Tak do końca bym się z Wami nie zgodziła, że sklepowy nabiał jest zupełnie bezwartościowy pod względem bakterii. Owszem, on jest przetworzony i gorszej jakości, niż jakiś "eko" i domowy, ale bakterie tam też sobie żyją...
Wystarczy wziąć świeży i dobrej jakości
kefir, jogurt czy zsiadłe mleko (jogurty mogą nawet zawierać wyselekcjonowane szczepy probiotyczne), kupić jak najlepsze mleko - min.2-3,2% tłuszczu, nie UHT, tylko lepiej pasteryzowane w niskiej temperaturze, zaszczepić kilkoma łyżeczkami kupione mleko i kiedy się ukwasi - mamy świeży napój z dobrymi bakteriami.
Z tego, co czytałam, właśnie świeżość tego typu napojów jest istotna, bo gdy postoją dłużej, bakterie są już za bardzo zagęszczone, osłabione i giną; nie mają przez to odpowiedniej siły działanie jako probiotyki.
Moim zdaniem tak zrobione napoje fermentowane są naprawdę niezłe, nie odbiegają smakiem od tego, co pamiętam sprzed lat. Można też robić twarożek - wychodzi b.smaczny.
Poza tym, warto kisić buraki, ogórki, mąkę (można pić surowy żurek

) i inne rzeczy - np. w słoiku można ukisić lub lekko podkisić kapustę...
Przecież te produkty nie są sterylne (nawet po myciu warzyw nie usuniemy z nich wszystkich naturalnie występujących bakterii) i jeśli jada się różne i wystarczająco często, to nie ma możliwości, by nie dostarczyć z nich probiotyków.
Te reklamowane "wyselekcjonowane", "przebadane" i jedynie słuszne bakterie z apteki to w wielkiej mierze propaganda reklamowa; przecież ludzie miliony lat pozyskiwali takie bakterie (nie zastanawiając się nad tym) - z żywności.
Dla bakterii probiotycznych istotne jest, by miały dobre warunki w naszym ciele, tzn. aby ich regularnie nie tępić i nie podtruwać jakimiś "chemiami" i złą dietą, jeść surowe warzywa i owoce, na których się znajdują i z których mają pożywkę. Jeśli to zapewnimy, same się wyhodują, bez wielkiego wydziwiania.
Probiotyki tak naprawdę są konieczne w "trudnych przypadkach", po kuracjach silnymi antybiotykami, po chorobach i dłuższych zaniedbaniach dietetycznych. Poza takimi sytuacjami, wystarczy kilka razy na tydzień jeść źródła dobrych bakterii , jakieś jabłko, surówkę czy inny prebiotyk codziennie - i na tym koniec. Te bakterie są tak powszechne w przyrodzie i tak dobrze sobie radzą, że wystarczy im za bardzo nie przeszkadzać.
Bakterie nie lubią "chemii", nadmiaru ostrych przypraw (spalacze !) , nadmiaru bakteriobójczych środków - kakao, herbata w nadmiarze.
Ludzie tak naprawdę sami sobie stwarzają problemy, udziwniając dietę i przesadzając z takimi rzeczami... Słodziki, cheat-weekendy, kiedy 2-3 dni je się same niezdrowe rzeczy, a bakterie z braku pokarmu i nadmiaru chemii giną itd.
Zamiast bez wyraźnego powodu (tj. sytuacji jakie wymieniłam wyżej) wydawać kasę na drogie probiotyki, lepiej wykluczyć/ograniczyć rzeczy, których bakterie nie lubią.
Sorry, że się tak rozpisałam, ale irytuje mnie ta propagada probiotyczna i niepotrzebne naciąganie ludzi...