Taekwondo coś pieknego!!!

A teraz ja ci cos powiem
Kto za rok czy dwa będzie pamietał styl w jakim przegrałes walke??
Nikt
Jedyne co beda ludzie pamietali to to ze przegrałes a ty medalu, pasa mistrzowskiego czy pucharu miec nie bedziesz.
Co z tego ze Gołota dwa razy niesprawiedliwie przegrał walkę o tytuł?
Nic
Pasa nie miał i nie ma mimo ze zasługiwał na wygraną i powinien byc dumny z porażki?
Co z tego że Michalczewski był lepszy w swojej ostatniej walce w obronie tytułu?
Nic
Przegrał, niesłusznie ale przegrał i jedyne co sie liczy teraz to nie styl w jakim przegrał tylko własnie fakt że przegrał, stracił pas, nie jest juz mistrzem i znowu musi walczyc o najwyższe laury.
To jest moje zdanie

Ja na to patrzę z innej strony.

Gołota, Michalczewski... A pamiętasz wszystkich mistrzów Polski z ubiegłego roku w swojej dyscyplinie? Ja nie. Może mam słabą pamięć. Nie sądzę, abym kiedykolwiek trenował challengera czy zawodowego mistrza świata. Więc może lepiej, że zamiast tytułu za wszelką cenę, o którym i tak nikt za rok nie będzie pamiętał poza posiadaczem i paroma fanatykami, chłopaki zyskali paru kumpli, którzy nie zapomną im tego, że ktos na zawodach zachował się wobec nich w porządku?

O to mi chodzi. A swoją szosą za wygraną w kiepskim stylu nieraz swoim zawodnikom głowę zmywałem. Zresztą - ja już zdziadziałem, a starego psa sie nowych sztuczek nie uczy. Mam swoje priorytety w treningu i to wszystko...

Gizmo

Zmieniony przez - GizmoTKD w dniu 2005-01-06 23:18:07

i chwała ci za to
każdy ma prawo do swoich poglądów a forum jest po to by je wymieniać i konfrontować

Ja trenuję i bedę trenował nie pod zawody, ale dla siebie by czuć się pewnie i mieć możliwość obrony siebie i swoich bliskich w sytuacjach zagrożenia. Dlatego uważam i bedę uważał ze styl jest nie ważny, ważny jest końcowy efekt, w szczególności na ulicy.

No właśnie. A ja uczę ludzi, często bardzo młodych. O ile trenując sam odpowiadam za siebie - co spieprzę, to sam odczuję - o tyle pracując z zawodnikami muszę trochę mysleć za nich i to na trochę czasu w przód...

Gizmo

Gizmo podajesz troszke skrajne przykłady bo jesli mam na macie zawodnika który spóźił sie o np.minutke i dlatego go zdyskwalfikowali (ale jest ogólnie) to wiadomo ,że podejmuje walke (inna sprawa jeżeli koleszka byłby dopiero 150 kilosów od miejsca zawodów i by dzwonił żeby poczekać bo on juz jedzie )mysle ,że tylko jakis prostak by sie zawiną z medalem i odmówił walki.Ale też takie pytanie pomocnicze dlaciebie-jeśli naprzykład wygrywam walke za walką zapomocą np.pandaja (wchodze na mate i zakażdym razem kończe walke jednym pandajem w pierwszej akcji) to wtedy powiesz mi że ta walka była brzydka?Nieokreślisz zasobu moich technik i niepowiesz mi ,że było to brzydkie bo pandaj jest bardzo efektowny i efektywny więc dzięki niemu też wygrywam jednocześnie.Wychodzi na moje ,że liczy sie wygrana a twoja teoria co do piękna walki ma się tu nijak.Chciałem tu tylko zaznaczyć ,że zawsze liczy się wygrana a nie styl w jakim się wygrało (czyli twoje piekno tej walki) bo poprostu piękna można czasami niedoświadczyć w takiej walce jak przytoczyłem w przykładzie co niedyskwalfikuje jej jako walki ogólnie ;i jednocześnie niemożna tu powiedzieć ,że ta walka była nieładna.Poprostu piękno może być a może też goniebyć co niedyskwalfikuje walki pod względem doznań estetycznych( ,że wygrana za pomocą jednej skutecznej techniki może się podobać) a wygrana zawsze jest obecna w każdej walce czyto pojednej stronie czy też podrugiej.Więc ogólnie wygrana wydaje się ważniejsza od sposobu/stylu.Pozdrawiam


Zmieniony przez - MARCEL536 w dniu 2005-01-07 17:46:25

Hehe... nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, aby ktoś wygrywał wszystkie walki bandae dollyo w pierwszych sekundach, mimo to - jeśli kogos takiego bym zobaczył - na pewno zakwalifikowałbym to jako piekną wygraną, bo wszak sam nokaut z bandae dollyo wymaga sporych umiejętności. Ale zaczynamy rzeczywiście wchodzić w akademickie spory...

Gizmo

OK-po mojemu to każdy znas ma troche racji w tym co mówi

Ja mam podobne poglądy jak Gizmo.
Niestety, nie dane mi było wystąpić na zawodach ( i nieprędko to się stanie ), ale ta dyskusja nie dotyczy tylko sztuk walki. Wchodzimy tu w głębsze sprawy, czyli w nasz stosunek do współzawodnictwa. Czy trenujemy (czy to sztuki walki czy szachy czy inny sport wymagający wysiłku fizycznego lub umysłowego) tylko po to żeby zwyciężyć? Czy jest też coś jeszcze?
Nie chciałbym trenować latami tylko po to żeby wygrać walkowerem. Oczywiście byłoby to kuszące. Np. gdyby od tego zależało zwycięstwo w poważnych zawodach. Ale w takich sytuacjach zawsze mam kaca moralnego. Że przygotowałem się jak nigdy, a wygrałem fartem. To żadna satysfakcja. Wolę dać z siebie wszystko i przegrać (a jeszcze lepiej, dać z siebie wszystko i wygrać ).
W końcu robię to dla siebie i chcę czuć satysfakcję i dumę.

Tak... Taekwon-do to coś naprawdę wspaniałego. Nie wiem jak mogłam wcześniej bez niego żyć ;)

Ja trenuje TKD ze względu na siebie... Nie chodzi mi o zwycięstwa. Tak oczywiście: chciałabym kiedyś coś wygrać :) Ale kiedy zaczynałam trenować ( a nie było to wcale tak dawno temu ) to nie myślałam, że będę startować na jakiś zawodach. Chciałam po prostu poznać sam TKD... zagłębić się w tą wspaniałą sztukę walki. Chciałam uzyskać jakiś stopień nie po to by się chwaliś czy zwyciężać coś tylko po to by mieć satysfakcję z samej siebie i być dumna, że mogę trenować Taekwon-do... i że mogę poznać tak wiele wspaniałych osób, które przychodzą na treningi pomimo bólu mięśni ;) tak jak ja.... :D