SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Rosyjskie JS

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe:

Ilość wyświetleń tematu: 44564

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791
Rosja posiada bardzo szeroką gamę jednostek popularnie zwanych specjalnymi.
Jest ich na obecną chwilę zdecydowanie więcej niż potrzeba. Jak swego czasu napisał magazyn Ogoniok takie jednostki posiada armia, flota, siły powietrzne, jednostki ochrony pogranicza, MSW, Federalna Służba Bezpieczeństwa, Federalna Agencja Informacji i Komunikacji Rządowej (FAPSI), Ministerstwo ds. Zagrożeń. Jest tez Oczywiście Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlienije (GRU) i jego specnaz.
Wszyscy w Rosji świetnie znaja nazwy "Wympieł" , "Alfa" , "Witiaź" itd.
Czy te jednostki można nazwać elitą? Jakakolwiek nie byłaby prawda łączą je trzy rzeczy:
1.Specjalne przeznaczenie
2.Specjalne wyposażenie
3.Dużo wiiwkszy budżet niż w porównywalnych wielkością jedn. "zwykłych"

Cała reszta jak: selekcja i trening są w Rosji sprawą drugorzędną. Jednak służba w takich jednostkach jest zaszczytem i wyróznieniem, więc nigdy nie brakuje chętnych do podjęcia wyzwania.

Najwiekszym problemem JS Rosji jest kapitalizm.
Za czasów komunizmu motywacją była słuzba w prestiżowej jednostce i związane z nią profity. Dziś człowiek o takich kwalifikacjach,który odejdzie ze słuzby , pracując dla prywatnych firm lub organizacji przestępczych może zarobić w jeden dzień tyle, co jego kolega specnazowiec w miesiąc.

W armii zaraz po 1991 r. zostali tylko ci żądni krwi oraz ci którzy nie potrafili znaleźć sobie zatrudnienia gdzie indziej.

W rosji powstały nawet agencje ochrony o nazwach np. Alfa-A, Alfa-B, Alfa-7 i Alfa-Tverd kierowane przez byłych dowódców prawdziwej Alfy Oriechowa i Gołowatowa i zatrudniające byłych żołnierzy JS.

Najwięcej ludzi odeszło z rosyjskich JS w 1993 po reformie "organów bezpieczeństwa".

Ale do rzeczy i alfabetycznie.

ALFA
Potrzeba sformowania jednostek antyterrorystycznych pojawiła sie w rosji w latach 70-tych na fali wydarzeń w zachodniej europie.
Korzystając z doświadczeń własnych i rozwiazań stosowanych w świecie dnia 28 czerwca 1974 zatwierdzono utworzenie jednostki o roboczej nazwie otdieł zachwata a(lfa).
Sformowano ją z funkcjonariuszy KGB szczególnie biorąc pod uwagę sportowców.
W skład jej weszli z czasem operatorzy wszystkich specjalności (wspinaczka, saperzy-minerzy, snajperzy itd)
Utworzono też pododdzisł "wodny", który ćwiczył głównie w Bałtyku i na Kubie.
Alfa miała sowje pododziały w większych republikach ZSRR.
Dziś są one przypisane również miastom - moskiewska, krasnodarska itd.
Najbardziej znaczącą akcją jednostki (do czasów Czeczeni i Dubrowki) było zdobycie pałacu Dar-ul-Aman (tadż-Bek) w Kabulu 27 grudnia 1979. Wraz zresztą z "muzułmańskim" batalionem specnazu i zółnierzami WDW.
jako ciekawostkę dodam, że nie przezył nikt kto znajdował się w pałacu.
Alfa straciła pięciu ludzi (choć prawie wszyscy zostali ranni).
Straty specnazu były podobne: 5 zabitych i 35 rannych (22 lekko).
ALe stosunek sił był 1:4 (gdyby brać pod uwagę wszystkie jednostkiAfgańskie przeznaczone do obrony pałacu - czyli 3 BPZmot i 1 BCz - ok. 2500 osób). Akcja więc była ogromnym sukcesem.
Równolegle do zdobycia pałacu, zaatakowano (też z sukcesem) budynek MON i Sztabu Generalnego.

CDN. jak ktoś będzie chciał, bo już mnie oczy bolą.

"Z...j się a nie daj się"

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791
Do 1991 kiedy tak naprawdę nie podawano istnienia Alfy do publicznej wiadomości jednostka ta sprwadziła sie wg. rosjan znakomicie.
O jej akcjach w tym czasie niewiele wiadomo. Jedną z nich było uwolnienie dwóch rosyjskich "dyplomató" (obydwaj z KGB) z rąk arabskich porywaczy w Bejrucie. Skierowano tam 1 pluton Alfy który nie podjął akcji zbrojnej ale schwytał przywódcę terrorystów i przesłał jego głowę w kartonie pilnujacym zakładników, dając im jednocześnie 24 godziny na uwolnienie przetrzymywanych. "Dyplomatów" wypuszczono. Jednak nie mogę potwierdzic zasitnienia tego wydarzenia na 100%.
Pierwszy skandal wokół jednostki pojawił się w 1991 roku, kiedy to w czasie ataku na wieżę telewizyjną w Wilnie zginął jeden żołnierz. najprawdopodobniej od strzału w głowę oddanego przez jego dowódcę. Przyczyną zajścia miała być odmowa wykonania rozkazu.
Cała akcja miała bowiem ścisłe podłoże polityczne a Alfy uzyto przeciw kilku tysiacom cywilów broniących dostępu do studia telewizyjnego.
25 żołnierzy Alfy używajac granatów ogłuszających, kolb karabinów butów itd. przedarło się jednak do studia telewizyjnego i przerwało nadawanie programu.
Pięciu ludzi na zewnątrz powstrzymywało tłum granatami ogłuszającymi a reszta walczyła w środku z ochroną budynku. Ochroniarze używali do powstrzymania atakujacych wody z węży strażackich, butelek z benzyną i freonu z systemu przeciwpożarowego.
Żołnierze Alfy w czasie całej akcji nie użyli podobno broni palnej.
Rano opuścili budynek na pokładach BTR-ów.
CDN.


"Z...j się a nie daj się"

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791
W czerwcu 1995 roku na Budionowsk w Kraju Stawrowskim uderzył oddział bojowników czeczeńskich pod dowództwem Szamila Basajewa. Zajął on szpital miejski, gdzie zgromadził ponad tysiąc zakładników. Basajew zażądał zakończenia wojny oraz rozpoczęcia rozmów pokojowych. Decyzję o szturmie na zajęty przez Czeczenów szpital podjął sztab operacji w Budionnowsku, którym kierował minister spraw wewnętrznych, Wiktor Jerin. Żołnierzy z oddziału specjalnego "Alfa" miały wspierać dwie jednostki szybkiego reagowania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jednak pomoc ze strony MSW nie nadeszła i żołnierze "Alfy", którzy próbowali podejść do gmachu szpitala ze trzech stron, znaleźli się w krzyżowym ogniu bojowników Basajewa. Później prasa na podstawie relacji żołnierzy biorących udział w walce pisała, że Czeczeni zostali uprzedzeni o godzinie rozpoczęcia szturmu i otwarli ogień, gdy pierwsi żołnierze "Alfy" znaleźli się w zasięgu ich karabinów. Gdyby zaczęli strzelać kilka minut później, mogli wręcz zaskoczyć cały elitarny oddział, a tak - tylko jego część była w niezwykle trudnej sytuacji. Po walce żołnierze "Alfy" twierdzili, że takiej nawały ognia, nie przeżyli nawet w czasie szturmu na pałac prezydenta Amina w Kabulu. Najbardziej niezwykłe w całej operacji było to, że gdy grupie kilku żołnierzy "Alfy" udało się wreszcie dotrzeć do parteru szpitala - nakazano im odwrót. Nie wiadomo, kto wydał rozkaz wstrzymania szturmu i odbicia zakładników. Nieudana akcja "Alfy" wywołała szerszą dyskusję na temat dalszych losów tego oddziału. Przeważały opinie, że żołnierze zrobili wszystko, co w danym momencie było możliwe do zrobienia. "Alfa" - zdaniem prasy - wykazała się wyjątkową sprawnością, czego nie można było powiedzieć o innych oddziałach specjalnych.
Odbicie ponad siedmiuset zakładników przetrzymywanych przez czeczeńskich terrorystów przez trzy doby (od 23 października 2002 r.) - w budynku teatru muzycznego zakończyła się sukcesem "Alfy". Rosyjska Federalna Grupa Bezpieczeństwa przyznała, że w przygotowaniu operacji wzięły udział siły specjalne z 29 krajów; m.in.: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Francji, Japonii i Republiki Południowej Afryki.
W wyniku szturmu zginęło 50 terrorystów. Ponad stu zakładników przebywa w szpitalach. Ich stan jest ciężki. Podejrzewa się, że zostały zatrute gazem, którego użyły pododdziały specjalne.

Warunki przyjęcia do "Alfy" nie są zbyt wygórowane: kategoria zdrowia A, wiek nie mniej niż 25 lat, zaliczenie testów psychologicznych, duża sprawność fizyczna i kondycja. Przy rekrutacji bierze się pod uwagę znajomość języków obcych, zwłaszcza angielskiego, oraz umiejętność pływania, posiadanie prawa jazdy, kurs spadochronowy, znajomość wschodnich sztuk walki. Natomiast nie przywiązuje się większego znaczenia do wzrostu i wagi ciała, gdyż w "Alfie" potrzeba zarówno ludzi "niedźwiedziej" postury, jak i drobnej budowy. Barierą dla kandydatów może być jednak to, że nabór odbywa się wyłącznie spośród żołnierzy zawodowych, pracowników Służby Bezpieczeństwa i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Alfa obecnie liczy około 250 żołnierzy zakwaterowanych w Moskwie, Jekaterynburgu, Krasnodarze i Chabarowsku

Jednostka przygotowana jest do działań antyterrorystycznych, unieszkodliwiania szczególnie niebezpiecznych przestępców, ochrony najwyższych władz państwowych. Na terytorium kraju wykonuje tajne operacje bojowe.
W czasach sowieckiej władzy brała też udział w tłumieniu buntów w więzieniach i obozach karnych podporządkowanych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.

Początkowa "Alfa" składała się z około 30 funkcjonariuszy, znakomicie przygotowanych do działań specjalnych. W latach 80. jej liczebność powiększono do ponad 600 osób. Twórcą grupy i jej pierwszym dowódcą był pułkownik Witalij Bubieniew (wówczas major). Jednostkę podzielono na trzy pododdziały - jeden z nich (na zmianę) znajduje się zawsze w pełnej gotowości bojowej. W razie alarmu wszyscy żołnierze muszą w przeciągu godziny dotrzeć do bazy. W dyspozycji "Alfy" są samoloty i śmigłowce, dzięki którym mogą w krótkim czasie, znaleźć się w dowolnym punkcie Rosji. Od 1992 roku oddział pozostawał w wyłącznej dyspozycji prezydenta Jelcyna. Po rozpadzie KGB "Alfę" włączono do Głównego Zarządu Ochrony, skąd w lipcu 1995 roku została przeniesiona do struktury Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosyjskiej Federacji. Faktycznie działa tam na zasadzie pełnej autonomii, ma własne struktury analityczne oraz logistyczne. Podporządkowana jest wyłącznie dyrektorowi FSB. Wchodzi w skład sił Centrum Antyterrorystycznego wraz z tajnymi pododdziałami elitarnymi "Beta" i "Zenit".


To przedruk z Polski Zbrojnej.


"Z...j się a nie daj się"

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 177 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 7021
BIG Sog !

"... gdy ktoś mówi: ?Umiem już wszystko?, myli się - nie poznał on prawdziwego ducha muay" - Kaet Sriyapai

Pozdrawiam!
jocker_

"... gdy ktoś mówi: ?Umiem już wszystko?, myli się - nie poznał on prawdziwego ducha muay" - Kaet Sriyapai

Pozdrawiam!
jocker_

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791
DELFIN
W 1957 roku podjeto decyzje o stworzeniu we Flocie ZSRR jednostki specjalnej.
Miała ona mieć za zadanie sabotaz, zwiad, zajmowanie obiektów pływajacych i przybrzeżnych oraz ochronę przed sabotażem.
Jednostka powstała w konću w 1967 roku i w skałd jej weszli płetwonurkowie z Floty Czarnomorskiej. Byli to entuzjaści operacji specjalnych, którzy szkolili się według własnego, autorskiego programu.
Na początku, założeniem było wykonywanie tylko zadań pod wodą. Z czasem jednak pojawiły sie elementy "naziemne":
Zwiad, ataki na prybrzeżne centra dowodzenia, niszczenie instalacji przybrzeżnych itp.
Na manewrach piechoty morskiej, płetwonurkowie pokazali taki kunszt, że dowódcy uznali konieczność istnienia takiej jednostki.
Tak narodziło się PDSS (protiwodiwersjonnyje siły i sriedstwa).
Do 1969 roku takie grupy powstały w trzech pozostałych flotach: Pólnocnej, Bałtyckiej i Pacyfiku.
W 1970 w raqmach GRU powstała w związku ztym grupa "Delfin", której głównym celem miały być operacje przeciwko bazom marynarki wojennej (ciekawe czyjej? )

Kandydatów do jednostki rekrutowano głównie sposród ochotników z piechoty morskiej zarekomendowanych przez dowódców. Mieli to być ludzie o zrównoważonej psychice, nie bojący się ciemności, ciasnych pomieszczeń, samotności, odporni psychicznie, i spełniający wymagania zdrowotne konieczne do zostania płetwonurkiem.

Jeśli kandydat przeszedł testy psychologiczne i komisje lekarską stawał się kadetem. Pdstawowy kurs trwał 26 tygodni i składał sie z trzech faz.
1. 7-tygodni.
Pływanie, wiosłowanie, biegi, tory przeszkód. Z biegiem czasu wprowadzano utrudnienia: Płonąca benzyna na powierzchni wody, drobne ładunki wybuchowa wrzucane do wody itd. W ostatnim tygodniu kadetów poddawano silnej presji psychicznej (min. nie więcej niż 4 godziny snu).
Ostatnie dni to test.
Pokonanie 100 km. z wyposażeniem.
10 MM do przpłynięcia z tratewką ważącą 40 kg.

Ten etap przechodziło 5-6% "badanych".

2. 2 faza - 11 tygodni
Nauka fachu. Zazanjamianie ze specjalnym sprzętem do nurkowania, prace sapersko-minerskie, podwodna taktyka, walka wręcz, kurs wspinaczkowy i spadochronowy, prowadzenie pojazdów (też podwodnych) itd.
Łączenie w 2-4 osobowe grupy i ich zgrywanie.

Kończył się egzaminem w postaci symulowanej operacji: Atak lub obrona obiektu nawodnego(przybrzeżnego).

3. Faza 3- 8 tygodni.
Doskonalenie zdobytych umiejętności. Po tej części żołnierze trafiali z powrotem do brygad piechoty morskiej gdzie zaczynali w grupach PDSS, a najlepsi byli kierowani do specjalnego centrum szkoleni i w efekcie trafiali do "Delfina".

Tam już uczyli się nocnych skoków spadochronowych, skoków z b. dużych i b. małych wysokości, opuszczania łodzi podwodnych, niszczenia okrętów, tam, śluz, urządzeń portowych, survivalu we wszystkich strefach klimatycznych, ucieczek z niewoli, używania wszelkich rodzjów broni itd.

Nauka walki wręcz dostosowywana była podobno indywidualnie.

Na koniec żołnierze przygotowywani byli do operowania w ściśle określonych akwenach zgodnie z przyszłym przydziałem.

Potem trafiali do Sewastopola i tam szkolili się w walce z min. delfinami.
("Amerykańskie" delfiny miały uprząż z prętem/harpunem który miały wbijać/zaczepiać nurka i np. ciąnąć go w dół - w czasie ćwiczeń oczywiście pręta nie było i delfin tylko szturchał nurka)

Już w czasie słuzby, raz do roku prowadzono trningi przypominające, a co miesiąc przeprowadzano testy sprawnościowe.

WYPOSAŻENIE
Żeby się za bardzo nie rozpisywac to:
Rosyjski standard plus broń podwodna APS-55 i pistolet SPP, które działają równiez na lądzie.
http://www.cornerstone-computing.com/scott/weapons/w_aps.html

Dodatkowo rózne typy podwodnych materiałów wybuchowych a nawet ładunki nuklearne.

Poza tym aparaty o zamknietym obiegu "Ida", urządzenia zakłócające itd.
Pojazdny podwodne "Siren" i "Pirania".
Podwodne urządzenie "ciagnące" "Triton" i "Akula"

CDN (jutro)





"Z...j się a nie daj się"

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791
Instruktorzy grupy "Delfin" przeprowadzali szkolenia dal płetwonurków z grup "Alfa" i "Wympieł".
Najwiecej operacji bojowych płetwonurkowie z "Delfina" przeprowadzali oczywiście w okresie zimnej wojny. W latach 1970-80 odwiedzili Wietnam, Angolę, Egipt, Mozambik, Nikaraguę, Etiopie itd. (ciekawe czy ci co zaspawali wyloty z rurociagów z ropą pod Kanałem Sueskim w czsie wojny Yom KIpur to byli napewno egipcjanie?). Jednak odpowiedzialność i splendor za ich akcje w większości brały na siebie siły zbrojne kraju, który ich "wypożyczył".
Za dużo o tych akcjach nie wiadomo. Na pewno dwóch rosjan zginęło w zatoce Kamran u wybrzeży Wietnamu (zabiły ich Delfiny). Po tym zdarzeniu właśnie rosjanie zaczęli ćwiczyć walke z nimi i potem u wybrzeży Nikaragui w trakcie jednej z operacji udało im się je zlikwidować.
Wiadomo też, że ochraniali szlaki hanslowe u wybrzeży Afryki i że wchodzili w skład ochrony spotkania Busha i Gorbaczowa u wybrzeży Malty (na statku "Maksym Gorki").
Opisany jest jeden przypadek spotkania rosjan z płetwonurkami-sabotażystami z RPA (gdzieś koło Afryki). Dowódca rosyjskiej grupy odrzucił nóż - dając znak do walki "na piąchy". Walka trwała kilka minut - chłopcy z RPA wycofali się i obeszło się bez ofiar.

CDN.

"Z...j się a nie daj się"

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791


Godło Alfy

"Z...j się a nie daj się"

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51562 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Pojawil sie ciekawy wywiad z bylym oficerem polskiego AT, Marcinem Kosskiem, ktory cwiczy rosyjskie grupy Alfa i Wympiel

"UCZYMY SIĘ OD ROSJAN

Czy policyjne jednostki antyterrorystyczne są w stanie odeprzeć uderzenie terrorystów, którzy mogą zaatakować w Polsce, kraju dobitnie podkreślającym poparcie dla Stanów Zjednoczonych?
– W obecnym stanie – nie. Mówiłem tak już po operacji Rosjan na Dubrowce.
I po Magdalence? 28 warszawskich antyterrorystów miało zatrzymać dwóch bandytów. Jeden z nich, Igor Pikus, był kiedyś funkcjonariuszem białoruskiego KGB. Tak ufortyfikował posesję, że w efekcie ataku zginęło dwóch, a rannych zostało 16 policjantów. Co ten człowiek robił w KGB?
– W sprawie Magdalenki słychać sporo sprzecznych informacji. Nie mam pewności, że chodzi o b. funcjonariusza KGB. To sensacyjnie brzmi, ale niewiele mówi profesjonaliście. Trzeba bowiem ustalić, w jakiej służbie pracował: czy w technice operacyjnej, służbie zdrowia, czy przekładał papiery w biurze analiz informacji? To kluczowe informacje. Nie mieli ich antyterroryści jadący do Magdalenki.
Jeśli pracował w KGB, to...
– Prawdopodobnie zajmował się dywersją i sabotażem. Był bardzo zdeterminowanym, chłodno analizującym sytuację profesjonalistą, taktycznie-bojowo bardzo dobrze przygotowanym do takiej pracy. Może pracował w jednostkach bojowych KGB. W okresie, w którym mógł w nich służyć, KGB miała dwie takie jednostki.
Ilu służyło w nich ludzi i do czego ich szkolono?
– KGB miało wielu specjalistów. Pytanie o ich zadania jest źle skierowane. Ale ja bardziej wskazywałbym, że Igor Pikus wyniósł doświadczenie operacyjne z grup specjalnych. Przekładając na polski: to raczej człowiek z sił specjalnych niż służb specjalnych.
Jaki poziom wyszkolenia prezentują siły specjalne państw dawnego ZSRR?
– Bardzo wysoki. Szczególnie w Rosji. W Polsce nie ma jednostek, które mogłyby się porównywać z Alfą, jednostką dawnego KGB, obecnie FSB, czy Witiaziem, oddziałem antyterrorystycznym wojsk wewnętrznych. My nie walczyliśmy od ponad pół wieku, a oni mają największe na świecie doświadczenie bojowe.
Z szacunkiem odnoszą się do nich nawet specjaliści z Izraela. Operacji takich jak w teatrze na Dubrowce czy wiele innych, w Polsce nie udałoby się przeprowadzić.
Z jakiego powodu?
– Nie mamy tylu ludzi, odpowiedniego wyposażenia, nie trenujemy takich wariantów działania. Poszczególne jednostki specjalne nie współpracują między sobą. W Rosji już dawno przyjęto zasadę, że gdy na operację bojową jedzie Alfa, wspiera ją Witiaź. I odwrotnie. U nas taka współpraca wojskowego GROM-u i pododdziału antyterrorystycznego policji nie istnieje.
W pewnym okresie dochodziło nawet do niezdrowej rywalizacji. Sam nie wiem, dlaczego.
W Polsce panuje przekonanie, że poszukujący pracy b. komandosi zza wschodniej granicy masowo zasilają grupy przestępcze. Stwarzają w naszym kraju realne zagrożenie?
– Wbrew temu, co się mówi, ich morale są wysokie. Gdyby było inaczej, nie odnieśliby sukcesu na Dubrowce. Akcja w teatrze stanowiła wyraz determinacji i profesjonalizmu wszystkich rosyjskich jednostek specjalnych. Ale oczywiście na przykład byli żołnierze Specnazu mogą przenikać, i przenikają, do polskich grup przestępczych. Lecz dotyczy to żołnierzy ze wszystkich armii. Każdy ma swoją cenę. Jednak do Polski bliżej z dawnego Związku Radzieckiego niż z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Również relacje cenowe są inne. Już zmalał procent rosyjskojęzycznych przestępców działających w Polsce.
Ilu mamy polskich specjalistów najwyższej klasy?
– Nie jestem w stanie ocenić przygotowania żołnierzy z jednostek specjalnych, bo to teoretycy. Tak naprawdę nigdy nie sprawdzali się w realnej walce. Praktykami są antyterroryści policyjni, choćby ci, którzy w Magdalence wyeliminowali obu bandytów.
Pojawiają się informacje, że tacy ludzie przechodzą na drugą stronę...
– I będą tak robić, dopóki państwo o nich nie zadba. W wielu krajach, także w Rosji, zrozumiano, że lepiej trzymać ich pod kloszem, dając pracę, niż zmuszać do radzenia sobie na wolnym rynku. W Rosji istnieją fundacje byłych żołnierzy i funkcjonariuszy specjednostek. Zajmują się szkoleniami, ochroną.
W Polsce mamy Fundację Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM...
– Ale ona niewiele robi. Po pierwsze, decydenci nie widzą potrzeby podobnych szkoleń. Po drugie, w polskim środowisku sił specjalnych nie ma odpowiedniej atmosfery. Każdy stara się wykazać, że jego jednostka jest najlepsza i zamiast współpracą, ludzie zajmują się intrygami. U nas, poza bardzo wąską grupą ludzi, nikt nie walczy. A wspólny strach i wspólna walka łączą na śmierć i życie. W Polsce nie ma takich relacji. 24 grudnia byłem w Moskwie na święcie sił specjalnych. Przyjechało tysiąc osób ze wszystkich specjednostek. Całowali się na powitanie, razem pili wódkę, okazywali sobie wiele serdeczności. U nas nigdy tak nie będzie.
Z tego, co Pan mówi, wynika potrzeba współpracy z jednostkami zza wschodniej granicy?
– Oczywiście. Ale my się na nich obraziliśmy. O skutkach braku takiego współdziałania świadczy przykład dwóch Polek uprowadzonych jesienią 1999 r. w Czeczenii. Żeby wrócić do kraju, dzwoniły do prywatnej stacji radiowej. To był modelowy przykład możliwości użycia GROM-u. Doszłoby do tego, gdyby współpraca między Polską a Rosją układała się właściwie. Od ponad dekady Polacy szkolą się w ośrodkach w USA, Wielkiej Brytanii czy Izraelu. Wydarzenia w Magdalence pokazały, że zachodnie szkoły na pewnym etapie okazują się nieskuteczne.
Dlaczego?
– Gdybyśmy trenowali z jednostkami rosyjskimi, wiedzielibyśmy np., że tamci żołnierze, zanim położą się spać, z definicji minują teren. Rosjan z reguły się bagatelizuje. Dziennikarze piszą o amerykańskiej Delcie, która nie przeprowadziła żadnej poważnej, precyzyjnej operacji uwolnienia zakładników. Ostatnia tego typu duża operacja brytyjskiego SAS miała miejsce prawie 23 lata temu. Z ambasady Iranu w Londynie uwolniono wtedy zakładników przetrzymywanych przez terrorystów z Demokratycznego Frontu Rewolucyjnego Wyzwolenia Arabistanu. Ale gdy terroryści z ugrupowania Tupac Amaru przez 126 dni przetrzymywali zakładników w ambasadzie Japonii w Limie, stolicy Peru, akcję ratowniczą przeprowadziła peruwiańska grupa specjalna istniejąca od miesiąca. Z punktu widzenia taktyczno-technicznego, zrobili to lepiej niż w Londynie.
Rosjanie nigdy nie mówili o swoich jednostkach, być może dlatego dobrze one pracują. A ile mieli uprowadzeń samolotów, porwań na Kaukazie, w Moskwie? Zdarzyła się im jedna poważna wpadka pod ambasadą Szwecji.
Zna ich Pan, chcieliby współpracować?
– Ze mną chcą, więc w pewien sposób są otwarci na Polaków. Chociaż to precedens, że służby specjalne zaprosiły cywila, aby ich szkolił. Proszę nie pytać, bo i tak nie powiem, jak wszystko się zaczęło.
Sęk jednak w tym, że w czasie wspólnych treningów Polacy musieliby ujawnić swoje techniki, co nie byłoby roztropne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa?
– Z punktu widzenia obronności Polski, lepiej nie pokazujmy, na jakim jesteśmy poziomie. GROM czy Wydział Antyterrorystyczny Policji zyskałyby uznanie. Ale reszta? Jestem jedynym polskim "kontaktem" na Białorusi i w Rosji.
Chwali Pan Rosjan, ale na Dubrowce urządzili rzeź zakładników.
– Chwalę działania komandosów. Eksperci odróżniają grupy operatorów od logistyków. Operatorzy spisali się doskonale. W Magdalence antyterroryści też dali z siebie wszystko, a zawiodło wsparcie. Magdalenka była taką polską Dubrowką.
Uczestnicy szturmu w Moskwie otrzymali medale "za wykonanie niemożliwego". To najlepszy komentarz. Gdy dostali rozkaz ataku, ci najbardziej doświadczeni ludzie żegnali się ze łzami w oczach. Znali przeciwnika, wiedzieli o zagrożeniu, ale poszli do przodu i przeprowadzili perfekcyjną operację. Mieli wpuścić gaz, zastrzelić złych i uratować dobrych, nie dopuścić do strat własnych. Tak zrobili. Szturm przeprowadzono idealnie. Nikt z zakładników nie ucierpiał z rąk komandosów, zastrzelono wszystkich przestępców. Zakładnicy zmarli na skutek złego zorganizowania pomocy medycznej.
Jak wyglądał przebieg tej operacji?
– Komandosi wpuścili gaz, przygotowany jeszcze na olimpiadę w Moskwie w 1980 r. Opracowano go na wypadek, gdyby terroryści chcieli powtórzyć scenariusz z olimpiady w Monachium w 1972 r., gdzie zginęło 11 sportowców z Izraela. Co ważne, szturmowcy nie wiedzieli, jaki środek mają zastosować, a nie wszystkich wyposażono w maski przeciwgazowe... Powiedziano im tylko, że będzie działał po 3 minutach, a przestanie po kwadransie. Za pierwszym razem nie zadziałał, więc wpuszczano go innymi kanałami. Żeby jednak dotarł do sali widowiskowej, należało użyć silniejszego stężenia.
Do teatru weszło kilka grup. Jedna odpowiadała za likwidację około 20 dziewczyn-samobójczyń owiniętych materiałem wybuchowym. Niektóre z nich nie zdążyły stracić przytomności. W drodze na salę widowiskową atakujący bezszelestnie zlikwidowali siedmiu terrorystów stojących na straży.
Gdy padły pierwsze głośne strzały, główna sala była już opanowana. Kolejna grupa likwidowała grupę Barajewa rozlokowaną na piętrze teatru. Tam toczyła się regularna walka z użyciem karabinów maszynowych PK i granatów. Tu znowu widać analogię do Magdalenki. Na Dubrowce prowadzono typową operację antyterrorystyczną, z użyciem ciężkiej broni. W teatrze wiele dały ładunki wybuchowe, "wycinano" nimi zaminowane drzwi i otwory w ścianach.
tej operacji jako jedyny cudzoziemiec dostał Pan od Rosjan odznaczenie z biało-czerwonego złota?
– Dostałem je za pomoc w szkoleniu grup antyterrorystycznych.
początku krytycznie wypowiadał się Pan o przygotowaniu operacji Magdalence. Podważał Pan wyniki pracy komisji powołanej do wyjaśnienia tej sprawy, a w jej skład wchodzili najbardziej znani specjaliści zajmujący się działaniami antyterrorystycznymi.
– Skład komisji tak dobrano, żeby nikomu nie stała się krzywda. Nawet najbardziej znane nazwiska nie gwarantują, że opinia będzie prawidłowa. Skoro ranni uczestnicy operacji mówią, że karetki nie było, to jak komisja mogła ustalić coś innego? Gdy na konferencji prasowej prezentowano wyposażenie bandytów, pokazano też niemieckie granaty hukowo-błyskowe, których używali policjanci.
Szturmowcy działali bohatersko, zawiodło dowództwo jednostki i logistyka. A decydenci musieli mieć świadomość zagrożenia, bo dwa tygodnie wcześniej policja pokazała uzbrojenie dwóch innych członków tej samej grupy przestępczej – bomby, granaty, karabiny snajperskie, pistolety maszynowe.
Antyterroryści podejrzewali, że będzie ciężko. Dlatego chcieli zabrać ciężką broń i pytali o karetkę pogotowia. Snajperzy przebrali się już w kombinezony z kamuflażem. Dowódca jednostki poinformował, że karetka jest zabezpieczona, a snajperom wydał polecenie pozostawienia broni wyborowej w Komendzie Stołecznej, kazał im też przebrać się w typowe mundury.
Co mogliby zrobić snajperzy, skoro budynek przesłonięty był drzewami?
– Strzelcy wyborowi używają broni nawet na minimalnych odległościach. Gdy przestępca trzyma zakładnika, stojąc w odległości kilkunastu metrów, nikt z wolnej ręki – z MP5 czy Glocka – nie zaryzykuje strzału. W czasie poprzednich akcji strzelcy wyborowi z warszawskiej jednostki używali broni na takich odległościach.
A snajper jest nie tylko od tego, żeby strzelać w głowę. On osłania grupę. Gdyby był w Magdalence wcześniej, może zobaczyłby, że z rynny wystaje kabel, dzięki któremu uruchomiono bombę ukrytą w kwietniku... W strukturze pododdziału AT powinno istnieć wsparcie. Na akcję wyjechało 28 antyterrorystów. Dlaczego 10 z nich nie mogło zabrać cięższej broni i granatników? Uważam, że obecne dowództwo jednostki i jej pion szkoleniowy nie wyciągną z wydarzeń w Magdalence żadnych wniosków.
Jak przeprowadziliby tę akcję chwaleni przez Pana Rosjanie?
– Trudno powiedzieć. Dwa tygodnie temu dostałem informację, że w Czeczenii zginął mój serdeczny kolega Wania, a sześciu innych z oddziału Witiaź jest w stanie krytycznym. Podobnie jak w Magdalence podchodzili pod budynek. Dostali z granatnika przeciwpancernego. Myślę, że gdyby wywiązał się pierwszy ogień, Rosjanie podpaliliby i zostawili ten budynek w gruzach, a nie walczyli przez trzy godziny.
Łatwo się krytykuje. Dlaczego nie został Pan w policji, żeby robić to, o czym teraz mówi?
– Mam prawo do krytyki. W policji zrobiłem swoje. Odszedłem cztery lata temu, rozwinąłem działalność za granicą. W jednostce tego nie mogłem robić.
Czy fakt, że szkoli Pan specjednostki na Białorusi i w Rosji, utrudnia robienie interesów w innych regionach świata?
– Odczuwam pewien dyskomfort, ale pracuję także w kilku innych krajach. Teraz lecę do USA.
W ośrodku szkoleniowym działającym pod kuratelą Departamentu Stanu poprowadzę szkolenie taktyczne dla jednostek z dwóch państw europejskich. Mam też wykład na temat Dubrowki.

Rozmawiał Jarosław Rybak "

Polska Zbrojna, marzec 2003

pozd
A.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 320 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 1387
Kiciuś też bym dał ci songa jak bym mógł.

Ale zamiast tego moge dać ci szacuneczek.

"TOBIE OJCZYZNO!"

Śmierć jest tylko następnym etapem życia,
więc nie bójmy się umrzeć za to w co wierzymy.

"TOBIE OJCZYZNO!"

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 10 Napisanych postów 2201 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 15791
A ja już zapomniałem o tym poście a miałem kontynuować.

Dla jasności "Delfin" już podobno nie istnieje.


Rudy kot w Combat/Samoobrona

И если не поймаешь в грудь свинец —
Медаль на грудь поймаешь за отвагу.

So give it up you bloody sods you'll not be getting laid
And the sooner that you're out the door the sooner we'll be paid

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1319 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 7129
Ty Kicus ja ci chyab SOGA nie dawałem...to tera sprubuje

"Success is not final, failure is not fatal: it is the courage
to continue that counts."
~Sir Winston Leonard Spenser Churchill

human at sight,monster at heart

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

buty MAGNUM HI_TEC

Następny temat

Uchwyt w Judo

WHEY premium