Od ostatnich dni mam momenty, gdzie chce mi się jeść naprawdę wiele. Spożywam 4 posiłki dziennie, sumując wszystko wygląda to przykładowo tak (ostatnie 2 dni):
1. 3 bułki żytnie (2 z masłem orzechowym, 1 z pastą z awokado), 2 kromki żytniego chleba pełnoziarnistego z masłem orzechowym, czerwony grejpfrut, 2x 100g serka wiejskiego, omlet białkowy (2 jajka + 30g odżywki białkowej) i shake białkowy.
2. Bułka typu graham i 3 kromki pełnoziarnistego chleba żytniego z masłem orzechowym + 1 z twarożkiem i 1 z pastą z awokado, 2 piersi z kurczaka, samo masło orzechowe (ze 3 łyżeczki), czerwony grejpfrut, jajecznica (pół cebuli, 2 jajka).
Generalnie 2/3x w tygodniu brazylijskie jiu jitsu, 3x treningi na siłowni i ew. fitness domowy, jak nie mam możliwości wyrwania się.
Powinnam się tym przejmować? Bardzo obciąża mnie psychicznie przeświadczenie, że pochłaniam mnóstwo jedzenia i się najzwyczajniej w świecie otłuszczę. Jeżeli faktycznie jest tak, że przesadzam z ilością jedzenia i tych kalorii, to co powinnam zrobić?