Witam, mam taki sam problem, wypadłem z roweru rezultatem czego jest zwichnięty obojczyk z przemieszczeniem ku górze, tak z 3-5mm. Wystaje mi taka "gula" o ile wizualnie mnie to nie razi, jednak denerwuje mnie, że żaden z lekarzy, a byłem u trzech nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć mi, czy wymaga to interwencji chirurgicznej czy nie. Jeden wypisał mi skierowanie na operację mówiąc, że za miesiąc będzie mi jeszcze bardziej wystawać, mija miesiąc i nic. Ogólnie zwichnięcie zaklasyfikowane jest do 1 stopnia - wg. jednego lekarza, drugi mówi o zwichnięciu na pograniczu 1-2 stopnia. W tym momencie minął 2 miesiąc od urazu. Problem w tym, że nie wiem czy sobie to zoperować, czy poczekać do września jak wrócę na siłownie i zobaczyć jak to będzie funkcjonować. Póki co rowerek, bieganie, próbowałem ostatnio robić
pompki no i trochę to jednak boli. Jak radzicie? znacie kogoś kto miał taki uraz i ćwiczył bez wcześniejszej operacji? Tak na co dzień mnie nie boli bark, jest ok ale chce ćwiczyć dalej i nie dam z siebie zrobić kaleki :) już kiedyś usłyszałem od jednego ortopedy, że nigdy już nie będę mógł biegać a zasuwam po 10km :P wiadomo, że każda ingerencja w ciało niesie za sobą jakieś konsekwencje a jeszcze coś lekarze zepsują. Próbować bez operacji, czy dać się jednak położyć do szpitala? Dziękuję za podpowiedzi.