Śledzę Was i całą stronę już od dawien dawna, niestety nie miałam odwagi póki co do Was dołączyć, zadam natomiast pytanie tutaj.
Widzicie, mam problem. Wydaje mi się, że bardzo poważny. I co najgorsze - nie wiem, co zrobić, by w jakikolwiek sposób sobie pomóc...
Mam otóż obsesję na punkcie swojej sylwetki. Ciągle ćwiczę (nawet trzy razy dziennie), bez przerwy obserwuję swoją muskulaturę i oceniam %BF i boje się normalnie jeść. "Normalnie", to znaczy bez myślenia, że nie mogę zjeść bez wcześniejszego treningu. Przyjmując posiłek, oprócz liczenia makro, obliczam czas, by wiedzieć, kiedy będę mogła zrobić kolejny trening i ustalając sobie w myślach kolejny posiłek.
Oprócz tego, co do samych treningów, ciągle wydaje mi się, że wykonuje na nich zbyt mało. Czasami, gdy porównuje swoje plany treningowe do innych (najlepszych kulturystów), niczym one nie odbiegają, wykonuję czasem nawet więcej, a mimo to mam wrażenie, że przecież oni jednak muszą pracować lepiej, skoro i lepiej wyglądają. Co do subiektywnej oceny mojej sylwetki... Poziom tkanki tłuszczowej bez zmiennie od dwóch lat na poziomie 10-12%, więc gdy patrzę na same liczby, myślę sobie: Świetnie!, natomiast przeważają na co dzień myśli negatywne, typu: Wiele pracy przed Tobą, wszędzie tłuszcz i zero mięśni.
Co robić? Być może zaproponujecie psychologa... Ale pomijając lekarzy, co mogę zrobić sama, by było mi lepiej?