...
No właśnie dlatego to byłaby taka ciekawa walka - Wanderlei ma świetną obronę przed obaleniami, ciężko go sprowadzić i jeszcze utrzymać w parterze. Z drugiej zaś strony Arona to mistrz obaleń i kontroli. Obaj więc chcieliby narzucić swój styl walki wykorzystując swoje najmocniejsze atuty. No i pozostałoby pytanie: czyje atuty są lepsze. Dlatego właśnie między innymi uważam, że do tej walki powinno dojść.
A jeszcze uwaga do Paabloo: Widzisz, gdyby Arona najpierw "pracował" nad rozcięciem Saku, a w późniejszej walce narzekał, że to, co zrobił Rampage było niezgodne z przepisami i że powinien być NC to bym całkowicie cię rozumiał i popierał. Ale kolejność zdarzeń jest tu bardzo ważna! Arona był gościem, który grał fair play i to nawet bardzo...i za to zapłacił. Wpierw sygnalizował sędziemu, że Quinton jest zamroczony (jak na nim leżał, po ciosach piętą w twarz), ale sędzie nie reagował...następnie Quinton odzyskał siły i przy slamie wyjechał mu ostro z bańki, czym z kolei Aronę ogłuszył. I koniec walki. Arona przegrał głównie dlatego, że starał się postępować na maksa fair. To teraz się nie dziw, że jak go wyrolowali w ten sposób, to już się nie patyczkuje z przeciwnikami. To, co robił z rozcięciem Saku nie było w porządku, ale prawda jest taka, że ten incydent został niesamowicie wyolbrzymiony. Niektórzy posuwali się nawet do stwierdzeń, że mu Arona wsadzał palce do oczu! Kłamstwo za kłamstwem, byleby tylko zrobić coraz większą aferę. A jak się przyjrzysz na video to widać dokładnie co Arona robił i do czego zmierzał. Nie wsadzał palcu do oczu bynajmniej i nie otwierał rozcięcia, tylko ściskał palcami miejsce wokół rozcięcia, tak by Sakurabie poleciało z tego więcej krwi. Cel był prosty - chciał, by zalana krwią twarz Saku zwróciła uwagę sędziego i może była powodem zatrzymania walki.
Raz jeszcze powtarzam - nie pochwalam tego typu praktyk, było to niepotrzebne, bo chyba jednak nawet najbardziej stronniczy sędziowie nie odebraliby zwycięstwa Brazylijczykowi. Uczynił sobie tym fatalną reklamę i na pewno tego żałuje, choćby dlatego, że zrobił się z tego incydentu taki wielki skandal (niewątpliwie związany z tym, że przeciwnikiem był tak bardzo lubiany Sakuraba!). Może niektórzy się zawiedli na Aronie, bo uważają, że żaden porządny fighter nie posunąłby się do czegoś takiego. Ok, mają prawo do tego, bo jest jasne że akcja była nieczysta. Ale ci, którzy robią z niego nie wiadomo jakiego chama i prymitywa, kolesia który "przenosi zagrywki z ulicy na arenę sportową" są po prostu żałośni, bo już nie śmieszni. Jeśli są tu tacy naiwniacy, którzy myślą, że większość zawodników w PRIDE czy UFC (czy jakiejkolwiek innej klasowej organizacji MMA) unika różnych nieprzepisowych sztuczek typu wbijanie palców, szczypanie, "przypadkowe" uderzenia z główki to ja im współczuję, bo gdy dotrze do nich to, że to powszechne wówczas mogą poczuć się bardzo rozczarowani.
Sport sportem, ale w zawodnikach podczas starcia zawsze pojawia się instynky walki, chęć wygrania nawet jeśli trzeba posunąć się nieco dalej niż pozwalają na to przepisy. Tak jest w większości sportów - w koszykówce w ruch idą łokcie, jest szarpanie się, popychanie itd. W piłce nożnej faule, niekiedy bardzo niebezpieczne, szamotanina. I tak możnaby wymieniać bardzo długo. Przepisy są, ale niektórzy je świadomie przekraczają. Co się wówczas dzieje - zawodnika karze się: faulem, kartką, upomnieniem czy jakkolwiek. I nikt nie robi wielkiego rabanu. Tak samo powinno być tutaj - ukarali go żółtą kartką, sędzia właściwie powinien był to zrobić już podczas walki i powiedzieć mu np. że jeszcze jeden taki numer i zostanie zdyskwalifikowany. I już. A te wielkie skandale, pokazy oburzenia, nienawiść - to wszystko jest co najmniej nie na miejscu (by nie powiedzieć spaczone).
Zmieniony przez - Kilbian w dniu 2005-07-15 03:07:15