chciałbym poruszać dość ważny temat, - często się czyta o okresie przygotowawczym pod zawody, żeby podzielić go na makrocykle oraz mikrocykle, lecz nie często można zobaczyć przykładowy wzorzec takiego podziału w okresie np. jednego roku dla fightera.
Myślę, że wynika to nie tylko z tego, że to indywidualna sprawa, ale i z niewiedzy ! Są to metody dla zawodowców, którzy mają 1-3 starty w roku i indywidualne plany rozpisują ich trenerzy pod te starty. Nam amatorom zdarza się więcej zawodów (choć niekoniecznie).
Najczęstszym naszym sposobem jest po prostu trenowanie bez większego przemyślenia, przykładowo w tygodniu zrobimy 3x trening na sekcji, 2x na siłowni, 2x pobiegamy w terenie - i nawet tak mało osób co ma motywacje na taki tydzień. Duża większość trenujących SW po prostu pójdzie 2-3 razy na sekcje w tygodniu i raz na miesiąc na siłownie, a potem jedzie na zawody.
Tutaj chciałbym postawić pytanie - co dla nas jest lepsze jeżeli zawodów w roku mamy np. 6-7? Ćwiczenie przez cały rok tak samo i relaks przed samymi zawodami? Czy może ustalenie sobie priorytetowych zawodów i w naszym mikrocyklach pomijać zawody "mniej ważne" i traktować je tylko jako test kontrolny czy może skracać te mikrocykle pod ilość zawód jakie mamy my - amatorzy?
Chciałbym zaprosić Was do dyskusji na ten temat, piszcie też jak Wy trenujecie pod zawody w skali roku
Pozdrawiam !