czasami trzeba sobie odpuścić..?

Sytuacja co najmniej śmieszna.. ale opowiem od początku do końca. Moja suczka ma pierwszą cieczke, jeśli ktoś ma psa to wie co to znaczy.. chodzenie na dwór z kijem i takie tam Wracam z nią ze spaceru a tu mi podbiega pies. Ma obroże wiec nie jest niczyi. Ja go odganiam, krzyczę sio.. ten na chwilę odchodzi i zaraz wraca.. Tak z 20 metrów dalej stoi facet i się patrzy (włascicie psa) - gdzieś 40 letni grubas - mówie nie ma Pan smyczy..? On nic. Widze ze pies mi zaraz "wskoczy" na seczke to juz caly kipię.. ehhh, biorę kawałek drewna i w psa - chciłem w zad trafic ale chybiłem.. i widzę że koleś do mnie idzie i krzyczy "no spróbuj jeszcze raz", koleś trzymał w rękach łopate.. Bydle z niego było, jeszcze z tą łopatą - to już mi się skojarzyło z tsunami. Idzie w moim kierunku.. taka mała wymiana zdań, zwyzywałem Pana z łopatą i szybkim krokiem udałęm się do domu. Powiem szczerze że nie wiem czy zrobiłem dobrze.. Może powinienem mu wytłumaczyć kilka spraw.. Jak bym tak stał to pwenie by mi przyłożył tą łopatą (jak by trafił) Nie wiem czy śie wystraszyłem, czy mój rozsądek zwycieżył.. tak postąpiłem. Jeszcze będe miał z nim scesje bo jesteśmy sąsiadami (mieszkamy kilka bloków od siebie) - wiec opisze co zaszło.. Jestem zniesmaczony sytuacją. Co byśie zrobili w tak prozaicznie śmiesznej sytuacji? W sumie historyjka jak ze stronki kynologicznej

Wszystko, jak zwykle, zalezy od tego, z kim mamy do czynienia. Jak to zwykly dziadek krzykacz, ktorego znam, to stalbym spokojnie, na pewno nie uderzylby lopata. A jakby przestal nia machac, to bym mu ja wyrwal i wytlumaczyl grzecznie, ze tak nie wolno...
No, ale zdarzaja sie wyjatki, jakis czas temu niedaleko mojego domu pewien alkofan zabil pod sklepem swoja sasiadke nozem, bo sie na nia zdenerwowal... Potem pisali ze byl chory psychicznie...

Tola.. 11 miesięcy

Jesli jeszcze raz bedzie do ciebie skakal to mu pokaz ze jego lata minely i niech pilnuje psa ( ale nie wypada bic starszego, policja tego nie lubi)

Jesli znalbym goscia, bo to sasiad, na pewno zaczekalbym jakby podszedl z ta lopata, wyjasnilbym mu, ze za grozenie mi lopata moze miec sprawe w sadzie, jesli bylby agresywny, wezwalbym policje (sasiadow lepiej nie bic). Oprocz tych problemow, mialby jescze mandat za wyprowadzanie psa bez smyczy
W przypadku nieznajomego, raczej na lopate bym nie czekal (moze siakis tsunamista?)

a ja wje...alem ok 40 letniemu sasiadowi ktory mieszka pietro wyzej.i co? i nic z tego nie mialem bo chyba wie ze zasluzyl... ( juz nie mowie mu "dziendobry" nigdy sie nie patrzy, dziwnie sie czulem po tej akcji ale teraz juz luz :) )

i dlatego nie lunbie psow
cza bylo nie bluzgac tylko kulturalnie go opier.....

Anjew.. łap SOGa za fachową poradę

e3n7u5 a jesli mozna wiedziec to zaco mu wy**ales ? :P

bushido: sam wiesz, że niektóre chamki są z góry nastawione na stwarzanie problemów. Może tego ranka żona się z gościem pokłóciła, albo cos podobnego...nigdy nic nie wiadomo. Moim zdaniem ta sytuacja się nie powtórzy - sąsiad na drugi raz zabierze psa.
W razie gdyby jednak tak się nie stało, proponuję kupic odstraszacz w sprayu. Psikniesz na pieska delikatnie, a ten od razu ucieknie i nie będzie problemów z żadnym biciem patykiem.

Świetny pomysł Shnosnas, tylko.. jeden mankament - musiałbym się z tym psikaczem kryć bo jak by koleś zauważył że psikam czymś w jego psa to pewnie nie byłby zadwolony - pomyślałby że to gaz

moim zdaniem lepiej czymś psiknąć niż lać czyjegoś psa kijem.