...
Wiecznie przegrany Inter
Data: 28.03.06 14:23, Autor: Agnieszka Kiołbasa, Źródło: własne
Massimo Moratti od jedenastu lat jest właścicielem jednego z bardziej utytułowanych włoskich klubów piłkarskich, a mianowicie mediolańskiego Interu. Za jego czasów popularni nerazzurri wygrali Puchar UEFA 1998, Puchar i Superpuchar Włoch 2005, ale to zdecydowanie za mało, by zaspokoić ambicje bossa klubu o takich tradycjach.
Kiedy wspomniany Massimo (syn Angelo Morattiego – legendarnego właściciela Interu) obejmował stery w zespole czarno-niebieskich w lutym 1995 roku, sympatycy Mediolańczyków wierzyli, że pieniądze szefa wielkiego koncernu paliwowego pozwolą odbudować potęgę Interu, a co za tym idzie odzyskać utracony w 1989 roku tytuł mistrzowski. Moratti rzeczywiście nigdy nie szczędził grosza na transfery, ale wydawane pieniądze zupełnie nie przekładają się na sukcesy. Trofea zdobyte przez nerazzurrich w przeciągu ostatnich lat można policzyć na palcach jednej ręki.
Przez kadrę Interu za czasów Morattiego przewinął się cały wachlarz gwiazd światowego futbolu z Ronaldo, Vierim, Roberto Carlosem i Roberto Baggio na czele, ale nawet z takimi zawodnikami w składzie zespół nie był w stanie wywalczyć tytułu mistrzowskiego, nie mówiąc już o tryumfie w Lidze Mistrzów. Przed każdym sezonem apetyty w klubie są ogromne, ale za każdym razem kończy się na wielkim rozczarowaniu. Warto zaznaczyć, że w ciągu jedenastu lat Inter nie tylko nie wygrał scudetto, ale zaledwie dwukrotnie cieszył się drugą lokatą, co tym bardziej świadczy o niemocy tego klubu.
Wielu utrzymuje, że dopóki Moratti będzie pełnił funkcję właściciela Interu, nerazzurri nie odzyskają mistrzowskiej korony. Trzeba przyznać, ze coś jest w tym pesymistycznym sposobie myślenia ludzi na co dzień pasjonujących się futbolem. Nie ma takiego drugiego człowieka, który przed każdym rozpoczynającym się sezonem wymieniałby większą część składu. Nikt tak często jak Moratti nie zmienia szkoleniowców. Włoch zdążył już dwanaście razy zwolnić trenera. Roberto Mancini jest trzynastym z kolei przełożonym piłkarzy Interu (uwzględniając podwójne kadencje Castelliniego i Hodgsona), ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że popularny Mancio w czerwcu straci swoją posadę. Massimo Moratti w każdym z wywiadów podkreśla, że w przyszłym sezonie na ławce Interu nadal będzie można oglądać byłego szkoleniowca Lazio i Fiorentiny, ale nikt do końca w to nie wierzy. Wszyscy doskonale pamiętają jak zakończyła się przygoda argentyńskiego trenera Hectora Raula Cupera z zespołem z Mediolanu. On też cieszył się zaufaniem Morattiego, ale wystarczyło kilka nieudanych meczów z rzędu, by otrzymać wymówienie. Mancini najwyraźniej zdaje sobie sprawę, że z tygodnia na tydzień jego przyszłość staje się coraz bardziej niepewna, bo zapytany o posadę w Interze odpowiedział, że wszystko zależy od wyników, a tych póki co nie ma i w najbliższym czasie raczej nie będzie. Inter już dawno stracił szanse na mistrzostwo. Nadal walczy w Lidze Mistrzów i o Puchar Włoch, ale w Europie nie ma wielkich szans na sukces. Do zespołów klasy Barcelony czy Milanu wciąż mu czegoś brakuje. Złośliwi twierdzą, że nerazzurri niepowodzenia w walce o wielkie trofea ponownie osłodzą sobie tryumfem w Coppa Italia, ale niewykluczone, że i tu ktoś pomiesza im szyki.
Kolejny stracony sezon może być przyczyną kolejnej już rewolucji w szeregach Interu. Większa część prasowych spekulacji transferowych dotyczy właśnie zespołu nerazzurrich. Jak donoszą media w czerwcu na ławce trenerskiej ma zasiąść ktoś z duetu: Mourinho – Benitez. Prócz Manciniego z klubem mieliby się pożegnać: Pizarro, Recoba, Cristiano Zanetti, Julio Cesar, Solari, Kily Gonzalez i być może Adriano, który najwyraźniej nie ma motywacji do dalszej gry w szeregach wiecznie przegranego Interu. Największym wydarzeniem mercato czarno-niebieskich ma być powrót Brazylijczyka Ronaldo, który cztery lata temu walczył jak lew, by odejść do Realu.
Jeśli latem w Interze dojdzie do wymiany sporej części kadry, wówczas już teraz będzie można zaryzykować stwierdzenie, że i w 2007 roku scudetto przejdzie nerazzurrim koło nosa. Nim nowy trener zdoła zgrać pozyskanych zawodników, nim wszystko zacznie funkcjonować jak należy, najgroźniejsi rywale mogą być już bardzo daleko.