Pozostawie bez komentarza to co napisal dawidg - bo szkoda slow
Niestety - stalo sie to co musialo sie stac
"Zmarł drugi policjant ranny w akcji w Magdalence
W warszawskim szpitalu MSWiA przy ul. Wołoskiej zmarł w piątek wieczorem nadkomisarz Marian Szczucki - drugi policjant ranny podczas akcji w Magdalence.
Jak poinformował PAP Paweł Chojecki z biura prasowego Komendy Głównej Policji, policjant zmarł w piątek o godz. 22.45 w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie.
36-letni Marian Szczucki był naczelnikiem wydziału bojowego Zarządu Bojowego Centralnego Biura Śledczego. W policji pracował od 14 lat, prawie od początku był antyterrorystą. 7 marca został awansowany przez Komendanta Głównego Policji na stopień nadkomisarza.
Szczucki był jednym z najciężej rannych w akcji w Magdalence. "Przez ponad tydzień pozostawał w stanie nieprzytomnym, miał bardzo ciężkie, strukturalne uszkodzenie mózgu, był po operacji neurochirurgicznej" - powiedział dyrektor szpitala MSWiA Marek Durlik.
"Od początku nikt wielkich nadziei ani sobie, ani rodzinie nie robił, aczkolwiek do końca walczyliśmy o jego życie" - dodał (...)"
zrodlo-
http://info.onet.pl/672503,11,item.html
i pare nowych informacji o szturmie
"Mordercy zaczadzieli
Nie zginęli od policyjnych kul, lecz zaczadzieli w pożarze - wynika ze wstępnej ekspertyzy po sekcji zwłok Igora Pikusa i Roberta Cieślaka. Tożsamość gangsterów nadal nie została oficjalnie potwierdzona, gdyż jest kłopot ze zbadaniem ich DNA. Sekcje zwłok przyniosły zaskakujące rezultaty. Biegły stwierdził, że przyczyną śmierci było najprawdopodobniej zatrucie tlenkiem węgla.
Pierwsze doniesienia wskazywały, że Cieślak i Pikus mogli zginąć od kul lub w wyniku eksplozji materiałów wybuchowych. Podczas oblężenia funkcjonariusze wystrzelili ponad 4 tys. pocisków i użyli 17 granatów gazowych. Pikus i Cieślak mieli na sobie kamizelki kuloodporne. Przy ich ciałach znaleziono też spalone resztki masek przeciwgazowych.
Z ciała jednego z bandytów wyciągnięto metalowe odłamki. Zwłoki są zwęglone, co utrudnia pobranie próbek DNA. Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie pobrać je z kości. Przygotowywana jest także tzw. superprojekcja. Wykorzystuje się ją do tworzenia wizerunków twarzy osób na podstawie kształtu czaszki.
Dotarliśmy także do nowych faktów dotyczących samej strzelaniny. Funkcjonariusze odkryli kryjówkę Cieślaka i Pikusa 4 marca. Nie można wykluczyć, że naprowadziła ich na trop dziewczyna jednego z bandytów. Pierwszy z gangsterów rzadko wychodził z domu. Na posesji pojawiał się jednak Pikus, który wyprowadzał psy. - Zdecydowano, że zatrzymanie poszukiwanych w otwartym terenie to zbyt duże zagrożenie dla osób postronnych. Już wtedy organizatorzy akcji wiedzieli o bardzo dużym zagrożeniu ze strony obu bandytów. Uznali jednak, że nie trzeba zabierać ze sobą karetki, bo nie wymagają tego wewnętrzne przepisy - opowiada funkcjonariusz Komendy Głównej Policji. Przed akcją uznano, że nie będzie potrzeby użycia transportera opancerzonego, bo robiłby za dużo hałasu. Po wybuchu bomby-pułapki, która zabiła jednego z antyterrorystów, i raniła 17 innych, bandyci ostrzeliwali samochody podjeżdżające po rannych funkcjonariuszy.
Po wejściu do zrujnowanego domu policjanci odkryli, że Pikus i Cieślak przy każdym oknie trzymali gotową do użycia broń."
RAFAŁ PASZTELAŃSKI/Data: 2003-03-15
zrodlo - Zycie Warszawy, 2003.03.15
pozdrawiam
A.