Płakać będę jak najdzie mnie ochota. I to bez Waszej zgody. Każdy jest tylko człowiekiem a nie jakimś terminatorem, aby wszystko robić pod jedną modłe.
Jak napisałam na pierwszej stronie:
Cel: ujędrnić i wzmocnić ciało, mądrze i zdrowo jeść, mieć wysportowaną sylwetkę i czerpać z życia pełnymi garściami.
Ćwiczę dla przyjemności, a nie dlatego, że mi ktoś każe. Jak mam ochotę świętować urodziny syna, to to zrobię. Nie sądzę aby to miało mi jakoś zaszkodzić, czy wpłynąć znacząco na moją sylwetkę. Na codzień pilnuję diety, ale nie jestem jakąś fanatyczką.
Ciągle coś jest nie tak: a to się op*****lam, a to nie potrafię zrobić
pompki, a to się wachluję liściem, a to to, a to sramto.
I do my best, ale co Wy możecie o tym wiedzieć....
Jak pytam grzecznie o radę to zero odzewu. Ale jak tylko jest potknięcie to od razu mega zainteresowanie i szukanie pretekstu do zyebki.
Pozdrawiam wszystkich i do jutra.