Jesli chodzi o
rzucanie nozem:
Po pierwsze: Rzucac nozem to jeszcze trzeba umiec, a leszcz raczej nie umie, a jak trafisz na nozownika to i tak juz nie zyjesz. Pawdopodobienstwo ze leszcz trafi ostrzem w niebezpieczne miejsce jest znikome.
Po drugie: Nie rzuci, bo zaryzykuje strate noza, zaslonisz sie, dostaniesz w reke (potnie Cie i co z tego) i masz jego noz? Malo kto jest tak glupi.
Po trzecie: Zeby noz rzucony przebil ubranie i cialo to musi byc odpowiednio ciezki, zwykly motylek moze nie wystarczyc.
Jesli chodzi o obrone z ziemi:
Po pierwsze: Probowales kiedys podejsc do kogos kto sie umiejetnie okopuje z ziemi? Polecam. Dobre kopniecie z ziemi moze ladnie zlamac kolano.
Po drugie: Jak sie nachylisz, zeby go pociac to ladnego kopa w szczeke mozna dostac, ciecie po nogach to raczej slaby pomysl bo jak sie nadziejesz na buta to mozesz noz stracic.
Po trzecie: Koles sie tak obronil i to jest fakt.
A co do mojej recepty na obrone przed nozem to markowac cios na gore, koles bedzie probowal ciac reke i wtedy kopac lowkicka albo boczne na kolano (moj trener TKD dokladnie w ten sposob zlamal gosciowi co go napadl z nozem kolano - bocznym kopem na dol)
albo
dazyc do przechwytu reki jak ma ubranie dwoma rekami za rekaw i uwiesic sie na rece (schylic glowe zeby nie dsotawac druga reka). Mozna sciagnac rekaw na noz (jak ma kurtke) i sciagnac goscia na glebe albo przynajmniej przez chwile kontrolowac reke z nozem
ale nie wymadrzam sie, bo nie walczylem przeciw nozowi i nie zamierzam
PHCthulhu
"Zwyciezca jest ten kto widzi odpowiedz dla kazdego problemu. Przegranym zas kto widzi problem w kazdej odpowiedzi."