Mam ważne pytanie do któregoś z ekspertów. Otóż konsultuję brata w kwestii żywienia, który jest mocno otyły. Z planowaniem samej diety problemów nie mam, ale mam problem z zaplanowaniem kaloryczności. Wiem, że można obliczyć TDEE i uciąć np 400 kcal, ale mam co do tego pytanie.
Nr 1.
Czytałem kiedyś w jednej wypowiedzi faftaqa o początkowej ostrej wycince w przypadku osób otyłych, tzn dość niskiego pułapu kcal by potem podwyższać. Jest to dobre rozwiązanie czy raczej skupić się na zwykłej redukcji stosunkowo do wyliczonego zapotrzebowania?
Nr 2.
Przy podejrzeniach o oporność insulinową warto zacząć od bardzo niskiego pułapu węgli (jeśli chodzi o preferencje smakowe i odczucia to mojemu bratu to najbardziej by odpowiadało) z weekendowym ładowaniem? Czy raczej na początek węgle trzymać dość wysoko?
Nr 1.
Czytałem kiedyś w jednej wypowiedzi faftaqa o początkowej ostrej wycince w przypadku osób otyłych, tzn dość niskiego pułapu kcal by potem podwyższać. Jest to dobre rozwiązanie czy raczej skupić się na zwykłej redukcji stosunkowo do wyliczonego zapotrzebowania?
Nr 2.
Przy podejrzeniach o oporność insulinową warto zacząć od bardzo niskiego pułapu węgli (jeśli chodzi o preferencje smakowe i odczucia to mojemu bratu to najbardziej by odpowiadało) z weekendowym ładowaniem? Czy raczej na początek węgle trzymać dość wysoko?