Generalnie sądzę, że rozgrywanie ciągłej wymiany ciosów w sytuacji walki realnej w ogóle jest mało sensowne, bo tak naprawdę nigdy nie jest ona bezpieczna. Na ringu tym bardziej, gdyż zużywa to bardzo dużo siły. A odnośnie tych sparingów to masz na myśli w tym wypadku generalną taktykę rozgrywania czy jakieś "zadaniówki" (jeśli chodzi o koncepcję tych wymian)?
I generalnie jak najbardziej słusznie. Bo nie chodzi o to, żeby robić realną walkę w formie ciągłej wymiany ciosów, a o to, żeby popracować nad umiejętnościami, które pozwolą taką wymianę jak najwcześniej skutecznie zakończyć, zwłaszcza gdy przeciwnik nad umiejętnościami tego typu nie pracował.
Odsyłam do tego co napisałem na samym początku - o tym, że jest to związane m.in. z doświadczeniami z walk ulicznych, które często miały miejsce w Pekinie w późnych latach 40, gdy Japończycy już się wycofali z Chin, a nacjonaliści z komunistami wciąż walczyli i nie miał kto zaprowadzić porządku.
Nie tylko z tym jest to związane, bo na podobnym założeniu - połączenia w jedno ataku z obroną w ciągłej akcji opiera się też przodek yiquanu xingyiquan, czy baguazhang - inny system, który też wpłynął na
yiquan. I właściwie inne chińskie systemy też.
Ale jak kształtowały się tradycyjne systemy i ich podejście do walki trudno dzisiaj w pełni odtworzyć, za to jak to się działo we współczesnym yiquanie, jeszcze jest w miarę żywa pamięć o latach 40.
Więc z tych doświadczeń wynikało, że nie było wyboru typu "rozgrywać, czy nie ciągłą wymianę". Bo to nie chodzi o solówki, a znacznie bardziej chaotyczną uliczną na******lankę "z wieloma przeciwnikami".
Tylko proszę bez tekstów, że z wieloma przeciwnikami nie ma większych szans, bo nie mówię o sytuacji jeden przeciw wielu. Chodziło o sytuacje grupa przeciw grupie. Gdzie teoretycznie niby walczy się z jednym, ale gdy ten jest uziemiony, to atakuje się kolejnego, pomagając koledze. I samemu też się jest w ciągłym zagrożeniu, że kolejny przeciwnik zaatakuje, i to może od tyłu. Równocześnie cała sytuacja ciągle się zmienia, wszyscy się przemieszczają, ktoś szybko nadbiega.
W takiej sytuacji nie ma czasu na rozgrywanie starcia, tylko się "na******la", żeby jak najszybciej wyeliminować przeciwnika, bo "rozgrywanie" przez dłuższy czas, to ryzyko, że za chwilę przeciwników będzie więcej.
Więc nie ma w takiej sytuacji wyboru wdać się w wymianę, czy nie.
To po prostu następuje. Trwająca choćby przez jakąś chwilę wymiana uderzeń jest w takich sytuacjach podstawową sytuacją. I ktoś w trakcie obrywa bardziej.
Przy czym, taka wymiana nie musi trwać długo. Zwłaszcza jeśli ktoś ma umiejętności rozgrywania takich sytuacji, to faktycznie zakończenie może nastąpić szybko.
Celem nie jest, żeby przez 3 minuty pieprzyć się z wymianą, ale żeby przez trening umiejętności dotyczących sytuacji wymiany, zakończyć ją skutecznie już na samym początku.
Tylko, żeby tego typu umiejętności rozwinąć, to trzeba ćwiczyć pod tym kątem. Poznać metody określane "atak jest obroną, obrona jest atakiem, atak i obrona są jednym", "uderzać i wpływać na równowagę równocześnie". Kto nad tym pracuje, zapewne w takiej sytuacji będzie miał przewagę nad kimś, kto się w takiej sytuacji znajdzie, ale nad tym nie pracował. Bo to dla tego drugiego będzie tylko wymiana uderzeń, bo nie ćwiczył jak w wymianie uderzeń zawrzeć akcje, które pozwalają równocześnie zmieniać swoją pozycję, przekierowywać uderzenia przeciwnika, tworzyć pole do ataku i zakłócać równowagę przeciwnika.
A przygotowaniem do tego jest m.in. trening tui shou, gdzie elementy związane z taką sytuacją są rozpracowywane stosunkowo powoli, w dłuższym czasie. Podczas sparingów zadaniowych czas może być stosunkowo długi. Podczas sparingów bardziej swobodnych, są to już raczej krótsze starcia, przerywane wyjściem poza dystans, zanim nastąpi kolejne starcie.
Czyli jeszcze raz -
nie chodzi o to, żeby robić walkę na zasadzie trwającej dłużej ciągłej wymiany uderzeń, ale żeby rozwinąć umiejętności dotyczące sytuacji wymiany, tak, żeby móc tę wymianę jak najwcześniej skutecznie zakończyć.