Tomasz Stolpa katem Walki! W obu spotkaniach Zagłębia z zabrzanami sosnowiecki napastnik zdobył po dwie bramki. Te zdobyte dzisiaj, były na wagę 3 punktów dla naszego zespołu i pozwoliły utrzymać 4-punktową przewagę nad wrocławskim Śląskiem, który 3 godziny przed rozpoczęciem meczu w Zabrzu, zakończył zwycięsko potyczkę z Rozwojem Katowice.
Po 33 meczach ligowych rozegranych od pierwszej do ostatniej minuty, z powodu kontuzji Grzegorz Kurdziel musiał ustąpić miejsca Sławomirowi Rydlowi, dla którego był to debiut na III-ligowych boiskach i można powiedzieć, że wypadł on przyzwoicie, bo przecież zakończył on mecz z czystym kontem. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie miał on zbyt dużo okazji do pokazania swoich umiejętności, bo bez zarzutu spisywała się sosnowiecka defensywa.
W ostatnich pięciu (wliczając pucharowy mecz w Będzinie) spotkaniach Zagłębie zdobywało pierwszą bramkę najpóźniej w 9. minucie. Tym razem licznie zgromadzona sosnowiecka publiczność musiała czekać na gola "aż" do 17. minuty. Akcję prawym skrzydłem zainicjował Jarosław Rak, przerzucił piłkę do Dawida Skrzypka, który uciekł obrońcy Walki i dośrodkował w pole karne. Przemysław Gałecki, mimo wślizgu, nie sięgnął piłki i trafiła on pod nogi Tomasza Stolpy, który zdobył swoją dziesiątą w tym sezonie bramkę.
Po straconej bramce Walka chciała odrobić straty i można nawet powiedzieć, że mecz, przynajmniej do końca I połowy, stał się wyrównany. W 25. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Marcin Kocur, jednak nie potrafił celnie uderzyć z kilku metrów. Dwie minuty później strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Sławomira Rydla Marek Szmieszek, ale uderzenie było zbyt lekkie, a w 34. minucie po strzale Jarosława Dolnego piłkę zablokował Jarosław Rak.
Druga część meczu była znacznie lepsza w wykonaniu Zagłębia. Zaczęło się od główki Mariusza Ujka obronionej przez Daniela Piechotę w 47. minucie, w 49. minucie Marcin Lachowski uruchomił Dawida Skrzypka, który w pełnym biegu wpadł w pole karne, strzelił z ostrego kąta, ale trafił tylko w boczną siatkę. Między 50. a 52. minutą groźnie zrobiło się pod sosnowiecką bramką za sprawą dośrodkowań z rzutów rożnych Marcina Szmieszka. Przy pierwszej centrze piłka zmierzała pod poprzeczkę naszej bramki, jednak Sławomir Rydel zdołał ją sparować na róg, a po wrzutce z drugiej strony boiska Przemysław Gałecki strzelił głową blisko prawego słupka bramki Rydla.
Kolejne minuty to ciągłe zagrożenia pod bramką Walki. Zabrzan trzy razy uratował bramkarz Daniel Piechota. Dwukrotnie, po dośrodkowaniach, był on szybszy od Mariusza Ujka a w 55. minucie z najwyższym trudem odbił piłkę po strzale głową Dawida Skrzypka. Minutę później nie dał już rady wybić pięknego strzału głową Mariusza Ujka, ale w sukurs poszedł mu Kamil Sieczka i gdy kibice Zagłębia wznosili już ręce w geście radości, obrońca Walki wyekspediował futbolówkę sprzed linii bramkowej.
Na drugą bramkę dla Zagłębia trzeba było czekać do 69. minuty. Tomasz Łuczywek zdecydował się na wstrzelenie piłki w pole karne, trafił w nogi stojącego w okolicach linii 16 metra Kamila Sieczki, futbolówka odbiła się rykoszetem i wpadła pod nogi Tomasza Stolpy, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Danielem Piechotą i nie zmarnował szansy na podwyższenie wyniku.
Ta bramka podłamała Walkę, a Zagłębiu dała pewien komfort psychiczny. Sosnowiczanie mieli jeszcze jedną dogodną szansę na podwyższenie wyniku. W 81. minucie zza pola karnego strzelił wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Tomasz Malinowski. Golkiper Walki zdołał jednak wybić piłkę na rzut rożny. Zagłębie po raz drugi z rzędu wygrało w Wielką Sobotę wyjazdowe spotkanie 2:0. Czekamy teraz na Wielką Sobotę 2005 i na mecz w II lidze.
http://www.sfd.pl/temat132515/ - ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC
http://www.sfd.pl/temat130326/ - JUVENTUS TURYN