Mariusz Ujek - Wstyd, wstyd, wstyd!
Trafiłem głową w piłkę, bramkarz był spóźniony, demoluje mnie na przedpolu. Taśma jest do wglądu. Nie mam nic do ukrycia. Myślę, że karny jest ewidentny. Nie było żadnego błędu sędziego. A że to wzbudza kontrowersje na trybunach? To nic dziwnego, tak jest na wszystkich stadionach.
Zwycięstwo było zasłużone, aczkolwiek żenujący poziom z naszej strony. Możemy się tylko wstydzić, że w taki sposób rozegraliśmy to spotkanie. Mnie osobiście jest wstyd. Za innych się nie będę wypowiadał.
Ciężko Zagłębiu w Czarnowąsach było tylko dlatego, że stworzyliśmy taki obraz tej gry. Duży znak zapytania należy postawić nad tym, co robiliśmy dzisiaj na boisku. Aż strach pomyśleć, co będzie w konfrontacjach z lepszymi przeciwnikami.
Bramka jest przez nas wypracowana, wyuczona na treningach. Bardzo dobre zagranie Tomka Łuczywka, ja schodzę na krótki słupek i przepuszczam piłkę między nogami. Dawid Skrzypek zamyka akcję na długim słupku i jest bramka. Takich akcji powinno być w meczu z 20 - po 10 w każdej połowie. Tu powinno być 5:0 lub 8:0 żeby nikt nie miał wątpliwości kto jest lepszy. A pozostaje wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd, przynajmniej mnie.
Obok fatalnej postawy w meczu nastrój psuje mi czwarta żółta kartka, bo nie zagram w jednym z najważniejszych meczów w Sosnowcu, z dobrą oprawą. Mam nadzieję jednak, że w żadnym stopniu nie przeszkodzi to zespołowi w odniesieniu zwycięstwa.