Prócz kuracji farmakologiczno-żywieniowej na kaca świetnie pomaga dotlenienie i wysiłek fizyczny. Z tego drugiego za najważniejsze uważam porządne wypocenie. Wiadomo - na kacu ostatnią rzecz jaką chce się robić to ćwiczenia fizyczne (zbyt intensywne nie są zresztą wskazane), jednak jak już zdołamy się podnieść z łóżka i nieco podleczyć wspaniałym pomysłem jest sauna. Sam niejednokrotnie swierdzałem, że na kaca najbardziej kapitalnie działa właśnie sauna - skutecznie pomaga "dojść do siebie". Najlepiej gdy jest to łażnia parowa - temperatura tam panująca niezbyt wysoka max. 50 stopni nie grozi jakimś niebezpieczeństwem w związku z zatruciem alkoholowym. Duża wilgotność powoduje b. szybkie pocenie, rozszerzają się naczynia krwionośne. A o to chodzi najbardziej - w znacznym stopniu usuwamy wszelkie toksyny- zbędne paskudztwa nagromadzone w wyniku pijaństwa. By lepiej się organizm przefiltrował pijemy przy tym ogromną ilość mineralizowanej wody (kilka litrów). Uzupełniamy odwodnienie związane z wypoceniem i alkoholem. Do sauny wchodzimy kilka razy, nie za długo tj. 6-7 min. Po każdym wyjściu natychmiast wskakujemy pod lodowaty prysznic. Trzeba się zmusić. Dzięki temu (ciepło-zimno) organizm wychodzi jakby ze snu, dostaje kopa, krew zaczyna szybciej chodzić w obiegu - uruchomiony i zmuszony do ciężkiej pracy zostaje układ krążeniowy. Pobudzone zostają procesy regeneracyjne.
Dla ustroju jest to szok, czujemy się wyczerpani, ale nie jest to już kac, a raczej - zdecydowanie bardziej przyjemne i zdrowsze - jakby zmęczenie po ciężkiej pracy fizycznej. Po tym wszystkim WCZORAJSZE CHLAŃSKO JEST JUŻ TYLKO WSPOMNIENIEM.
pozdrawiam