rad21 - twoja postawa, czyli obrona swoich racji jest oczywiście godna pochwały. Mi może niekoniecznie podoba się "maniera" twoich wypowiedzi, choć to oczywiście większego znaczenia w całej sytuacji nie ma.
Koledzy odmawiający słuszności twoim racjom, byc może uzywają nie zawsze trafionych argumentów i taka "kravfobia" może wydać się dziwna.
Ja sam oczywiście też zastanawiałem się nad podłożem tego zjawiska. I oto wnioski do których doszedłem:
Z góry zastrzegam, że to co napiszę mało komu się spodoba. Ale przecież mamy wolność słowa.
1. Przeróżne Armie i resorty siłowe na całym świecie mniej lub bardziej poważnie traktują walkę wręcz. Każdy z nich jednak wprowadza elementy takiego szkolenia. Po co?
-Bo takie szkolenie może być elementem szkolenia fizyczengo, którego konieczności tłumaczyc nie trzeba.
lub
-Bo ma wpływ na ksztsałtowanie charakteru, woli walki.
lub
-Bo jest niezbędnie potrzebne.
O ile dwa pierwsze czynniki są charakterystyczne dla wszystkich o tyle trzeci tyczy się tylko niektórych "formacji" zgodnie z zasadą, że walkę wręcz w czasie wojny wygrywa ten, którego koledzy pierwsi zaczną strzelać.
W moim mniemianiu tak czy inaczej ekstremalnie rzadko walczy się "gołymi rękami" - przecież są karabinki, saperki, hełmy, pałki, bagnety i noże.
Tu oczywiście zwolennicy BJJ chcieliby wspomnieć o GFT, i pewnie słusznie, ale w tym samym manualu w rozdziale dotyczącym walki z kilkoma przeciwnikami jest zdanie - "Nie daj się sprowadzic do parteru". No ale to nie o tym miałem.
Fakt jest taki, że szkolenie w walce wręcz ma realizowac raczej te dwa pierwsze wyżej wymienione cele.
2. No ale my przecież w większości nie jesteśmy mundurowi więc po co nam to?
- I tu pojawia się pierwsza kontrowersja. O ile tradycyjne (czy mniej) SW zawierają elemen rywalizacji sportowej - czyli właściwie główny cel treningu, o tyle Combat-y są go pozbawione. Nastawia się ćwiczący na realną konfrontację. Czy na pewno?
-Cóż to takiego ta realna konfrontacja i jak często ona nam się zdarza?
Na to pytanie oczywiście nie ma jednoznaczenj odpowiedzi. Media karmią nas historiami napadów, bójek, zabójstw a nawet ustawek.
I w tej sytuacji pojawia się remedium na te bolączki.
NAJSKUTECZNIEJSZY, PROSTY DO NAUCZENIA W ... TYGODNI, ELITARNY SYSTEM WALKI .... KOMANDOSÓW. (Krav Maga, Systiema, C56, BAS3, ATS, Nahkampf, Wendo) i tak dalej.
Czyli mamy tu marketing w najczystszej jego formie. Potrzeba i jej zaspokojenie.
I o tyle o ile każdy z nich ma swoje wady i zalety o tyle faktyczny sens ich "poznawania" jest ten sam. Baran nigdy nie zostanie pasterzem. Jak powiedział kontrowersyjny
Dr.Bryl - to, że małpę nauczy się wyciągac korek z butelki nie znaczy, że małpa wie co robi.
Nie każdy po prostu dysponuje odpowiednimi predyspozycjami. I samym traningiem nic się tu nie zmieni. Może dlatego niektórzy stawiający bardzo wysoką poprzeczkę stają się swoistym "wybrykiem" - bo inni nie potrafią zaakceptować smutnej prawdy - że wojowników to z nich nie będzie. Bo pewne bariery nie są dla niektórych nie do pokonania. Ale to nie dogmat.
Zmacek kiedyś tu napisałe zdanie na ten temat. Ja przez grzeczność go nie przytoczę, ale miał rację.
Śiwetnie tu działa mit "brudnych sztuczek" - nikt prawie nie wie jednak co to za sztuczki, albo czym różnią się od tych powszechnie znanych.
3. A tworzenie iluzji na której można zarobić - uważam za nieporozumienie.
Dla wyjaśnienia - wiem, że są ludzi poświęceni swoim systemom, których trzeba podziwiać ale ja tu pisałem o "ogóle"