Od 1 stycznia z wagą wyjściową 85kg (wzrost 180cm, wiek 25 lat), do teraz na tej diecie UWAGA przytyłem 6kg. Mam 91kg na wadze obecnie. Brzuch wygląda jak balon, wizualnie większy niż wcześniej, pasek zapinam o dziurkę więcej niż kiedyś.
Aktywność fizyczna jaką uprawiam do bieganie 2x w tyg po 4km i macham sobie w domu czasem hantlami 3 i 5kg. Jak była zima i zaczynałem biegałem krótsze dystansy. Od 1 stycznia nie odstąpiłem od tej diety, nie miałem w ustach żadnych słodyczy, nie słodzę herbaty, nie piłem alkoholu. Żadnego cheat daya. Kompletnie nic.
Do tej pory od małego dzieciaka jadłem bardzo mało, a mimo to byłem gruby. Potrafiłem jeść jednej posiłek dziennie. Najczęsciej był to jakiś fast food, np. pizza, kebab, chińczyk, mcdonald, burger. Śniadań nigdy nie jadłem, dopiero na obiad kupowałem coś z takich rzeczy i jadłem. Jak nie zmieściłem to dokończałem na kolację. W weekendy czasem alkohol piłem i zjadłem batonika. Nic więcej. W stosunku do moich rówieśników jadłem tyle co kot napłakał. Znajomi potrafili zjeść powiększonego kebaba, a ja nie potrafiłem dokończyć normalnego. A oni wagowo o 10-20kg mniej. No i w tamtych czasach zero ruchu miałem. Praca jaką obecnie wykonuje jest biurowa, przed komputerem.
Na tej diecie ciągle czuje się najedzony pod sam korek. Na początku miałem problem żeby zjeść śniadanie, musiałem na siłę wciskać w siebie, a chciało mi się wymiotować.
Wytłumaczy mi ktoś jakim cudem się tak dzieje? Dieta perfekcyjna na pewno nie jest, ale i tak wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że powinienem chudnąć.