposledzone dziecko przemawia do nas
mocniej niz najmadrzejsza lektura. Jasne ze potrafia tez zalezc za skore,
manifestowac swoje racje. Jednak dla Boga pozostaje przezroczyste, gdyz
zawinionego grzechu nie maja.
Siostry i caly personel staraja sie by podopieczne czuly ze to ich dom.
Mysle, ze personel stara sie by byl to dom dla spoleczenstwa, nie zamknieta
twierdza, na jaka "zamek" wyglada, ukryty za bujna roslinnoscia. Chca by
kontakt ze spolecznoscia byl jak najczestszy. Ale odwiedzin postronnych osob
tu malo. Strach i oniesmielenie, to najprawdopodobniej powod tak rzadkich
odwiedzin, bo kazdy wie ze tu za brama jest cierpienie, ale ludzie boja sie
chyba skomasowanego cierpienia. Czasem dziewczeta, kiedy maja atak , krzycza
jakby je ktos ze skory obdzieral. To niektorych przeraza. Spoleczenstwo
nastawione jest na piekno, boimy sie dotknac rzeczy niewiadomych, a ten dom
dla wielu taki jest. Niektorzy mysla ze jesli nie zobacza cierpienia to ich
ono nie dotknie. W czasie festynu jedna z okolicznych mieszkanek powiedziala
mi ze mieszka tu od lat i nigdy dotad tu nie byla. A nikt przeciez nie jest
tu ze stali. Wiem sama po sobie ze zanim przywyknelam do tej pracy musialam
wiele rzeczy zrozumiec.
Gdzie moja mama?
" Najmilejsza w zyciu jest moja mama, to moja mama, ta ukochana. Co mnie w
zyciu wychowala..".- spiewa na okraglo Marzenka. Kiedys nie miala zbyt wielu
okazji, by ja mamie spiewac. Nie przyjezdzala tu, w koncu jednak przelamala
sie i bywa tu co miesiac. Niestety kontakt rodzicow z podopiecznymi jest
sporadyczny. Wiekszosc rodzin nie przyznaje sie do nich. I nie chodzi tu
tylko o rodzicow, ale i o rodzenstwo. Czesto to rodziny patologiczne,
dziewczeta przybywaja tu do Domu juz z ogromnym bagazem doswiadczen. Wiele z
bylych podopiecznych bylo...molestowanych seksualnie. Niesprawne psychicznie
i ruchowo, jak mialy sie bronic?
Pamietam jak przyszla do Nas dziewczynka 18 letnia. Skora i kosci, do tego
cale cialo powykrecane. Karmilysmy je sonda by cokolwiek przyjela.Rodzina
nie interesowala sie , nie odwiedzala jej.Umierala bez nich, ale pelna
pokoju i ciszy i z lekkim usmiechem na ustach, jakby kogos przed smiercia
zobaczyla.Matka, wezwana przez nas, po dlugich poszukiwaniach z pomoca
policji, byla zbulwersowana zesmy jej zaklocily spokoj. Nie zdazyla sie
pozegnac z corka. Nie odwiedzila jej przez 6 lat ani razu! Wiem ze rodzicow
obojetnych na los dzieci nie mozemy oskarzac i oceniac. Kto jest w stanie
przewidziec jakbyb sie sam zachowal gdyby jemu sie urodzilo takie dziecko?
Odchodzi maz, patologia...To nie jest takie proste jak nam sie wydaje.
Czasem sytuacja rodzinna zmusza, czasem agresja dziecka nie pozwala by
przebywalo w rodzinnym domu z innymi dziecmi.
Podopieczni przezywaja to bardzo, kiedy ktos nie przyjedzie z zapowiedziana
wizyta. Potrafia caly dzien przewisiec na poreczy schodow. W glebi serca
zakodowane maja pragnienie bycia normalnym, posiadania rodziny. Milosc
rodzicielska trudno zastapic , ale wszyscy tu pracujacy staraja sie bardzo.
Wrazliwe, gotowe do wysilku, mozna na nie zawsze liczyc. " to wspaniali
ludzie, nie jestem godna obok nich stanac"- tlumaczy siostra przelozona
"Domu nie stanowi dyrektor, przepisy, dom to dzieci i ci wspaniali ludzie ,
lekarze, opiekunki, pielegniarki,usprawniaja, przytula, wysciskaja...."
" Uwierzcie mi to ogromne poswiecenie.Tylu obloznie chorych , a nikt nie ma
tu odlezyn!". Nawet ci najbardziej chorzy potrafia jednak okazac gest
wdziecznosci. Kaciki ust ulozne sa , lekki usmiech, pomrugaja z radosci
oczami. Bardziej sprawne dziekuja postawa.
Lekarstwo na niezadowolenie.
Cierpienie podopiecznych uczy akceptacji tego co mamy. Uczy brac zycie jak
leci. Niezadowolenie z siebie, ze swojego wygladu nastolatki wychodza stad
wyleczone. Marysia ma sparalizowana lewa reke, prawa robi ladne szaliki.
Dostala rente, jak sama mowi "nerte" po ojcu, odzyla.Kupuje sobie garsonki i
uwielbiana kawe. Asia swietnie gotuje, najlepiej wychodza jej "szpagetki",
Dorotka uklada puzzle, mimo ze prawie nie widzi. Sama ulozyla je w 3 tyg.
Dwie opiekunki w tydzien nie mogly sobie z tym poradzic. Tereska swietnie
obsluguje pralke i pilnuje by przypadkiem ktoras z siostr czy pan swieckich
jej nie zepsula. Nagadac tez sie nie potrafia. Tematy przewodnie:
odchudzanie, moda, pieniadze, dom. Nic nam obcego. "ciastko sobie zjem a
potem kolkiem pokrece na szyi i brzuchu i schudne"- tlumaczy niezwykle
zaradnie Asia i zbiera sie do robienia mi masazu.Rehabilitant bylby z niej
niezly.Marzena pieknie spiewa."zaspiewaj cos"-prosi mnie szczerze, wiec
spiewam najlepiej jak umie. "Eee skoncz juz, bo nie potrafisz"- kwituje
szczerze. Tak, tak szczerosc to ich podstawowa cecha. Kiedy zaczelam tu
pracowac , przechodzac przez sale pelna podopiecznych jedna z nich
krzyknela"kochana jestes!" i kiedy juz chcialam sie rozplynac z zachwytu
dodala" i osiol jestes". Teraz kiedy czasem rozpiera mnie duma i zachwyt nad
soba, by opamietac sie mowie sobie:osiole jestes. Bo przeciez wszyscy
jestesmy oslami. Ja dla kogos, ktos dla mnie.To mnie zawsze sprowadza na
ziemie.Osiol jestem a Ty?
LENKA