nightingalBez mięsa jest ciężko ustawić sobie optymalnie dietę. W najlepszym wypadku to jest takie dreptanie w miejscu i utrzymywanie stanu zastanego. Może trzeba jednak powoli "przemycać" proteiny z takich źródeł - dużo przypraw, jakieś nietypowe formy podania czy przygotowania. Skoro to nie ideologia - to powinno się udać.
Dzięki za komentarz - dzisiaj przemyciłam śledzika, żarełko do pracy tez juz zrobione więc improwizacji nie będzie. I ogólnie dzisiejszy plan jakiś bardziej poukładany. Ponieważ nie jem przetworzonego jedzenia, z soją kontakt mam prawie żaden, dlatego okazjonalnie (na przetrwanie tych głupich dni) kupiłam tofu (które niestety nie smakuje tak jak w Japonii :( ) i zrobiłam pastę