Były piłkarz Widzewa Łódź, a obecnie jego właściciel Zbigniew Boniek zapowiedział w piątek wieczorem odejście z klubu. Zaznaczył, że jego decyzja jest nieodwołalna. Jak stwierdził, Widzewowi wiele zawdzięcza, ale ma wrażenie, że spłacił już swój dług w stosunku do klubu. Stwierdził, iż wywiązał się ze wszystkich obietnic, ale według niego nie do przyjęcia jest sytuacja, w której władze miasta, podobnie jak łódzkie firmy, nie chcą pomóc klubowi
"Moja pomoc musi się wreszcie skończyć" - powiedział podczas konferencji prasowej po meczu Widzewa z Piastem Gliwice. Zaznaczył jednak, że będzie pomagał na dotychczasowych zasadach do rundy wiosennej, później wycofuje się. Jego decyzja jest nieodwołalna.
Boniek podjął się ratowania Widzewa latem ub. roku, po tym jak zespół spadł do 2. ligi, a główni udziałowcy SPN Widzew Sportowa Spółka Akcyjna - Andrzej Grajewski i Andrzej Pawelec - wycofali się. Klubowi groziło, że rozpocznie rozgrywki od czwartej ligi.
Spółka nie złożyła do Polskiego Związku Piłki Nożnej wniosku o wydanie licencji na grę w 2. lidze, więc zrobiło to stowarzyszenie RTS Widzew, które wypowiedziało spółce umowę o prowadzeniu drużyny ligowej. Komisja odwoławcza przyznała Widzewowi w lipcu licencję, ale klub został objęty nadzorem finansowym.
Rok później Wydział Dyscypliny PZPN postanowił, że Widzew rozpocznie rozgrywki nowego sezonu drugiej ligi z dziewięcioma ujemnymi punktami. Klub będzie musiał zapłacić również 30 tysięcy złotych. Kary te - według związku - są konsekwencją nieprawidłowości podczas przekształceń w łódzkim klubie, które miały miejsce w 2004 roku. Zdaniem Wydziału Dyscypliny, Widzew naruszył przepisy o członkostwie.
Z zarzutami nie zgadzały się władze Widzewa i odwołały się. Komisja Odwoławcza miał w piątek rozpatrywać je, ale zajmie sie dopiero tym za trzy tygodnie.
W sprawie przekształceń w łódzkim klubie doniesienie do prokuratury złożył szef Komisji Etyki PZPN Jan Tomaszewski.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)