Czy "Żelazna Pięść" skruszy "Skałę"...?
Już bardzo niedługo, bo sobotę, 12 listopada na ringu w Las Vegas dojdzie do intersującego pojedynku "na szczycie" w wadze ciężkiej. Uznawany za obecnie najlepszego w tej kategorii Vitalij Kliczko (35-2-0, 34 ko's) skrzyżuje rękawice z pogromcą samego Lennoxa Lewisa, Hasimem Rahmanem (41-5-1, 33 ko's na fot.). Stawką tej walki będzie należacy do Ukraińca pas mistrza świata organizacji WBC!
Droga do tej walki była jednak długa. Kliczko kilkakrotnie przekładał termin starcia ze względu na odniesione podczas treningu kontuzje. Nie do końca w rzekome urazy mistrza wierzył obóz Rahmana, który najzwyczajniej w świecie podejrzewał Kliczkę o słabą dyspozycję, która uniemożliwiła by mu wygraną z Rahmanem. A obawy Vitalija mogą być jak najbardziej uzasadnione. Hasim Rahman, zwany przez kibiców "Skałą" to bardzo mocny zawodnik. Posiada nokautujące uderzenie, o czym najbardziej dotkliwie przekonał się wspomniany już Lennox Lewis, kiedy to Rahman bezlitośnie obnażył jego braki i ciężko zonautował w 5 rundzie pojedynku o zunifikowane mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Ten pamiętny pojedynek z Carnival City został okrzyknięty jedną z największych sensacji bokserskich dwudziestego stulecia i już na zawsze pozostanie w pamięci wszystkich sympatyków walki na pięści.Ta walka była swoistym przełomem w karierze Hasima. W ciągu jednego wieczora przeistoczył się on bowiem z nikomu szerzej nieznanego pięścierza w bokserskiego bohatera, z którym powinni liczyć się wszyscy zawodnicy wagi ciężkiej.
Nietety w rewanżu Lewis odebrał mu mistrzowskie pasy, wygrywając z nim w wielkim stylu, przed czasem, w czwartej rundzie (ten nokaut został pózniej uznany przez magazyn "The Ring" nokautem roku).
Po tej dotkliwej porażce Rahman raz jeszcze próbował sięgnąć po mistrzowski pas, tym razem w werscji WBA. Jednak paraliżujący styl boksowania i nie najlepsze przygotowanie sprawiło, że ówczesny czempion, John Ruiz, wypunktował go po 12 rundach."Skała" zaczęła się kruszyć. Pózniej przyszła jeszcze przypadkowa (kontuzja), ale zupełnie nie potrzebna przegrana z Evanderem Holyfieldem. Rahman stracił uznanie i szacunek w środowisku bokserskim, jego reputacja została mocno nadszarpnięta.
Hasim Rahman jednak nie bez kozery zwany jest "Skałą". To tytan pracy, który słabe
warunki fizyczne nadrabia determinacją i wielkim sercem do walki. Po słabszych wystepach udanie powrócił do ryzwlizacji. Odniósł serię zwycięstw, a ostatnie z nich, 12 rundowe, sierpniowe starcie z Monte Barrettem przyniosło mu tytuł tymczasowego mistrza świata WBC. Jako że więc Kliczko nie był zdolny wcześniej do obrony swego trofeum Rahman sięgnął po tytuł "interrim", którego posiadnie niejako obliguje go do walki z Kliczką.
Ten pojedynek w końcu dochodzi do skutku, co niewątpliwie było marzeniem Hasima. Jest to dla niego chyba już ostatnia szansa na udowodnienie, że tamta wspaniała wygrana z Lewisem nie była tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Vitalij Kliczko z kolei wraca na ring po kontuzji. Uznawany za najlepszego obecnie w tej kategorii wagowej Ukrainiec jest jednak świetnie przygotowany do tej konfrontacji, i przy tym bardzo pewny swojej wygranej. I nie należy się mu dziwić,zwyciężał niegdyś jako mistrz federacji WBO, a obecnie wielkim wygranymi z Corrie Sandersem (kwiecień 2004, wtedy to zdobył mistrzowski pas WBC), Dannym Williamsem, sensacyjnym pogromcą Mike'a Tysona, czy dramatyczną ringową batalią z Lennoxem Lewisem zaskarbił sobię sympatię kibiców i ekseprtów bokserskich na całym świecie. To już inny zawodnik niż ten, komu po kompromitującej przegranej z Chrisem Byrdem zarzucano brak serca do walki. Kliczko, noszący przydomek "Dr. Żelazna Pięść", udowodnił sobie i innym, iż jest prawdziwym figterem, wojownikiem, który nie boi się nikogo, który może walczyć i wygrywać z każdym. Dlatego też przewaga psychologiczna w tym starciu zdaje się leżeć po stronie obrońcy tytułu.
Także warunki fizyczne są atutem mistrza. 202 cm wzrostu, a co za tym idzie duży zasięg ramion, mogą być dla Rahmana barierą nie do przebycia. Vitalij dysponuje potężnym uderzeniem, a do tego potrafi być w ringu zaskakująco szybki. Dlatego też jedyną szansę na zwycięstwo Rahmana upatrywałbym w szybkim skracaniu dystansu, oraz walce z kontrataku, bo to przecież mistrz powinien atakować w tej walce.
Jedno jest pewne, szykują się nam, kibicom, niezapomniane emocje. Naprzeciw siebie bowiem stanie dwóch wojowników, dwóch pięściarzy gotowych na szaloną bójkę, pełną zaskakujących zwrotów akcji i ryzykownych wymian w półdystansie. Już od pierwszego gongu nokaut będzie "wisiał w powietrzu". Zarówno jeden jak i drugi ma spory odsetek wygranych przed czasem, a to nie wzięło się przecież z niczego.
Na konferencji prasowej poprzedzającej walkę Hasim Rahman, przebrany za kucharza, wręczył swemu rywalowi tacę z pieczonym kurczakiem. Pretendent nie chciał jednak zaserwować obiadu swemu oponentowi z życzliwości, ale chciał mu zasugerować, iż jest tchórzem (w jęz. ang. "kurczak", "chicken", znaczy tyle samo co "tchórz"), gdyż przez długi czas unikał z nim walki, zasłaniając się kontuzjami. Kliczko rozbawiony całą sytuacją przyjął prezent od swojego rywala śmiejąc się serdecznie, ale po chwili spoważniał i już zupełnie na serio powiedział do Rahmana: "Ty przyniosłeś mi obiad, a ja 12 listopada zaserwuję Ci deser...", mając oczywiście na myśli znokautowanie Rahmana. Ale jak pokazuje doświadcznie, słowa przed pojedynkiem to jedno, a sam pojedynek to drugie. Dlatego poczekajmy spokojnie na sobotni wieczór, kiedy to "Żelazna Pięść", mistrz świata WBC, podejmie próbą skruszenie "Skały"...