a co do unieszkodliwienia przeciwnika...
opis miejsca:malutki pareczek w centrum miasta-siedze z kumplem i odok jeszcze 4 kumpli mojego kumpla, to bylo...
w tamtym roq jak sie lalem z gosciem,szczerze mowiac nie potrafie sie bic na piesci-ciosy sa bez sily, porownac mozna do plaskacza, nie wiem moze spowodowane to bylo ze kapsel do mnie wyskoczyl i to byl taki kiepski odruch ale co sie bede tlumaczyl...
wiec walka wygladala tak ze trzymalem jego rece (k.o. zawdzieczam silowni, doslownie widzialem jak kolesia zdziwko lapie kiedy nie mogl sie ruszyc) on mi przyj.ebal z dyni, z odruchem ja jemu co mi nie wyszlo i mialem jego zeby nad czolem pozniej 1 lekki lokiec a po drugim juz sie wylozyl z zakrwawionym kinolem.
ale nie bylo tak wesolo-zostalo jeszcze trzech i im tez nastukalem, zartuje he he wyskoczylo 2-ch z ktorych jeden mi sprzedal garsc kombosow, buta w szyje (siedzialem na lawce) niezlego sinca mialem. i to koniec historyjki.
pozdrawiam
"Głupota nie zawsze czyni złym, złość zawsze czyni głupim"
Francoise Sagan