Gol strzelony Wiśle zapewnił Emmanuelowi Olisadebe powołanie do kadry narodowej, ale jego powrót do reprezentacji wcale nie jest przesądzony – informuje „Przegląd Sportowy”.
- Prawdę mówiąc zastanawiałem się nad powołaniem do reprezentacji. Mam pewne przemyślenia odnośnie kadry i ewentualnej, mojej w niej obecności – mówi „Oli”.
- Zastanawiałem się, czy mój powrót naprawdę ma sens. Nie chciałbym, aby największy problem kadry nazywał się Emmanuel Olisadebe. Nie chcę burzyć czegoś, co zostało zbudowane przez ostatnie lata. Obecna reprezentacja gra bardzo dobrze, ma wyniki, a najważniejsze – tworzy monolit. Czy w tej sytuacji rzeczywiście jestem jej potrzebny? – zastanawia się napastnik Panathinaikosu.
- Czy jestem gotów zrezygnować z gry w kadrze? Powiem tak, wolę, aby kibice zapamiętali mnie jako zawodnika, który pomógł reprezentacji wygrać eliminacje do MŚ 2002, niż gracza, który cztery lata później przyszedł na gotowe i jeszcze coś popsuł. Boję się po prostu, że ludzie zaczną mówić – no tak, kadra jest o krok od wyjazdu na mundial, więc nagle postanowił wrócić. A ja tego nie chcę! Nie chcę niczego za darmo. Dlatego już teraz zapowiadam, jeśli miałbym odebrać miejsce w kadrze np. Niedzielanowi, to wolę zostać w domu, bo on sobie na to miejsce zapracował. Nie chcę być w kadrze obcym ciałem. Dlatego mam spory dylemat. Nie wiem, czy przyjadę na zgrupowanie do Herzlake. Wszystko uzależniam od rozmowy z trenerem Janasem – zakończył Olisadebe.
Sqbaniec kombinuje jak może