Dudek nie pojedzie na mundial?

mało gdzie by się nie przydał heh ... On tam był by Bogiem w tym teamie . Sukcesy Dudka są najbardziej wartościowymi , nikt tam nie miał tak wysokich lotów ... Jurek Dudek bez żadnego ale w pierwszej 3-ce bramkarzy Bundesligi gdyby transfer stał się faktem

Brutalna prawda o Jerzym Dudku

Problem Jerzego Dudka staje się powoli jego prywatną sprawą. Jakkolwiek brutalnie by to zabrzmiało, nawet zdrowy i grający co tydzień, miałby coraz więcej kłopotów z wywalczeniem miejsca w bramce – informuje „Rzeczpospolita”.

Artur Boruc jest pierwszym bramkarzem Celticu, Wojciech Kowalewski (Spartak Moskwa) został wicemistrzem Rosji i to wystarczy, żeby mówić o kłopotach bogactwa. A jest jeszcze wyjątkowo ambitny Tomasz Kuszczak, coraz bliższy miejsca w pierwszej jedenastce West Bromwich Albion.

Trener Liverpoolu Rafael Benitez ma wśród polskich kibiców coraz gorszą opinię. Ale trener jest Hiszpanem, jego asystent od szkolenia bramkarzy też jest Hiszpanem i nie po to sprowadzili swojego rodaka Jose Reinę, żeby posadzić go na ławce. To jest interes i dopóki Reina nie przegra Liverpoolowi meczu, dopóty będzie stał w bramce. A kiedy to się już stanie, wtedy Benitez będzie musiał wstawić bramkarza równie dobrego. Jest nim Dudek, a nie Scott Carson, i dlatego Benitez nie chce Polaka puścić. Sprawy polskiej reprezentacji nie mają dla Hiszpana żadnego znaczenia. Jemu płaci Liverpool, a nie Listkiewicz. Co się stanie, jeśli do maja sytuacja Dudka nie ulegnie zmianie? Powinien pojechać na mundial czy nie?

Reprezentacja radziła już sobie bez Dudka, wygrywała bez Jacka Krzynówka, bez Macieja Żurawskiego i Tomasza Frankowskiego. Jej zaletą jest to, że Paweł Janas umiał zebrać grupę zawodników o podobnym poziomie, którzy rywalizują o miejsca. Skutek jest widoczny. Lepiej dla Tomasza Frankowskiego, że przeszedł do Anglii, pod warunkiem że będzie tam grał. To nie przypadek, że jeszcze żaden polski piłkarz nie zrobił tam kariery. Ani Kazimierz Deyna, ani Grzegorz Rasiak.

Więcej w "Rzeczpospolitej"

Dudek: Tego się nie spodziewałem

- Jestem szczęśliwy, że mogłem zagrać. Nie spodziewałem się, że po tym, jak nie udało mi się zmienić klubu, tak szybko wrócę do bramki – powiedział „SuperExpressowi” Jerzy Dudek.

- Chyba miał więc trochę racji trener Benitez, który nie chciał mnie nigdzie puścić i cały czas powtarzał, że piłka jest nieobliczalna - mówi Dudek.

- Myślę, że wystąpię w kilku następnych spotkaniach i oby był to dla mnie początek dobrego okresu. Choć na miejscu Pepe Reiny byłbym raczej spokojny, że po odbyciu kary wrócę do bramki - wyjaśnia "Dudi". - Dlatego podchodzę do wszystkiego ze spokojem. Nie będę niczego kalkulował, tylko po prostu grał dla siebie, dla własnej satysfakcji.

Dudek musi wrócić i bronić dalej na takim poziomie, na jakim bronił w okresie finału LM. To będzie trudne...

Tomaszewski: Jurek jest w Liverpoolu skończony

- Czerwona kartka dla Jose Reiny niczego nie zmienia. Przewiduje, że po trzech meczach, nawet jeśli będzie w nich bronić w wielkim stylu, Jurek wróci na ławę, na której pozostanie do końca sezonu - powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" Jan Tomaszewski.

- Życzę Jurkowi wszystkiego najlepszego, ale w cuda nie wierzę. Jurek jest w Liverpoolu skończony - dodał Tomaszewski.

- Długo grał tylko ze względu na kontuzję Chrisa Kirklanda. A skoro Beniteza nie przekonał nawet występem w finale Ligi Mistrzów z Milanem, to znaczy, że menedżer już wcześniej zdecydował się na Reinę. Zresztą hiszpański bramkarz jest obecnie na topie i należy do najlepszych w Premiership - podkreślił były znakomity bramkarz.

- Paweł Janas ma teraz wprawdzie argument, by powołać Dudka na towarzyski mecz z USA, ale do zakwalifikowania się na mundial występy w zaledwie kilu meczach, po ponad półrocznej przerwie, to trochę mało - zakończył Tomaszewski.


dzień wcześniej na interii felietonista Zarzeczny napisał:

Jan Tomaszewski, "enfant terrible" polskiego futbolu, ogłosił w minionym tygodniu, niczym premier, własną decyzję personalną. Oto zdaniem byłego bramkarza, należy skreślić z mundialowej reprezentacji Jerzego Dudka.


Nie należę do sympatyków Dudka. Wiem, że zawalił 98 procent meczów rozegranych w reprezentacji Polski i 99 procent w Liverpoolu (albo na odwrót, jakoś tak). Znam też dość przewrotną opinię, że świadectwem piłkarskiego znawstwa Anglików jest właśnie to, że popis Polaka w finale Ligi Mistrzów absolutnie nikogo na Wyspach nie zmylił. Dlatego oczywiste jest czemu Rafa Benitez trzyma Dudka z daleka od boiska. Bo tak najbezpieczniej dla wszystkich. I nawet jeśli "Dudzio" - tak jak w niedzielę wedrze się na chwilę na plac dzięki kolejnemu pechowi kolegi (czyżby wyniszczał ich dzięki jakimś tajemnym rytuałom voodoo?) - nawet czyste konto na Stamford Bridge jego losu i tak nie odmieni. Wróci na ławę, a Tomaszewski znów skreśli go z kadry.

No, ale kadra Polski to przecież nie tylko meczowa jedenastka z jakimś niezwykle uzdolnionym Smolarkiem, ale także wizerunek, atmosfera, autorytety. A ja poza Dudkiem nie bardzo widzę kogoś, kogo bez wstydu można posłać na konferencję dla prasy zagranicznej - przecież nie tego mruka Janasa. A że ten Dudek puszcza wciąż szmaty? Tomaszewski też puszczał i to tak koszmarne, że, jak sam wspomina, pół Polski chciało go powiesić. A za chwilę został dożywotnim bohaterem z Wembley.

W piłce nożnej zdarza się bowiem więcej cudów, niż podczas żywotów świętych. Dudek nie gra pół roku? Marco Van Basten nie grał nawet rok, po czym został mistrzem Europy i królem strzelców. Ronaldo leczył się lata aż dwa, po czym też został królem i mistrzem, tyle że świata. A w ostatnim Euro najbardziej błyskotliwym graczem okazał się skazywany już na inwalidztwo Milan Baros... Słyszałem kiedyś dyskusję przeciwnika i zwolennika przerywania ciąży. - Co byś zrobił w takim przypadku? - pyta jeden drugiego. - Ojciec alkoholik, matka gruźliczka, troje dzieci w zakładzie dla upośledzonych, no i ona jest brzemienna po raz czwarty.

- Oczywiście, zaleciłbym, żeby ciążę usunąć...

- No, to w takim razie zabiłbyś Ludwika van Beethovena...

Nie wiem ile w tym historycznej ścisłości, ale chodzi o coś innego. Janek Tomaszewski może sobie skreślać Dudka do woli. Lepiej jednak dla wszystkich, żeby sobie skreślał numerki w totolotku.

felieton dobry

dobre to o tym Beethovenie ... musze kiedyś tym zabłysnąć w towarzystwie

mi tesh podobało się to z Beethovenem

Po pierwszej połowie Charlton vs. Liverpool. Pierwsza bramka to karny, który został podyktowany za rzekomy faul Dudka na Bencie, powtórki pokazały, że o karnym nie mogło być mowy. Mimo tańcu w bramce Bent wykorzystał karnego. Druga bramka to strzał z 8 metrów piłka przeszła Dudkowi pod nogami, ale nie obwiniał bym go za tą bramke. Dudek dje się poniewierać na przedpolu, wszystkie piłki piąstkuje, ale ogólnie ma mało pracy.

Brytyjskie media o powrocie Dudka

Liverpool przegrał z Charltonem w zaległym spotkaniu angielskiej Premiership. Po raz pierwszy od blisko dziewięciu miesięcy cały mecz w barwach "The Reds" rozegrał Jerzy Dudek. Powrót polskiego bramkarza do podstawowego składu Liverpoolu nie był udany.

Drużyna z Anfield Road zasłużenie przegrała 0:2 (0:2), a reprezentant Polski mógł zachować się lepiej przy obu golach dla gospodarzy. Po interwencji Dudka w 41. minucie sędzia Andre Marriner podyktował rzut karny. Powtórki telewizyjne pokazały, że Polak nie faulował Darrena Benta. "Jedenastkę" wykorzystał sam poszkodowany.

Cztery minuty później polski bramkarz znów skapitulował - przepuścił między nogami mocny strzał z bliskiej odległości Luke'a Younga.

Angielska media relacjonujące spotkanie Charltonu z Liverpoolem nie są zgodne w ocenach postawy Dudka. Według "The Guardian" błędy obrońców sprawiły, że powrót Dudka do bramki Liverpoolu nie wypadł okazale.

"Stoperzy Liverpoolu - Sami Hyypia i Jamie Carragher - zupełnie nie radzili sobie z Bentami (Darrenem i Marcusem, napastnikami Charltonu - red.). Nieobecność Stevena Gerrarda i słaba postawa kolegów z drużyny uniemożliwiły bohaterowi ze Stambułu odbudowanie wiary we własne możliwości" - napisał "The Guardian". Gazeta nie obarcza polskiego bramkarza winą za utratę bramek.

"The Independent" w opisie spotkania zaznacza, że duży wpływ na jego przebieg miał wątpliwy rzut karny dla Charltonu. "Dudek i Darren Bent wystartowali do piłki zagrywanej przez Kiszyszewa. Napastnik upadł, a sędzia uznał, że Polak faulował. Pomimo protestów kapitana Liverpoolu Jamiego Carraghera i tłumaczeń polskiego bramkarza, Andre Marriner wskazał na 11. metr" - napisał "The Independent". Również dziennikarze tej gazety nie winią za porażkę Jerzego Dudka.

Zupełnie inaczej występ polskiego bramkarza oceniły "Daily Mirror" oraz "Daily Telegraph". Według tego pierwszego dziennika "Dudek z bohatera finału Ligi Mistrzów zmienił się w czarny charakter, a jego klub bardzo oddalił się od drugiego miejsca w tabeli Premiership. Postawa Dudka w jego pierwszym w tym sezonie meczu w podstawowym składzie rozwiała wątpliwości kibiców Liverpoolu, dlaczego Rafael Benitez stawia na Jose Reinę. 'The Reds' ponieśli trzecią wyjazdową porażkę z rzędu, a Dudek ponosi dużą część winy" - napisał dziennikarz "Daily Mirror".

"Dudek podarował zwycięstwo Charltonowi" zatytułował relację z meczu "Daily Telegraph". "W niedzielę Polak w niespodziewany sposób wrócił do bramki Liverpoolu, jednak w środę jego błędy sprawiły, że 'The Reds' przegrali i praktycznie stracili szansę na wicemistrzostwo Anglii" - pisze gazeta. Dziennikarz "Daily Telegraph" Christopher Davies uznał, że reprezentant Polski zawinił przy obu bramkach. "Dudek najpierw ewidentnie sfaulował w polu karnym Darrena Benta, a po chwili umożliwił Luke'owi Youngowi strzelenie pierwszego gola od 17 miesięcy".

ktoś tu jest ślepy i to na pewno nie jestem ja

Jak przeciętny ocenili występ Jerzego Dudka dziennikarze "The Sun" przyznając mu ocenę "6". Żaden z piłkarzy Liverpoolu nie dostał wyższej noty.