Miesiąc temu zaczęłam chodzić na siłownie - mój plan to godzina mniej więcej bieżnia. 30 min- 40 maszyny.
Na samym początku na bieżni chodziłam szybszym tempem pod górkę średnio 45 - 60 min. Teraz od 2 tygodni zaczynam przygodę z bieganiem. na samym początku przez tydzień 3 min biegu i 2 min marszczu. Kolejny tydzień to 4 min biegu i 1 minuta marszu. Tak 30 min a przedtem rozgrzewka czyli 15-20 min marszu.
Na maszynach ciwczę miśnie ud - na siedząco podnosze ten wałek - obciążenie nr 1 (czyli tam 10 kg chyba) 15-20 powtórzeń po 3 serie.
Mięśnie odwodzicieli na sidząco 12 kg obciążenia 20-25 powtórzeń po 3-4 serie. Bądź na stojąco.
Do tego "banan" an brzuch i twister.
Zawsze mam wodę przy sobie po siłowni pije pitny jogurcik.
Przed siłownią jem lekkie śniadanie - jajko na ciemnym chlebie, albo berliso.
Obiad jem normanie, co rodzice ugotują - czasem kolacje - coś lekkiego sałatka, albo kanapka.
Nie mam czasu na żadne diety takie specjalistyczne. Dlatego nie jem słodyczy, staram się nie podjadać, nie jeść tłusto etc.
I najgorsze jest to, że miesiąc ćwiczę dzień, w dzień i ... cvzasem jeden dzień przerwy, góra 2 w tyg.
I weszłam na wagę .. i... NAWET JEDNO KG MNIEJ :/ i serio nie żartuję. Co robię nie tak?:(
Może te ćwiczenia na maszynach są dla mojego organizmu za dużym obciążeniem, zamieniam to w mięsień i on zaczyna ważyć?
Serio nie wiem, co jest grane jestem trochę zniechęcona już :(