Holandia wasze poczatki w tym kraju

Ale ja leyus nigdzie nie napisalem, ze nie mozesz dostac dobrej pracy bedac obcokrajowcem, tylko, ze nigdy cie nie zaakceptuja jako tutejszego. Ja co chwile slysze pytania, kiedy wracam do Polski. Nawet ostatnio zajaknalem sie w robocie, ze zlikwidowalem konto bankowe i zaraz jeden Hindus walnal: "Co wracasz do Polski?", a 100 razy daebilowi tlumaczylem, dlaczego nigdy bym tam nie chcial wracac. Mnie osobiscie bardzo przeszkadza, ze nie moge skrytykowac rzadu lub chocby lokalnego councilu, bo mi zaraz powiedza: "to wracaj do siebie jak ci zle". Ja sie zgadzam, ze ci z klasy sredniej, wyksztalceni maja zazwyczaj wiecej taktu i trzymaja, na ogol, jezyk za zebami, ale to dlatego, ze tak ich wyuczono. Maja inne sposoby zeby ci okazac niechec np. ostracyzm towarzyski. Na farewell do mojego kumpla przyszly 3 osoby na 200 osobowe bioro, mimo ze jest spoko gosc, a swoim profesjonalizmem w ostatniej chwili, uratowal firmie dupsko, przed placeniem 150k kary za niedotrzymanie terminow.

Prace biorowe niskiego szczebla, typu roznoszenie poczty albo przepisywanie dokumentow, nie sa platne wiele lepiej niz NMW, a maja te wade, ze musisz juz zapiaerdalac plynnie po angielsku, a i tak wszyscy, lacznie z recepcjonistka, traktuja cie jak gowno, wiec ja osobiscie, gdybym byl takim nowoprzyjezdnym z slabym jezykime to wolalbym isc gdzies na fabryke, albo za fizola i p...dolil bym intensywna nauke jezyka, tylko po to zeby sie wbic na prace "w biorze". Ludziom sie tak wydaje, ze jak sie juz gdzies z fabryki zalapia na prace w "biorze" to beda z czasem awansowac i cos w koncu osiagna. Jasne, 1 na 100 moze, reszta to dead end jobs za 15k rocznie.

Zmieniony przez - vit82 w dniu 2011-09-25 23:55:47

widać vit w innych środowiskach się obracasz. mnie czasem ludzie pytają czy planuję wracać (często na rozmowach o pracę), ale nikt nie spytał kiedy. a tekst typu jak Ci źle wracaj do siebie usłyszałem jedynie od Szkockiej kretynki która mieszka w Anglii co wg mnie też jest pewnym rodzajem imigracji

pracowałem z kobietą i jak nikogo nie było w pokoju to zaczęła temat że ona nie jest rasistką, ale że jak obcokrajowcy tu przyjeżdżają to mają siedzieć cicho a jak się nie podoba to wynocha - tu żyję, tu płacę podatki, tu mam prawo krytykować, mam prawo być niezadowolony jak mi ktoś pluje w twarz, jej zdaniem musimy się ze wszystkiego cieszyć, morda w kubeł narzekać nie możemy, a jak narzekamy to mamy wracać do siebie
do tego jej gadki typu że my jej miejsce u lekarza zajmujemy, bo jak wchodzi do przychodni to widzi samych czarnych i polaków (bo chyba Anglików pogoniliśmy z kolejki i kazaliśmy im stać pod szpitalem) - to ja niby jak tu żyje i tu płacę na NIN a jak zachoruję mam jechać się leczyć do PL? chyba kogoś popiździło

i temat, ale ja nie jestem rasistką - była rasistką jak wielu szkotów

raz siedzimy w pokoju, pracuję nic nie gadam, a ona jak się coś emigrantom nie podoba to mogą wracać do siebie - ręce opadły

ale takie osoby spotykam rzadko i nawet jak ktoś jest anty emigrantom to z racji na moją biegłą znajomość języka raczej mi kłopotów nie sprawia

generalnie największymi anty są tu z***y w dresie, wieczni bezrobotni którzy do roboty iść nie chcą i te łyse pały po czterdziestce co robią roboty typu "co tu zrobić byle się nie narobić a zarobić" którym tabliczka mnożenia 10x10 jest tak samo trudna jak fizyka kwantowa, no i inni imigranci - tym często też przeszkadzamy. normalny człowiek który ma równo ułożone pod sufitem na Polaków się nie krzywi (ale jak tylko podpuścić to na murzyna i muzułmanina (zwłaszcza tych z Pakistanu) będzie narzekał ile wlezie), tym bardziej że wielu z nich z Polakami pracuje i się trzyma

Zmieniony przez - Mariusz_1979 w dniu 2011-09-25 23:58:40

Ponoc wlasnie Manchester i Liverpool to takie siedliska pokoorwiencow, ktorym tak naprawde nie wiadomo o co chodzi. Aha, i jeszcze odnosnie jezyka to jest tak, ze ja sie nie moge dogadac z 70% ludzi w robocie, bo chlopaki jada tymi swoimi dialektami, niegramatycznie, nie stylistycznie (skousa to pikus przy niektorych lokalnych belkotach). No wiec potem jest opinia, ze cudzoziemcy sa be bo jest bariera jezykowa. Smiech na sali. Taka bariera, ze ja mowiac clear english jestem dla nich niezrozumialy. Przeciez sie nie bede, koorwa, tych ich belkotow uczyl.

no niektóre bełkoty są żałosne, nawet tego językiem się nie nazwie, a niektórzy co bardziej posh mi mówią że po Ang mówię lepiej niż niektórzy Anglicy
z czasem pracując na barze nauczyłem się rozumieć te ich bełkoty, najbardziej mnie drażnią Szkoci i NCL bo jak stoję za barem i słyszę ich akcent to już wiem że będą wiochę od******lać i od******lają a zachować się to nie potrafią

Oczywiscie, ze Szkoci w Anglii i tak samo Walijczycy w Anglii to sa immigranci, bo to sa tak naprawde oddzielne narody, ktore maja ze soba tyle wspolnego co Polacy i Litwini, albo Polacy i Wegrzy, czyli kawalek historii i to tyle. Mnie jeden scouser w pierwszym dniu w robocie powiedzial, ze czytal gdzies, ze plany EU sa takie, zeby oni zostali dostawcami infrastruktury, czyli taki think tank Europy, a Europa Srodkowo-Wschodnia, bedzie sie zajmowac rolnictem i ich zywic. On przeciez nie powiedzial niby nic wprost obrazliwego, ale obrazil, tylko w bardzo wyrafinowany sposob.

Zmieniony przez - vit82 w dniu 2011-09-26 00:40:30

zawsze znajdzie się jakiś cham, ale chyba mimo wszystko tu zostaniemy. a to czy mnie "sąsiad" obraża z powodu pochodzenia czy z innego powodu nie ma dla mnie znaczenia cham będzie chamem, spotkałem się w PL z chamami, spotykam i tutaj, chamy są wszędzie

Mieszkam dopiero 3 miesiące w Liverpoolu i muszę powiedzieć, że nie spotkałem jeszcze nieżyczliwej osoby. Angielskiego nie znam perfekt może dlatego też nie zawsze od razu rozumiem scouse. Za każdym razem, gdy podczas rozmowy mówiłem drugiej osobie, że nie jestem stąd (co od razu słychać po tym że nie wymawiam H jak oni, np. Wee You Wohh) nie spotkałem się z nastawieniem antyimigracyjnym. A bardzo często rozmawiam z klasą robotniczą chociażby na przystanku w oczekiwaniu na autobus. W pracy przełożeniu sami uczą się prostych zwrotów grzecznościowych po polsku typu "dziękuję", "proszę" co jest bardzo miłe z ich strony.

nałóż jutro do pracy koszulkę totenchamu i krzycz 4:0 - zobaczysz jak Cię będą lubić

Chodziło mi raczej o takie okazanie bezpośredniej antypatii czego się spodziewałem, a nie ślepej nienawiści kibicowskiej :)

wiem rozumiem, mi też się rzadko zdarza jakaś lipna akcja, a przeważnie jak się zdarza to z irolem albo szkotem, ewentualnie jakimś angielskim niskim grubasem - ten typ angola jest najgłupszy, niski gruby więc w ramach leczenia kompleksów musi nienawidzieć wszystkiego co chudsze i wyższe