Trenuję już 3 lata moja sylwetka wygląda znakomicie. Od kilku miesięcy spożywam bardzo dużo tluszczów nasyconych i nienasyconych ograniczajac tym samym ilosc wegli.
Ostatnimi czasy zjadam rano tylko jajecznicę i potem trenuje na silowni. Takze najczęsciej do godz 13 lub dluzej nie spozywam prawie wcale wegli. Mysle ze moje spozycie wegli oscylowalo dziennie w granicach 200g.
Ponad tydzien temu chcialem wejsc w ketozę, wyczytalem ze potrzeba na to 2 tygodni aby przestawic sie na metabolizm tluszczow.
Przy spozywaniu okolo 70g wegli (probujac wejsc w ketozę) przez kilka dni zauwazylem wielka poprawe w zarysie miesni i zyly, na tym wlasnie mi zalezy.
Po tygodniu jedzenia prawie samych tluszczu peklem bo kupilem wolowine, wiec co mialem zjesc ja z serem zoltym, zrobilem sobie burgery wiec zezarlem ze 100g wegli na raz.
1. W moim przypadku przy dosc malym spozyciu wegli tez wejscie w calkowita ketozę bedzie wymagalo tyle czasu?
2. Jak to wyglada z tym wchodzeniem w ketozę w ciagu dnia oczywiscie teoretycznie biorac pod uwagę ze codziennie spozywam duzo tluszczow i malo wegli
2.1 Jesli jem sama jajecznice o godz 8 to organizm pozyskuje energie z tluszczu przez jaki czas?
2.2 Jesli w ciagu dnia zjem 50 czy 100g wegli to na jaki czas organizm przestawi sie na glukoze zamiast tluszczu?
2.3 Czy utrzymanie ketozy jest mozliwe przy wiekszej ilosci wegli w ciagu dnia np 200g?
Nie mogę dluzej polewac boczku, karkowki, wolowiny serem zoltym muszę nieraz zjesc jakies pieczywo czy ziemniaki.
Podsumowując
Wiec czy moja dieta ma obecnie sens?
Na czym mi zalezy
- na utrzymaniu niskiej tkanki tuszczowej a nawet lekkiej redukcji
- braku spadkow energii w ciagu dnia