No i wczoraj chyba kortyzol dał o sobie znać obudził mnie rano głód i chciałem oszamać jabłko ale głowa wygrała i pochłonąłem z 5000 kcal więcej niż zapotrzebowanie. Na dodatek tak się przeżarłem że dzisiaj ledwo się ruszam więc będzie dzień totalnego resetu.
Wody naciągałem jak balon bo nawet oczy mam opuchnięte, sporo mogło się odłożyć?
Wrócić do założeń czy lecieć na niskich węglach? Czy wgl nic dzisiaj nie jeść? A no i dodam że wychodzę z głupiego IF którego zastosowałem ostatnio ( tj 1h okno żywieniowe)