ZAGŁEBIE SOSNOWIEC !!!!!!!!!

Pomeczowe komentarze
Krzysztof Tochel - Nie mam pretensji

Nie mam pretensji do chłopaków. Spodziewałem się, że po naszym środowym spotkaniu z Lechem Zielona Góra, w którym daliśmy z siebie wszystko, a Promień w środę nie grał, czegoś może nam zabraknąć.

Nie jestem przesądny i przerwania zwycięskiej passy na 13 meczach nie uznam za pechowej. Kiedyś to musiało przyjść, akurat stało się dzisiaj. Trochę za wolno graliśmy. za wolno przechodziliśmy do kontrataków. Po odbiorze piłki jeszcze rozgrywaliśmy i drużyna gospodarzy mogła się zorganizować i się dobrze bronić, a w wysokich piłkach nam dziś zdecydowanie nie szło. Myślę, że to było spowodowane środowym wysiłkiem, po którym nie doszliśmy jeszcze do siebie, a w dodatku nie mieliśmy dziś kontuzjowanego Tomka Stolpy.

Drużyna Promienia to nie są chłopcy tylko do wybijania piłek, byli bardzo dobre ułożeni, grali całą jedenastką na własnej połowie i osiągnęli swój cel, jakim było 0:0. Może jakbyśmy wykorzystali sytuacje Skrzypka i Łuczywka, praktycznie dobitka do pustej bramki, to byłoby zwycięstwo, ale nie robimy tragedii. Mamy 9 punktów przewagi i gramy dalej. Jeśli zawodnikom nie idzie gra, to się ich zmienia i szuka innego rozwiązania. Dzisiaj nie szło Ujkowi i Lachowskiemu i trzeba było szukać czegoś innego. Nikogo się nie zmienia za karę.

Przestrzegałem chłopaków, że ta drużyna wiosną jeszcze nie straciła bramki u siebie, a my na wyjeździe. Przed meczem powiedziałem, że jeśli jedni nie tracą u siebie, a drudzy na wyjeździe, to jaki może być wynik? 0:0, no i się sprawdziło.

Marcin Lachowski - Mecz był ciężki

Mecz był ciężki, bo Promień zagrał tak, jak z wieloma innymi zespołamiu siebie. Tu prawie wszystkie wyniki są 0:0 lub 1:0. Ustawili mur w swojej strefie obronnej i mieliśmy kilka sytuacje, których szkoda, że nie wykorzystaliśmy. Ja miałem jedną sytuację w I połowie, Łukasz Antczak i Dawid Skrzypek w II połowie. Żałujemy, że nie mogliśmy zdobyć kompletu punktów i utrzymać 11-punktowej przewagi nad Śląskiem. Dlaczego ja i Mariusz Ujek zeszliśmy z boiska? Trener tu jest szefem i my jesteśmy wykonawcami jego taktyki i założeń. Trener tak zadecydował i tak musiało być. Mam nadzieję, że Tomek Stolpa szybko się wyleczy, bo nie wiem na ile jest to poważna kontuzja. Życzę mu za waszym pośrednictwem wszystkiego najlepszego.

III liga, III grupa, Sobota, 29.05.2004, godz. 17.00

Zagłębie Sosnowiec - Włókniarz Kietrz

Pomścić jesień!

25 października 2003 r. Zagłębie poniosło ostatnią, jak dotąd, porażkę w III lidze. Wówczas sosnowiczanie przegrali w Kietrzu aż 1:4, a losy meczu rozstrzygnęły się praktycznie w ciągu 2 minut, gdy po golach Artura Rozmusa z remisu 1:1 zrobiło się 3:1 dla kietrzan. Teraz nadeszła pora na rewanż za tę srogą klęskę, po której Zagłębie na 2 kolejki straciło pozycje lidera.

Włókniarz należy do niewygodnych rywali Zagłębia. W historii pojedynków sosnowiecko-kietrzańskich Zagłębie odniosło tylko jedno zwycięstwo (2:1 u siebie w sezonie 2001/2002). 3 pojedynki zakończyły się remisami, a pięciokrotnie (w tym 2 razy na Ludowym) triumfował Włókniarz. Tym razem jednak faworytem jest nasza drużyna. Kietrzanie, którzy po rundzie jesiennej tracili tylko 4 punkty do naszego zespołu, grają wiosną bardzo słabo, zdobyli tylko 10 punktów i tracą do Zagłębia już 25 punktów.

Jeśli nasz zespół wygra, a w piątkowym meczu z Lechem Zielona Góra straci punkty Śląsk, to już około 19:00 w sobotę będzie można otwierać szampany. W przeciwnym przypadku na świętowanie trzeba będzie poczekać jeszcze co najmniej tydzień.

Zagłębie Sosnowiec

4:1



Włókniarz Kietrz




Udany rewanż

Znakomicie udał się naszej drużynie rewanż za jesienną porażkę w Kietrzu 1:4. Tym razem w identycznym stosunku bramkowym co kietrzanie jesienią, wygrało Zagłębie, któremu do przypieczętowania awansu brakuje już tylko jednego punktu. Bohaterem meczu był Marcin Lachowski, który zdobył pierwsze dwie bramki dla Zagłębia, a przy trzeciej asystował Dawidowi Skrzypkowi. Wynik ustalił, strzelając czwartego gola dla sosnowiczan, Mariusz Ujek.

III liga, III grupa, Sobota, 05.06.2004, godz. 11.00


Górnik MK Katowice - Zagłębie Sosnowiec 0:2

Zagłębie w II lidze!

Zagłębie wygrało w Katowicach z Górnikiem MK 2:0. Bramki zdobyli Marcin Lachowski w doliczonym czasie I połowy meczu i Mariusz Ujek w doliczonym czasie II połowy meczu.

Górnik MK: Sławik - Gontarz (69 Orlik), S.Stemplewski, Czyżo - Muszalik (72 Markiewicz), Ostrowski, Dziółka, Baucz, Bieroński - Folga (Kukułka), Maroszek.

Zagłębie: Kurdziel - Rak (63 Bugaj), Studziński (69 Jajeśniak), Treściński, Antczak - Skrzypek (75 Gręda), P.Stemplewski (82 Twardawa), Malinowski, Łuczywek - Ujek, Lachowski.

żółte kartki: Bieroński, Dziółka, Czyżo.

sędzia: Grzegorz Dubiel (Kraków).
widzów: 500.

Los sprawił, że mecz, w którym Zagłębie najprawdopodobniej zapewni sobie awans, odbędzie się na stadionie w Katowicach Kostuchnie. Szkoda tylko, że ten obiekt nie jest przygotowany na przyjazd kilkuset, a może nawet więcej niż tysiąca fanów z Sosnowca, bo tylu naszych kibiców z pewnością chciałoby obejrzeć to spotkanie.

Górnik MK wiosną spisuje się słabiutko i chyba nikt w Sosnowcu nie wątpi, że Zagłębie mogłoby przegrać w potyczce z zespołem, który jest już jedną nogą w IV lidze i tylko zwycięstwo Śląska w barażach daje mu szanse na zachowanie III-ligowego bytu.

Tak więc jedziemy do Katowic po przynajmniej jeden punkt (a najlepiej po 3) i już w sobotnie popołudnie świętujemy powrót do II ligi!

gratuluje awansu do 2 ligi

Gratuluje awansu

Miało tak bYć - jest za***iście

III liga, III grupa, Środa, 09.06.2004, godz. 17.00

Zagłębie Sosnowiec 3:2 Chrobry Głogów

15-0-0

Piłkarze Zagłębia nie zawiedli swoich fanów i w ostatnim III-ligowym meczu na Stadionie Ludowym odnieśli kolejne zwycięstwo. W tym sezonie żadnemu zespołowi nie udało się wywieźć choćby punktu z Sosnowca. Bilans jest imponujący: 15 zwycięstw, 0 remisów, 0 porażek, 44 bramki zdobyte, 10 straconych.

W meczu z Chrobrym Zagłębie zagrało koncertowo w I połowie i swoją miażdzącą przewagę udokumentowało zaledwie 3 bramkami. "Zaledwie", bo sytuacji było na przynajmniej 2 razy więcej bramek. Po przerwie impet sosnowiczan osłabł, a goście z pierwszej akcji zakończonej celnym strzałem zdobyli gola. W 86. minucie debiutujący w Zagłębiu Rafał Brzeziański ujrzał czerwoną kartkę za zagranie ręką poza polem karnym i bramkarskie rękawice musiał z konieczności założyć Daniel Treściński, który już po chwili wyciągał piłkę z siatki po strzale Jarosława Helwiga.

Sprawozdanie:


Mimo pewnego już awansu Zagłębie godnie pożegnało III ligę na Ludowym: nie pozwoliło walczącej o utrzymanie drużynie Chrobrego Głogów zdobyć choćby punktu i zakończyło sezon z kompletem zwycięstw przed własną publicznością.

Od pierwszych minut Zagłębie przypuściło szturm na bramkę Chrobrego i juz pierwsza dobra akcja przyniosła bramkę. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Tomasza Łuczywka jeden z obrońców głogowskiej jedenastki wybił piłkę w okolice linii pola karnego, gdzie czyhał Marcin Lachowski, który płaskim strzałem pokonał Sławomira Cupera. Trzeba przyznać, że "Lacha" ma szczęście do asyst od piłkarzy drużyny przeciwnej. W sobotę idealnie obsłużył go w Katowicach Jakub Dziółka, a dzisiaj podobnego wyczynu dokonał jeden z głogowian.

Sosnowiczanie za wszelką cenę starali się podwyższyć wynik, a gra mogła się podobać. Akcje były składne, piłka chodziła od nogi do nogi, a pod względem szybkości i waleczności Zagłębie biło rywala na głowę. Dawid Skrzypek miał aż 5 sytuacji strzeleckich. 2 razy po jego uderzeniach Zagłębie wywalczyło rzut rożny, 2 razy górą był Sławomir Cuper, a raz - po pięknym rajdzie i dokładnym podaniu Radosława Bugaja - "Dede" uderzył tuż nad poprzeczką. Z kolei po dośrodkowaniu Skrzypka bliski zdobycia bramki był Patryk Stemplewski. Po jego główce piłka minęła jednak bramkę. W 17. minucie Zagłębie sprytnie rozegrało rzut rożny. Tomasz Łuczywek zagrał na krótki słupek do Mariusza Ujka, który odegrał piłkę piętą do Marcina Lachowskiego, a ten uderzył w słupek.

W 27. minucie było już 2:0. Z rzutu wolnego z prawej strony boiska dośrodkował Tomasz Łuczywek, a bierną postawę obrońców wykorzystał Mariusz Ujek i głową pokonał Sławomira Cupera. Kwadrans później w podobnym stylu bramkę strzelił Tomasz Łuczywek. Z prawej strony boiska centrował Marcin Lachowski, a pozostawiony bez opieki w polu bramkowym Łuczywek tylko dopełnił formalności.

Po przerwie do bramki Zagłębia wszedł 19-letni Rafał Brzeziański, dla którego był to debiut w pierwszym zespole Zagłębia, a zarazem w meczu I ligi. Młody bramkarz efektownie wyłapał 2-3 dośrodkowania, ale już przy pierwszym celnym strzale na swoją bramkę nie miał wiele do powiedzenia i został zmuszony do kapitulacji przez Jarosława Helwiga, a 14 minut póxniej przeżył jeszcze większy dramat. Aby zapobiec strzeleniu bramki przez Pawła Tadajewskiego, Brzeziański wybiegł przed pole karne i zatrzymał piłkę rękoma. Decyzja arbitra mogła być tylko jedna - czerwona kartka, z która Brzeziański długo nie mógł się pogodzić i w akcie rozpaczy położył się na chwilę za końcową linią. Do bramki z konieczności wszedł Daniel Treściński i nie sprostał on już pierwszemu strzałowi: z rzutu wolnego swoją drugą bramkę w Sosnowcu zdobył Jarosław Helwig.

W końcówce było trochę niepewności, ale ostatecznie Zagłębie dowiozło zwycięstwo do końca. Więcej spokoju z pewnością byłoby, gdyby nieliczne akcje w pierwszym fragmencie II połowy przyniosły sosnowiczanom bramki. Najbardziej szkoda akcji Radosława Bugaja z 51. minuty. Po prostopadłym podaniu od Mariusza Ujka znalazał się sam na sam z bramkarzem i zamiast mijać go w polu karnym, zdecydował się na strzał z 16 metrów i golkiper głogowian zdołał złapać piłkę.