Pomysł do poruszenia tej sprawy wziął się u mnie z dość błahego powodu. Na ścieżce swego życia spotkałem kogoś z kim planuje związać się na stałe. W najblizszych miesiącach prawdopodbnie zamieszkamy. I jednym słowem chciałbym wykazać się dużą odpowiedzialnością ze wszystkimi sprawami związanymi z wydatkami na mieszkanie oraz dzieleniem obowiązków na "moje" i "twoje. Kwestia męskiego autorytetu również jest ważna.
Pojawia się ot taki problem, że po kilku cyklach na ph wypadałoby wziąć coś bezpieczniejszego w postaci iniekcjyjnych SAA. Im mniej orali tym lepiej. Ale igły źle się kojarzą, u kobiety w szczególności. Łatwiej jest się wywiązać będąc przyłapanym na masturbacji pod prysznicem niż z igłą w dupie zgietym w pół na boku umywalki.
Ćwiczę od 10 lat, kocham podnosić ciężary. Po wszystkich możliwych suplach i kilku ph przyszedł czas na SAA. Robię to dla siebie, dobrego wyglądu i samopoczucia, bez żadnych konkursowych ambicji i żadnej 120 kilowej masy.
Przechodząc do sedna: jak wytłumaczyć swojej kobiecie, że przyjmujemy SAA, wiemy czym one są, jakie mają korzyści i możliwe skutki. Jak dać do zrozumienia, że nie umrę za miesiąc, nie zabiję ją nocną lampką i nie podpalę mieszkania sąsiadowi? Jak jej powiedzieć, że dawki 250mg testosteronu prolongatum co 5 dni nikomu krzywdy nie zrobią. Jak uświadomić, że media nagłasniają historie, które są przede wszystkim skrajne a mało charakterystyczne dla ogółu? Jak w ogóle zebrać się na odwagę i powiedzieć to wszystko jeszcze nie będąc na tym nakrytym?
Najwłaściwszym tu pytaniem byłoby: jak walczyć z mitem i stereotypem zabójczego koksu, wizerunkiem olbrzyma w dresach bez siekaczy w gębie?
Zastanawiałem się by wesprzeć się jakimiś medycznymi artykułami, które jasno mówią, że amatorskie dawki niczego złego u zdrowego człowieka nie zrobią. Lub może wydrukować stronę z książki "Sterydy anaboliczne, czarna księga - cała prawda". Warto byłoby napomknąć, że wszelkie pigułki hormonalne to nic innego jak koks. Ale nie pokażę jej przecież "Bigger, stronger, faster", bo to wszystko może bardziej ośmieszyć. Uważam jednak, że trzeba próbować, dużo rozmawiać wiedząc, że na samym początku bardziej zaszokujemy niż do swoich racji przekonamy.
Trzeba brać pod uwagę, że wszelkie próby grzecznego i dobrze przygotowanego planu wujasnienia może zostać nie przyjęta. Idąc dalej nalezy się liczyć, że partnerka może zażądać zaprzestania przyjmowania SAA pod groźbą odejścia. A to już tragedia, którj chciałbym uniknąć.
Czuje, że może mi zostać tylko meta do wypróbowania a wszystkie iniekcyjne będą gorzej widziane.
Napiszcie jak Wy sobie radzicie z kobietami.
A może warto odpuścić marzenia o byciu pięknym,
zająć się domem i rodziną?
Rozmawiacie? Dyskutujecie? Może Czy też latami się ukrywacie a wszystkie ampułki chowacie.