członek-mafia.suple.hardcor.pl
...
Napisał(a)
W kaskach rowerowych są takie wywietrzniki, zazwyczaj 9 otworów wentylacyjnych, lub więcej. Co za uczucie kiedy jakiś latający robal tam wpadnie...
Zazwyczaj ściąganie kasku w czasie jazdy, bo sam nie wyleci. Pszczółki już miałem kilka razy, na szczęście nie jestem łysy i odbyło się bez problemów...
Zazwyczaj ściąganie kasku w czasie jazdy, bo sam nie wyleci. Pszczółki już miałem kilka razy, na szczęście nie jestem łysy i odbyło się bez problemów...
...
Napisał(a)
ja też panicznie boję się os i szerszeni
doszło nawet do tego, że jak latają latem w osiedlowym spozywczaku, to po colę wysyłam tam mojego brata
najgorsze jak taka osa zacznie koło ciebie krążyc...
a na plażach to powinni przeprowadzać jakieś odosianie
doszło nawet do tego, że jak latają latem w osiedlowym spozywczaku, to po colę wysyłam tam mojego brata
najgorsze jak taka osa zacznie koło ciebie krążyc...
a na plażach to powinni przeprowadzać jakieś odosianie
...
Napisał(a)
No losy i szerszenie to masakra d****e. Pszczoła jest przynajmnie madra i ucieka a osa walczy nie wiem po*****a jak i tak dostanie gazetą, butelka czy bratem...
"Jeśli potrafisz pokonać barierę bólu możesz być mistrzem..."
Arnold Schwarzenegger
...
Napisał(a)
"Fakt": Ma 3 cm długości i jednym uderzeniem może zabić dorosłego mężczyznę. To nie straszliwa nowoczesna broń. To zwykły szerszeń - owad podobny do osy, którego można spotkać w lesie, na łące, a nawet w domu. Ich jad jest zabójczy
W tym roku suche lato sprawiło, że w całej Polsce latających morderców jest wyjątkowo dużo. Jeśli ktoś jest uczulony na jad szerszenia, może umrzeć już po jednym ukąszeniu. Zdrowego człowieka może zabić siedem ukąszeń - podaje dziennik.
Śmierć od ukąszenia jest straszna. Uczuleni na jad puchną, sinieją i duszą się. Dla zdrowych zgon jest łagodniejszy. Za sprawą tzw. wstrząsu anafilaktycznego spada gwałtownie ciśnienie krwi, niedotlenione tkanki przestają funkcjonować. Człowiek traci przytomność - "odpływa". I może się już nie obudzić - informuje "Fakt".
Dlatego do zabójczych owadów trzeba podchodzić niezwykle ostrożnie. Doświadczył tego Piotr Jaśkowski z Kielc. Kilka dni temu znalazł na strychu gniazdo szerszeni. Nie odważył się sam walczyć z rojem. I dobrze zrobił, bo mogło się to dla niego skończyć tragicznie - pisze "Fakt".
Na pomoc wezwał wyspecjalizowaną brygadę strażaków. Na miejsce przybyła Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza Nr. 3 z Kielc. Strażak Michał Purtak założył specjalny gumowy kombinezon i wszedł na strych. Szerszenie natychmiast wyczuły człowieka, coraz więcej owadów zaczęło zbierać się u podstawy gniazda - były gotowe bronić swojego "domu" - informuje gazeta.
Reakcja strażaka była błyskawiczna - specjalną rurą wciągnął całe gniazdo wraz z szerszeniami i wyniósł do samochodu. Owady zostały wypuszczone w lesie - podaje "Fakt".
"Rok temu mieliśmy tylko trzy wezwania do usuwania gniazd tych owadów, w tym roku mamy za sobą już 10 takich przypadków. Owady są znacznie bardziej agresywne. Trzeba zachować olbrzymią ostrożność" - ostrzega prezes OSP Marian Gładyś.
W tym roku suche lato sprawiło, że w całej Polsce latających morderców jest wyjątkowo dużo. Jeśli ktoś jest uczulony na jad szerszenia, może umrzeć już po jednym ukąszeniu. Zdrowego człowieka może zabić siedem ukąszeń - podaje dziennik.
Śmierć od ukąszenia jest straszna. Uczuleni na jad puchną, sinieją i duszą się. Dla zdrowych zgon jest łagodniejszy. Za sprawą tzw. wstrząsu anafilaktycznego spada gwałtownie ciśnienie krwi, niedotlenione tkanki przestają funkcjonować. Człowiek traci przytomność - "odpływa". I może się już nie obudzić - informuje "Fakt".
Dlatego do zabójczych owadów trzeba podchodzić niezwykle ostrożnie. Doświadczył tego Piotr Jaśkowski z Kielc. Kilka dni temu znalazł na strychu gniazdo szerszeni. Nie odważył się sam walczyć z rojem. I dobrze zrobił, bo mogło się to dla niego skończyć tragicznie - pisze "Fakt".
Na pomoc wezwał wyspecjalizowaną brygadę strażaków. Na miejsce przybyła Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza Nr. 3 z Kielc. Strażak Michał Purtak założył specjalny gumowy kombinezon i wszedł na strych. Szerszenie natychmiast wyczuły człowieka, coraz więcej owadów zaczęło zbierać się u podstawy gniazda - były gotowe bronić swojego "domu" - informuje gazeta.
Reakcja strażaka była błyskawiczna - specjalną rurą wciągnął całe gniazdo wraz z szerszeniami i wyniósł do samochodu. Owady zostały wypuszczone w lesie - podaje "Fakt".
"Rok temu mieliśmy tylko trzy wezwania do usuwania gniazd tych owadów, w tym roku mamy za sobą już 10 takich przypadków. Owady są znacznie bardziej agresywne. Trzeba zachować olbrzymią ostrożność" - ostrzega prezes OSP Marian Gładyś.
Polecane artykuły