Zdaję sobie sprawę, że było już wiele takich pytań. Tym razem pytanie i analiza będzie nieco inna, będzie opierać się na naukowym podejściu. Jestem studentem fizyki i do wszystkiego co robię podchodzę z naukowej perspektywy. Do wyboru sztuk walki też.
Mam dwa cele na myśli podczas wyboru sztuk walki. Po 1 ogólnopojęte zdrowie i po 2 zdolności do samoobrony.
Najpierw określmy co oznacza typową sytuację i typowego przeciwnika. Dla mojej analizy niech wygląda to tak: jestem na imprezie i niechcący uderzamy się barkami, ja i jakiś kozak. Oboje nie piliśmy. Ja trenuję sztukę walki X, on nie trenuje niczego, może polegać tylko na swojej sile i istynkcie. Decyduje się mnie zaatakować. Nie rozmawiamy o napadach czy sytuacji kiedy przeciwnik ma jakiś nóż czy inną broń bo wtedy jedyne co chciałbym zrobić to uciec albo krzyczeć po pomoc, „nie zgrywam bohatera”.
O ile jeśli chodzi o zdrowie fizyczne i psychiczne, to zapewnia wiele sztuk walki i mógłym wybierać w ciemno, o tyle z samoobroną już nie jest tak jednoznacznie. Aby wybrać sport pod samoobronę postanowiłem trochę poczytać, pooglądać i nieco się dowiedzieć. Moje badania wskazują na to, że różne sporty walki podczas starć zawodników w bardzo różnym stopniu, statystycznie, symulują rzeczywiste starcie z przeciwnikiem na ulicy. A ja chciałbym wybrać taki styl, którego trening przekładałby się możliwie w maksymalnym stopniu na walkę rzeczywistą. I to biorąc pod uwagę nawet takie szczegóły jak wielkość rękawic używana w danym sporcie (np. duże rękawice w boksie nie przekładają się na mniejsze rozmiary pięści co oznacza, że garda bokserska na sparingach nie chroni w takim samym stopniu jak na ulicy. Ale to jest ok, nie chodzi o porównanie 1 do jednego walki i sportu ale o maksymalne zbliżenie ich do siebie).
Zrobiłem małą analizę statystyczną. Nie będę podawał całej bo nie ma to w tej chwili sensu. Wyszło mi z niej np. że:
- Style, w których nie ma typowych sparingów czy pressure testingu, w których występują skomplikowane sekwencje ruchów przypominające choreografię taneczną, nie przygotowują solidnie do prawdziwej walki, np. taichi, często aikido, kung fu, ninjitsu i inne.
- Style, w których mamy sparingi i pressure testing lepej przygotowują do prawdziwej walki, np. boks, muai thai, BJJ, wrestling, mma i inne.
Spośród tych wszystkich sportów, które zakwalifikowałem do lepszej kategorii w moim mieście są tylko 4. Niestety, moja praca, szkoła i warunki finansowe nie pozwalają na korzystanie ze wszystkich treningów w tygodniu. Obecnie mogę korzystać tylko z dwóch treningów w tygodniu każdej z tych sztuk walki (bo są w sumie 3 treningi ale jeden odbywa się w weekend zawsze, który mam zajęty. W przyszłości może się to zmienić, oprócz w Muai thai, to zawsze będę mógł trenować tylko 2 razy w tygodniu). Chciałbym abyście, dzięki swojemu doświadczeniu, również wzięli to pod uwagę przy odpowiedziach. W sensie czy daną sztukę walki „opłaca się” w ogóle trenować tylko dwa razy w tygodniu w porównaniu z inną sztuką walki. Np. hipotetycznie, trenując boks 2 razy w tygodniu osiągnę więcej niż trenując BJJ ponieważ jest on łatwiejszy, „szybszy” do nauczenia się, nauczę się na nim więcej i będę lepszy w mniejszej jednostce czasu niż BJJ. Stworzyłem do tego zagadnienia specjalną jednostkę. IT / T X R = ER. Czyli ilość treningów podzielić na tydzień i to pomnożyć na rok równa się efekt roczny treningów. Mój ogólny efekt jaki chciałbym osiągnąć to „wiedzieć co robię i nie walić na oślep” obroniąc się przed typowym przeciwnikiem, o którym pisałem wyżej.
Style walki, o których pisałem to: BJJ, Muai Thai, Boks oraz Kick Boxing. Dodam tylko, że Boks i Kick Boxing są w tej samej szkole, ci sami trenerzy, więc ewentualnie mógłbym tutać coś pokombinować, np. trenować 3 razy w tygodniu, ale to np. dwa razy boks i 1 kickboxing lub 2 razy kickboxing i 1 raz boks lub na zmianę.
Osobiście mam duży dylemat pomiędzy Muai thai a boksem. Spodobało mi się MT (u nas w K1) z uwagi na fakt, że ma zarówno pracę rąk jak i nóg czy kolan. No i pracę w klinczu, a także rzuty czy podcięcia. Jedyne czego nie ma to parter. Pomyślałem : idealnie. Ale potem poznałem wiele opinii, według których np. praca rąk w MT nie jest tak dobra jak w boksie. Również garda w MT jest bardziej otwarta i do przodu bo jest nastawiona na unieszkodliwianie kopnięć od drugiego zawodnika. Tylko że mnie nie interesuje sport i zawody, a szybkie załatwienie sprawy. Niestety nie mam na tyle doświadczenia i wiedzy żeby samemu stawierdzić jak dany styl ogranicza mi zdolności do samoobrony. Czy np. taka otwarta garda w Muati thai oznacza, że w walce z typowym przeciwnikiem wystawiam się za mocno na ciosy. Czy duże rękawice w boksie sprawiają, że sport ten jest mało realny w walce ulicznej bo nie przygotuje mnie do walki na mniejsze pięści, które np. będą sobie przelatywać przez gardę jak przez sito. Czy fakt, że w BJJ trenują w GI jakkolwiek przekłada się na walkę uliczną, gdzie przeciwnik może mieć zwyczajne ubrania. Bardziej zależy mi na tym żeby jak najszybciej i najsprawniej zakończyć walkę uliczną, nie używać efektywnych technik (jak np. kopnięcia w głowę, czy w ogóle powyżej pasa, słyszałem, że to zgudne na ulicy, lepiej trenować kopnięcie proste i ewentualnie lowkick) i iść cały i zdrowy do domu. I jak pisałem już wcześniej, zdaję sobie sprawę, że sport walki to nie walka na ulicy i to normalne, że nie są one tożsame. Nie chcę się już dłużej rozpisywać bo zagmatwam temat.
Chciałbym abyście odpowiedzieli mi na pytanie i podali swoje opinie. Czy opisane przezemnie sztuki walki dają solidne doświadczenie przy samoobronie, czy jeśli wybiorę daną sztukę walki to dokonałem dobrego wyboru. W której trenując dwa razy w tygodniu osiągnę najwięcej maksymalizując czas do efektów. Na co trzeba uważaj w poszczególnych sztukach walki, elementy ograniczające zdolności do samoobrony. I ranking, które wd Was jest lepsza, nie w świetle sportu, ale w świetle samoobrony.
No cóż, to jest właśnie mój temat. Trochę przydługi, prawda? Mimo wszystko liczę na szczere i przemyślane odpowiedzi.
Pozdrawiam,
B