Wlasnie w wielkim miescie (wiem bo sam miwszkalem w wawie) to kazdemu wisi prawde mowiac... mijasz tysiace osob ktore co najwyzej spojrza na ciebie przez 5sec. i juz zapomna o twoim istnieniu...
Najgorzej jest w malych miasteczkach (moje obecne ok. 10.000 mieszkancow chyba nie wiecej ) gdzie prawde mowiac "mlodziez" zna sie prawie w 100% gdzie czesto twoj sasiad z ulicy chodzil z twoimi starymi do jednej szkoly gdzie twoi rodzice znaja doskonale rodzicow twoich znajomych.. bo np: ojcowie graja razem w pilke/siatke/kosza, matki spotykaja sie na "kobiece wieczory" gdzie plotkuja ile wlezie... a o babciach ktore znaja chyba 90% miasta i sa prawdziwa encyklopedia/biografia miasta
Tu jesli powiesz np: 10 kolega ze cos tam szamiesz to taki kolo nawet przez przypadek sie wygada starym a oni powiedza twoim rodzica i wszystko jedno czy masz 16 czy 35 lat
A jak to bylo wczesniej powiedziane SAA=d**** SAA=HIV SAA=Narkotyki SAA=smierc wiec dupa w krzakach szczota na kiju...
Kiedys mialem zabawna akcje...
Jestem w kuchni (gdy bylem na cyklu) a starszy podbija z textem:
"Czy mi aby ta CHEMIA nie zaszkodzi"
Ja odrazu w strach i mysli typu "qrwa znalazl igly w lazience! qrde skad wie ze biore SAA! o boshe wydalo sie!"
A ojciec ciagnie alej:
No bo tyle tych puszek kupiles...
A ja z ulga:
"nie odzywki to tylu uzupelnienie diety... takie jedzenie w proszku..."
Konstytucja Rp art. 5 ust. 1