Piszesz "maxymalnie ograniczasz kalorie", do tego radzisz intensywny trening "po całym dniu siłowni brzuszkach fitneskach itp. najloepiej póxnym wieczorem idz biegać" - trzy tygodnie takiego programu to idealny sposób na
spalenie mięśni oraz na zaliczenie kontuzji. Sądzisz, że mięśnie "dobrej jakości" (cokolwiek to znaczy) nie są podatne na spalenie w wyniku głodzenia i przetrenowania ? Mylisz się.
Pocenie się ma niewiele wspólnego ze spalaniem tłuszczu. Metabolizm pobudza się lepiej poprzez trening siłowy, a nie aeroby. Nie widzę sensu picia soku z cytryny. Jeżeli obetniesz kalorie tak, że stracisz te 10 kg w 3 tygodnie, to efekt jo-jo masz jak w banku, chyba że ta "dyscyplina" ma polegać na dalszym głodzeniu się (bo niby czemu miałoby się to tak nagle "unormować" ?)
Jeśli o mnie chodzi, to zdziwisz się, bo jeszcze całkiem niedawno miałem ponad 35% bf (180 cm, 116 kg) i wiem, co to znaczy zbijanie tłuszczu kilogram po kilogramie.
Dalej nie mam siły czytać, bo w całej Twojej wypowiedzi nie ma ani jednego znaku interpunkcyjnego (czyli kropek i przecinków), nie ma też wielkich liter, jest za to zatrzęsienie błędów ortograficznych i gramatycznych. Jak to kiedyś ładnie ujął Filar - "pies by się wściekł, jakby to zjadł". Jeśli chcesz, aby inni poświęcili czas na czytanie Twoich słów, poświęć najpierw trochę czasu na porządne napisanie ich. Tylko proszę, nie pisz już takich bzdur, jak w tym poście sprzed tygodnia...