Poczytaj sobie, co działa aterogennie (miażdżycorodnie).
Tu masz w skrócie:
http://www.wszechnica-zywieniowa.sggw.pl/web/miazdzyca_Maj_2007.pdf
Np. różnego rodzaju toksyny (z papierosów, jedzenia) wpływają na rozwój miażdżycy naczyń. Smażenie to rodzaj obróbki, podczas którego tłuszcze się utleniają, białka i cukry przypalają - powstają szkodliwe dla układu krążenia związki chemiczne, które później krążą we krwi, "atakują" rozmaite tkanki.
W naczyniach krwionośnych tworzą się
ogniska zapalne, które organizm, broniąc się, zwalcza przy pomocy "nakładania" cholesterolu. Następnie chore miejsca wapnieją, sztywnieją - zmniejsza się przekrój i elastyczność naczyń krwionośnych.
Oczywiście ilość tych szkodliwych substancji zależy od tego co, jak, na czym smażymy, a szkodliwość trzeba oceniać w skali całej diety.
Co innego osoba, która jada sam syf , dużo i źle smaży, a co innego osoba, która prawidłowo smaży (minimalizując powstawanie toksyn), jada źródła antyutleniaczy (owoce, warzywa, zioła itp.), które w jakimś stopniu niwelują działanie tych toksyn na ścianki naczyń krwionośnych.
Zjedzenie błonnika i antyutleniaczy w jednym posiłku ze smażonym jedzeniem, pozwala zmniejszyć ryzyko zdrowotne. Błonnik "wymiata" toksyny, antyutleniacze je zwalczają.
Procesy miażdżycowe zaczynają się już w dzieciństwie, tylko mało kto zdaje sobie z nich sprawę.
Pozdrawiam.