SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

"Kibole"

temat działu:

Piłka Nożna

słowa kluczowe:

Ilość wyświetleń tematu: 85340

Ankieta

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51566 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816


Młyn Gornika-szale
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 626 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 12264
zdjecie które podpisałes"Glinik-Okocimski(...)"i kilka nastepnych jest z meczu Legia - Wisła . poza tym wiekszosc z tych zdjęc była juz na forum w starszych postach o kibicach.

Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska.
Tylko (L)

Zmieniony przez - WFH85 w dniu 2003-03-21 19:40:45
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 471 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 3694
Szalikowcy - Geneza

Szalikowcy pojawili się na Polskich stadionach na początku lat 70-tych, i z tym wszyscy się zgadzają, dalej pojawia się coraz więcej niewiadomych. Spróbuje je rozwikłać.

Kto był pierwszy? czyli prekursorzy ruchu - Dość natarczywie przekonują wszystkich, w swoich zinach, szalikowcy ŁKS-u, że to oni byli pierwsi. Zdaniem "Ełkaesiaków" początki były takie, iż grupa studentów ubrana w szaliki, uzbrojona we flagi zbierała się, co mecz w tym samym miejscu, śpiewając piosenki oraz skandując hasła o ŁKS-ie. Grupa ta szybko zaczęła się rozrastać, ludzie zaczęli zawierać między sobą przyjaźnie, które uległy wzmocnieniu, gdyż razem zaczęto jeździć na mecze wyjazdowe swojej drużyny. Nie wiem kto był pierwszy. Do tego miana kandydują oprócz szalikowców ŁKS-u, co najmniej trzy ekipy: Polonii Bytom, Legii Warszawa oraz Lechii Gdańsk. Faktem jest, iż na początku lat 70-tych kibice ŁKS-u byli najliczniejszą, najbarwniejszą i najbardziej aktywną grupą. Zaraz po niej byli kibice Lecha Poznań, Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, Wisły Kraków oraz Polonii Bytom. Wkrótce dołączyli kibice Arki Gdynia, Pogoni Szczecin, Śląska Wrocław oraz GKS-u Tychy. Moim zdaniem kapitalnym znaczeniem dla pojawienia się polskich szalikowców miał przykład zachodu, zaś w szczególności telewizyjne transmisje ligi angielskiej, gdzie szalikowców było w tym czasie szczególnie dużo. Drugim czynnikiem było jeżdżenie na wyjazdy, które w latach 70-tych stało się popularne. W obliczu zagrożenia, na obcym terenie, grupa integrowała się. Pojawiali się nieformalni przywódcy, powstawały pierwsze zgody i kosy. Nie należy jednak zapominać o typowo polskiej specyfice ruchu szalikowców, zwłaszcza o rodzimym ruchu git-ludzi, który rozwinął się nieco wcześniej.

Gitowiec - Kibicem czyli krzepnięcie ruchu - Protoplasci gitowców pojawili się już na przełomie lat 50 i 60-tych w już nie istniejącym warszawskim zakładzie karnym na "gęsiówce". Byli to tzw. "grypsujący" mający swój kodeks postępowania, powiązani silną więzią solidarności. "Grypsujący" szybko rozprzestrzenili się w zakładach poprawczych głównie w Warszawie, Łodzi i we Wrocławiu. Od 1965 roku w Łodzi "grypsujący" zaczęli stosować inne zwyczaje i terminologię, pojawił się pierwszy raz określenie git-człowiek. Zjawisko od 1969 roku "wyszło" poza mury zakładów poprawczych i więzień. Rozprzestrzeniło się głównie w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie i Gdańsku. W pierwszej połowie lat 70-tych zjawisko to było dominujące w niektórych środowiskach młodzieżowych, wystarczy powiedzieć, iż w Warszawie, jako członków i sympatyków gitowców określano około 40% uczniów zasadniczych szkół zawodowych i techników. Od 1975 roku ruch przejawiać zaczął tendencję spadkowe. Gitowcy tworzyli hermetyczne, wzajemnie wspierające się, kilku osobowe grupy. Wewnątrz tych grup stosowali własne zasady postępowania, własną hierarchię wartości opartą na zaufaniu i wzajemnym wspieraniu się. Stosowali specyficzny język będący mieszaniną slangu młodzieżowego i grypsery, zakazujący używania pewnych słów i zwrotów. Funkcje przywódcze w takiej grupie obejmowali najlepsi w bójkach, odważni, "nie pękający". Pobyt w zakładzie karnym czy poprawczym było dodatkowym atutem. Gitowcy wykorzystywali nie gitów - tzw. frajerów, od których wyłudzali pieniądze lub wykorzystywali ich w inny sposób. Gitowcy przejawiali "programową" nienawiść do Milicji, sądów, ale również do członków organizacji typu PZPR, ZSMP oraz wszystkich współpracujących z tymi organizacjami (kapusie). Ponadto "gitowcy" przejawiali niechęć do całego świata dorosłych (szczególnie do nauczycieli). Gitowcy unikali też za wszelką cenę służby wojskowej. Są różne teorię na temat powstania ruchu git-ludzi. Najtrafniejszą wydaje się teoria o silnej potrzebie tworzenia przez młodzież własnych grup, zamkniętych przed światem dorosłych. Silny podział na świat dorosłych i młodych był powieleniem trendów zachodnich i rewolucji "dzieci kwiatów" z drugiej połowy lat 60-tych. W kraju totalitarnym, jakim w latach 70-tych była Polska potrzeba działania poza monopolem władzy była szczególnie silna. Tak, więc w Polsce tak jak na zachodzie zaczęły powstawać grupy hipisów. Reakcją na to było powstanie ich antagonistów - "gitowców". Bardzo szybko gitowcy stali się silniejszą grupą od hipisów i wyparli ich z ulic większości polskich miast. Hipisi dominowali w liceach oraz wśród studentów, gitowcy wśród młodzieży robotniczej. Powstanie pierwszych grup szalikowców (lata 1972-1974) zbiegło się z okresem dominacji gitowców. Na uwagę musi zasługiwać fakt, iż w miastach gdzie ruch "gitowców" był najsilniejszy, najwięcej było też szalikowców. To, że na meczach wśród młodszych kibiców, tworzących młyn dominowali gitowcy, nie podlega wątpliwości. Moim zdaniem szalikowcy przejęli również od git-ludzi większość ich zasad. Były to: nienawiść do Milicji oraz zakaz jakichkolwiek z nią kontaktów, silna wewnętrzna solidarność wewnątrz grupy (jeden za wszystkich wszyscy za jednego), niechęć i niezależność do świata dorosłych (stadionowi "dziadkowie"), uznawanie za przywódców grupy ludzi odważnych, silnych, dobrych w bójkach, ale nade wszystko "twardych" oraz silne manifestowanie swojej odrębności. Gitowcy malowali sobie kropki na pięściach i w kącikach oczu, szalikowcy, zakładali na szyję szalik lub flagę. Poprzez przejęcie "ideologii" gitowców, szalikowcy rozprzestrzenili się poza stadionem. Szalikowcem nie było się już tylko na meczu, czy krótko przed nim, szalikowcem (tak jak i gitowcem) było się cały czas, na swoim osiedlu, dzielnicy. W szalikach chodziło się, na co dzień, grupy szalikowców określały swoje terytorium, walczyły z szalikowcami sąsiedniego klubu. Na murach domów zaczęły się pojawiać napisy typ: "Legia rządzi", itp. W drugiej połowie lat 70-tych, gdy gitowcy zaczynali w szybkim tempie znikać z polskich miast, natomiast szalikowcy mieli się wyśmienicie, wciąż rozwijając swój ruch.

Harcerzyki Aleksandrowicza czyli próba nałożenia kagańca - Władze szybko dostrzegły grupy nieformalne tworzące się wokół drużyn we wszystkich większych miastach. Ponieważ ustrój nie dopuszczał istnienie niezależnych od władzy grup postanowiono przejąć ruch, poddając go przy tym silnej kontroli. Wówczas zapalono "zielone światło" dla inicjatywy Grzegorza Aleksandrowicza propagującego "Kluby Kibica" zajmujące się dopingiem dla swojej drużyny. Wprowadzono też "Ligę Stadionów" gdzie punktowano zachowanie się kibiców oraz ich doping. Szalikowcy w większości niechętnie przyglądali się tym ruchom podejrzewając (zresztą słusznie), iż nowy ruch nie będzie niezależny. Częściowo korzystali jednak z przedsięwzięć organizowanych przez klub kibica, zwłaszcza z dotowanych przez klub wyjazdów na mecze, spotkań z piłkarzami oraz wydawanych przez klub kibica programów na mecze piłkarskie. Uczestniczyli również w zjazdach klubów kibica. Zawierali znajomości współpracowali ze sobą, gościli się przy okazji meczów. Szczególnie dobrze układała się współpraca między klubami kibica Śląska Wrocław, Wisły Kraków, Ruchu Chorzów, Polonii Bytom, GKS-u Tychy oraz Arki Gdynia. Jednak działacze klubu kibica nadzwyczaj rzadko stawali się nieformalnymi przywódcami grup szalikowców. W oczach władz kluby kibica nie spełniły, więc pokładanych w nich nadziei i po śmierci Grzegorza Aleksandrowicza zaczęły stopniowo podupadać. Mimo to, należy stwierdzić, iż dzięki klubom kibica, Zarządy klubów zaczęły postrzegać kibiców, jako zorganizowaną grupę, z którą należy się liczyć. Ponadto były miasta gdzie zorganizowane życie kibicowskie zaczęło się wyłącznie dzięki oficjalnym klubom kibica.
W oczekiwaniu na skinów czyli stabilizacja ruchu - W następnych latach ruch "szalikowców" rozwijał się dosyć szybko. Pojawiali się w coraz to nowych i w coraz to mniejszych miastach. Ideologia szalikowców okrzepła. Pod koniec lat 70-tych w kraju było ponad 20-tu grup szalikowców. Istniały już silne zgody i kosy, choć w dużej części były one jeszcze przypadkowe. Białe plamy na "szalikowej" mapie Polski to obecne województwa Lubuskie, Warmińsko-Mazurskie, Lubelskie, Podlaskie i Świętokrzyskie. Po powstaniu "Solidarności" (1980 rok) dzięki ograniczeniu cenzury, wiadomości o "wyczynach" szalikowców coraz częściej trafiały na łamy prasy. W dalszym ciągu z lubością opisywano chuligańskie ekscesy szalikowców i apelowano o surowe kary. W czasie meczu Widzew - Legia do pacyfikacji przez Milicję, przybyłych ponad 400-tu kibiców Legii ochoczo przyłączyła się służba porządkowa "Solidarności" zaś cały stadion wołał "Brawo Milicja". Stan wojenny (1981 rok) zachwiał w "zdrowej części społeczeństwa" zrozumienie dla działań Milicji. Szalikowcy byli wówczas częstymi uczestnikami demonstracji i walk z ZOMO. Okazało się, iż szalik klubowy wspaniale służy do ukrycia twarzy przed rozpoznaniem, oraz chroni przed gazem łzawiącym. Szalikowców walczących z Milicją można było dostrzec głównie w Gdańsku, we Wrocławiu, Krakowie i Szczecinie. Czasami dochodziło do demonstracji również po meczach, zaś przez kilka lat: 31 sierpnia (rocznica powstania "Solidarności"), czy też 3-ego maja nie były organizowane żadne mecze piłkarskie. Wszystko to nie spowodowało zbytniej zmiany w zasadach, kodeksie szalikowca. Być może przykład "Solidarności" pokazał szalikowcom iż Milicji nie koniecznie trzeba się bać i tylko przed nią uciekać, można też z nią walczyć. W latach 80-tych obserwujemy ciągły rozwój ruchu. Ilość niezależnych grup szalikowców pod koniec lat 80-tych wzrasta do 60-ciu, nie ma już województwa wolnego od szalikowców. Ich ideologia pozostaje od prawie 10-lat bez większych zmian. Kolejną subkulturą młodzieżową, która (po gitowcach) wywarła silny wpływ na "szalikowców" była ideologia "skinów".

Skini czyli aktywni i zdecydowani - Ruch skinów w Polsce zaczął powstawać w połowie lat 80-tych. Za "debiut" skinów uważa się festiwal w Jarocinie z 1984 roku. Uczestniczyli w nim młodzi ludzie zafascynowani skinami z zachodu (głównie z Anglii) i słuchając ich muzyki, oglądając filmy, naśladowali ich zachowania. Druga grupa sympatyzująca ze skinami i innymi radykalnymi ruchami prawicowymi, wyszła z podziemia postsolidarnościowego. Rozczarowana "miękką" postawą starych działaczy oraz lansowanej przez nich zasadzie nie używaniem przemocy, rozpoczęła własne radykalne działania, zakładając różnorodne narodowo-niepodległościowe organizacje. Te grupy działały głównie w Warszawie (Niepodległość, KPN), Gdańsku (RSA), Wrocławiu (Solidarność Walcząca) i w Krakowie. Jednak największy rozwój ruch skinów rozpoczął się po upadku komuny (1989 rok). Wówczas obie grupy połączyły się i rozpoczęły oficjalną działalność. Przejawiały swoją aktywność głównie w czasie meczów piłkarskich, koncertów rockowych oraz demonstracji ulicznych. Ich ilość w 1990 roku szacowano na około 2 tysiące. Ideologia skinów opiera się na miłości do Polski oraz głębokiej niechęci wobec obcych, a zwłaszcza Cyganów, Murzynów, Niemców, Arabów oraz Żydów. Skini uważają, iż Polacy są manipulowani przez żydowskich nacjonalistów oraz że USA, Niemcy i Izrael przejmują nasze dobra narodowe, spychając Polaków do roli "robola". Skini dbają o własną kondycję fizyczną. Skin musi być silny, odważny, dumny, gotowy do walki. Musi też wyrabiać w sobie odporność na cierpienia, stąd jego ciało pokrywają liczne "sznyty" i "tatuaże". Charakterystyczny jest też wygląd skinów: buty Martena lub glany, kurtki typu "fleyers", wojskowe spodnie. Często noszą też koszulki z napisami typu: "Skinhead OI" lub krzyżami celtyckimi. Do tego oczywiście krótko ostrzyżone włosy, (aby nie przeszkadzały w walce). Skini posiadali własne zespoły muzyczne oraz ziny gdzie wymieniają się informacjami. W pierwszym okresie swojej działalności rozpoczęli walkę z wówczas liczniejszymi punkami. W walce byli bezwzględni. Ich łupem padały skórzane kurtki Punków, co nazywano "krojeniem". Skini dosyć szybko wyparli punków z ulic. Śladem swoich poprzedników na zachodzie, skini szybko pojawili się w zorganizowanych grupach na stadionach. Na początku działo się to w Warszawie (Legia), we Wrocławiu (Śląsk) oraz w Gdańsku (Lechia). Potem pojawili się na innych stadionach. Skini nigdzie nie stanowili większości szalikowców, ale byli aktywni. Często jeździli na wyjazdy (niekiedy stanowiąc większość grupy wyjazdowej) gdzie byli z powodu swego "obycia w walce" bardzo cenieni. W pierwszym etapie "wygonili" z trybun punków, których i tak nie było nigdy zbyt wielu na stadionach. Zaraz potem "wzięli się" za metalowców. Jednocześnie coraz bardzie wpływali na zwyczaje i "ideologię" szalikowców. Szalikowcy od skinów szybko przejęli "fleyersy", masywne buty, a przede wszystkim krótko ostrzyżone włosy. Szalikowcy częściej zaczęli odwiedzać mecze grane przez Reprezentację Polski, częściej podkreślali swoją "polskość" oraz pojawiły się akcenty antyżydowskie, antyniemieckie, antyukraińskie oraz w mniejszym stopniu niechęć do murzynów (występujących w drużynach ligowych). Odtąd zwaśnieni kibice z centralnej Polski zwani byli "Żydami", z południowo-wschodniej "Ukraińcami" zaś z Górnego Śląska "Niemcami". Szalikowcy nie tolerowali niemieckich flag wywieszanych w pierwszej połowie lat 90-tych na stadionach śląskich drużyn. W tym okresie zerwane zostały niemal wszystkie zgody z klubami śląskimi. Szalikowcy przejęli też od skinów sposób działania. Wzorem ruchu skin, zaczęli się porozumiewać poprzez ziny. Zaczęli "kroić", na ulicach miast, szale wrogich kibiców. Coraz częściej zaczęli organizować "zjazdy kibiców", zaczęli integrować środowisko, co ułatwiały znajomości z ruch skin. Ponadto kibice zaczęli dbać o własną kondycje fizyczną, często trenowali sporty walki. Ograniczali picie alkoholu. Od połowy lat 90-tych wpływy skinów na kibiców malały. Tylko w kilku mniejszych grupach z mniejszych miast skini dominowali. Obecnie obecność skinów na stadionach jest symboliczna, lecz pozostało, ich dziedzictwo przejęte przez szalikowców.

Druga połowa lat 90-tych czyli idzie nowe - Od połowy lat 90-tych dostrzega się nowe tendencje w światku kibiców piłkarskich. Dokładnie o nich będzie w dalszej części, teraz tylko chcę zasygnalizować zjawisko. Obecnie coraz wyraźniej szalikowcy dzielą się na trzy, często wrogie sobie grupy. Starszyzna jest coraz starsza, kto stał się szalikowcem na początku lat 70-tych, teraz ma nawet 50 lat. Coraz trudniej im znaleźć wspólny jeżyk z młodymi kibicami, coraz łatwiej o kontakty z Zarządem. Z Kolei młodzi kibice, którzy chodzą na mecze dopingować swoją drużynę coraz mniej mają chęci na dymienie. Interesuje ich wspólna zabawa, emocje piłkarskie i te rzeczy. Z kolei ci co lubią dymy coraz częściej dymią poza stadionem tworzą grupy, luźno związane ze swoimi drużynami, często gardzące miejscowymi ultrasami lub będące w konflikcie ze swoją starszyzną. Zachowanie wszystkich tych trzech grup zmienia się o czy będzie później. Na dzień dzisiejszy w Polsce jest ponad 200 niezależnych ekip szalikowców. Coraz więcej dotychczasowych fan klubów uniezależnia się i kibicuje własnej, miejscowej drużynie. Ruch wciąż rozwija się.



Inne grupy

Dotychczas omówiliśmy dwie grupy, przybywające na mecze. Jedni to widzowie, drudzy szalikowcy. Teraz zajmiemy się kibicami, podgrupą widzów, która zasługuję na kilka słów, oraz dwoma bardzo ważnymi podgrupami szalikowców: starszyzną oraz chuliganami.

Kibice czyli fanatycznie przywiązani do klubu - inaczej są nazywani sympatykami. Na pierwszy rzut oka nie różnią się niczym od widzów. Mają zazwyczaj ponad 30 lat, siedzą na stadionie cicho, niczym się nie wyróżniają. Są to jednak ludzie oddani bez reszty swojemu klubowi, chodzący na wszystkie mecze od lat, zajmujący na stadionie to samo miejsce. Czasami jeżdżą na wyjazdy jednak nie ujawniają się na wrogim stadionie, gdyż w przeciwieństwie do szalikowców nie lubią dymów. Interesują się życiem klubu, znają z nazwisk piłkarzy, znają się też nawzajem. Niektórzy chodzą nawet na treningi. Nie uczestniczą natomiast w życiu kibicowskim. Są kibice, którzy mimo niepowodzeń swojej drużyny są z nią od kilkudziesięciu lat. Uczestnictwo w meczach to dla nich narkotyk.

Starszyzna czyli dzielą i rządzą - Nazywana również Starą Gwardią, Starą Załogą, Awangardą. Kiedyś byli szalikowcami, częściej chuliganami. Mają na swoim koncie mnóstwo wyjazdów (często grubo ponad trzysta). Teraz są już starsi, nieskorzy do zdzierania gardła przez cały mecz, czy pociągowych wyjazdów w ślad za swoją drużyną. Mają zazwyczaj od 25 do 40 lat, własne rodziny, pracę, jednak nie opuszczają swoich klubów. Nadal uczestniczą w życiu kibicowskim i mają głos decydujący odnośnie wielu ważnych dla kibiców spraw, w tym zawierania lub zrywania zgód, układów czy tworzenia kos. Tym się różnią od kibiców, że są aktywni w życiu kibicowskim, spotykają się w kibicowskich pubach, czasami jeżdżą na wyjazdy (najchętniej na zgody) lub spotkania kibiców. Jeżdżą własnymi samochodami lub nawet samolotami (słynny most powietrzny na trasie Warszawa - Szczecin). Gdy stanowią silną grupę, zmuszają Zarząd klubu do liczenia się z nimi. Wówczas współdecydują o działaniach Zarządu względem kibiców. Starszyzna sprawuje rządy, zazwyczaj wyłaniając w swoich ramach nieformalną grupę. Brana jest pod uwagę liczba wyjazdów, sukcesy bojowe, siła fizyczna, pobyt w więzieniu jest dodatkowym atutem. Grupa ta rządzi, decydując na zasadach większości głosów. Są też grupy, gdzie jest jeden przywódca mający w większości spraw decydujące zdanie. Starszyzna od piłkarzy wymagają szacunku, aby podziękowali im za doping (zwłaszcza na wyjazdach). Ostatnio coraz częściej przedstawiciele starszyzny zasiadają w zarządach klubów. Władze klubu współpracują ze starszyzną oferują pomoc w utworzeniu sklepiku z pamiątkami, krzesełka dla prowadzącego doping. Udzielają pomocy w organizacji autokaru na wyjazdy, udostępniają ulgowe bilety dla szalikowców, pomagają w organizacji meczów kibiców (np. w czasie wizyt zgód), itp. Starszyzna wspólnie z Zarządem dba o oprawę meczy, pojawiają się maskotki, racowiska, pokazy sztucznych ogni, efektowne flagi. W zamian za to od starszyzny wymaga się aby pilnowała porządku w czasie meczu. Nieraz przyjmuję to charakter oficjalny i pojawia się ochrona złożona z kibiców. Na innych stadionach ma to charakter niepisanej umowy. Zresztą większość starszych ekip sama doszła do wniosku iż dymienie na stadionie po prostu się nie opłaca. Po dymach zamykane są stadiony, podnoszone ceny biletów, wprowadzane identyfikatory. Starszyzna często musi bronić swojej pozycji. Nierzadko młode bezwzględne bojówki usiłują przejąć władzę. Młodzi są bardziej agresywni dążą do zadymy na każdym kroku. Dlatego często wchodzą w konflikt ze spokojniejszymi "starymi". Ponadto starszyzna odpuszczając coraz więcej wyjazdów, osłabia swoje związki z elitą wyjazdową, która w sposób naturalny uważa, iż powinna mieć w sprawach kibicowskich najwięcej do powiedzenia. Mądra grupa starszyzny, co jakiś czas przyjmuje do siebie wybijające się młode jednostki przywódcze. Stara się też jeździć na najważniejsze wyjazdy i uczestniczyć w ważnych wydarzeniach w życiu swojego klubu, nie zamykać się we własnym gronie. W ostatnich latach kilkukrotnie dochodziło do udanych buntów młodych i przejęcia przez nich władzy wśród kibiców. Zazwyczaj powodowało to okresowy spadek znaczenia i wzrost radykalizmu danej grupy.

Chuligani czyli zawsze chętni do dymów - podział między szalikowcami a chuliganami jest niejednoznaczny. Niemal każdy szalikowiec bywa chuliganem, każdy chuligan bywa szalikowcem. Im drużyna gra lepiej, wzrasta zainteresowanie jej grą i chuligani przyłączają się do dopingu. Gdy drużyna dołuje, piłkarzom wyraźnie nie chcę się grać, coraz więcej szalikowców daje spokój z dopingiem dla takiej drużyny i coraz częściej interesuje się chuliganką. Gdy brną w tym dalej, w pewnym momencie nie są już szalikowcami, są chuliganami. Chuligan zachowania chuligańskie ma dokładnie zaplanowane. Chuligani nie noszą szali. Dzięki temu są anonimowi. Mają przeważnie od 17 do 23 lat. Zazwyczaj nie uczestniczą w dopingu drużyny, siedzą często poza młynem. Mecz traktują jako okazję do spotkania z kumplami oraz oczywiści możliwość walki z kibicami przyjezdnymi bądź Policją. Ich miejscem spotkań są zazwyczaj puby, rzadziej parki, podwórka, klatki schodowe. Mniej interesuje ich też postawa swojej drużyny, najważniejsze są zadymy i zwycięstwa na tym polu. Chodzą ubrani w sportowe bluzy i buty, skórzane kurtki, czapki bejsbolówki, dresy. Są krótko ostrzyżeni. Większość z nich coś trenuje (często sporty walki, czy podnoszenie ciężarów, rzadziej piłkę nożną), prawie wszyscy chodzą na siłownie. Mało palą, piją okazjonalnie, większą popularnością niż alkohol cieszą się wśród nich narkotyki. Często biorą hormony i sterydy. Czasami mają związki ze światem przestępczym, są wykorzystywani przez grupy przestępcze jako "żołnierze". W tej grupie obowiązują żelazne zasady zakazu współpracy z Policją. Chuligani walczą z Szalikowcami lub Chuliganami wrogiej drużyny. Uaktywniają się w dniach meczów, ale czasami działają w czasie "normalnych" dni lub przy okazji jakiegoś święta lub festynu. Organizują patrole samochodowe na trasach dojazdowych do swojego miasta, czatują na kibiców przyjezdnych na dworcach lub w okolicach stadionów. W mieście lub regionie, gdzie jest kilka niezależnych ekip szalikowców, organizują wypady na osiedla zamieszkałe przez swoich wrogów. Są również aktywni w czasie meczów wyjazdowych swoich drużyn. Jednak najlepsze bojówki najwyżej sobie cenią zwycięskie potyczki z wrogą bojówką. Ostatnio coraz popularniejsze są umawiane solówki między bojówkami. Czasami spotyka się Chuliganów nie związanych na co dzień z życiem kibicowskim, którzy uczestniczą w walkach kibicowskich. Dzieje się tak zwłaszcza w małych miastach, gdy chuliganów piłkarskich jest mało, zaś trzeba się zorganizować wobec najazdu kibiców wrogiej drużyny. Wówczas namawia się do walki różnego rodzaju żuli i meneli spod budki z piwem. Nie jest to działanie uważane za honorowe w społeczności chuliganów piłkarskich. Podobnie negatywnie ocenia się zabieranie ze sobą na niebezpieczne wyjazdy bramkarzy z dyskotek czy też bywalców siłowni. O takie działania posądzani są chuligani Arki Gdynia, Legii Warszawa, Pogoni Szczecin, Lechii Gdańsk czy Lecha Poznań. Jak dotąd nie doszło wśród polskich kibiców do blamażu, jaki zafundowali sobie kibice Udniese, gdy jadąc do Warszawy na mecz z Legią wynajęli dla własnego bezpieczeństwa, miejscową agencję ochrony. Częstym błędem jest wymaganie przez przywódców grup kibicowskich, aby na wyjazdy jeździli tylko chuligani. Tak było w przypadku Wisły Kraków i Lechii Gdańsk. Spowodowało to gwałtowny spadek liczby kibiców na wyjazdach. Trzeba bowiem pamiętać, iż nawet na najbardziej chuligańskich stadionach, zdeklarowanych chuliganów jest nie więcej niż 300-tu. Chuligani są zazwyczaj sprawcami największych w historii polskiej piłki zadym. Scenariusz jest zwykle taki sam. Dymi mała grupka chuliganów. Policja interweniuje z właściwym sobie wyczuciem i pałuje lub oblewa wodą wszystkich w okolicy. Stosowanie odpowiedzialności zbiorowej powoduje wzrost agresji u zaatakowanych, dotychczas spokojnych szalikowców i dochodzi do poważnych walk, często przenoszących się na ulice miast. Chuligani często tworzą bojówki, są to organizacje zamknięte, często zorganizowane na kształt wojskowy, gdzie panuje żelazna dyscyplina. Bojówki mają swoją nazwę, przywódców, trzymają się razem, mają pogardliwy stosunek do szalikowców. Ich działania są przemyślane, często wcześniej ćwiczone. W walce są zdyscyplinowani i lojalni względem siebie. Często są w konflikcie z inną bojówką tego samego klubu. Członkiem bojówki nie może zostać "byle kto". Musi wykazać się w walce. Odwaga i siła są najwyżej cenionymi wartościami. Liczebność bojówek nie zależy od sukcesów drużyny. Zazwyczaj, gdy w mieście lub regionie są dwie drużyny o podobnej liczbie szalikowców, bojówek jest najwięcej. Mają szerokie pole do popisu, zawsze można coś złowić. W takiej sytuacji zazwyczaj grupa słabsza piłkarsko ma lepszą bojówkę (frustracja). Tak jest w Krakowie, gdzie Cracovia przeważa nad Wisłą, czy w Trójmieście gdzie bojówka Arki jest lepiej zorganizowana niż Lechii, lub wreszcie w Łodzi, gdzie bojówka ŁKS-u wciąż jeszcze góruje nad Widzewską.

Na polu chuligańskim ostatnio zachodzą spore zmiany. Monitoring i coraz skuteczniejsza i brutalna Policja (gumowe kule, itp.) sprawia iż dymienie na stadionie stało się coraz mniej bezpieczne. Dlatego chuligani przenieśli się poza stadiony. Są coraz aktywniejsi na mieście. Popularne są łowy na szaliki. Takie akcje szczególnie częste są w terenie, gdzie sporo zwaśnionych grup szalikowców. Wzrasta agresja. Porażka rodzi odwet. Coraz częściej walczy się przy użyciu sprzętu. Noże wchodzą do arsenału chuligana. Jednocześnie chuligani coraz mniej piją, jeżeli to preferują piwo. Wiadomo z pijanego niewielki pożytek w walce. W związku z tym miej bezmyślnych, czynionych w pijanym widzie, tak niegdyś częstych, demolek pociągów, dworców, czy sklepów. Za to coraz popularniejsze są narkotyki, głównie "amfa", która dodaję odwagi i energii. Coraz popularniejsze są umawiane dymy w miejscu ustronnym, gdzie biją się tylko Ci co chcą. Mogą być to umawiane "solówki" dwóch równie liczebnych grup, albo walki "grupa na grupę". Takie walki, z zasady mają odbywać się bez użycia sprzętu, na pięści. Walki takie prowadzone są w obecności "obserwatorów", których stanowią starsi kibice. Często walki są nagrywane na kamery video a filmy "puszczane" w Polskę. Wówczas nie ma pola do fantazjowania, bo jaki był wynik walki każdy może sobie zobaczyć. Chuligani powoli odpuszczają sobie zadymy na stadionie, tym bardziej iż w kilku klubach (Arka, Lech, ŁKS, Ruch, Śląsk) bojówki stanowią nieźle opłacaną ochronę. Poza tym stadiony stały się zbyt niebezpieczne, a prawdopodobieństwo rozpoznania przez kamery monitoringu spore. Chuligani unikają również walk z Policją, tu ryzyko wpadki jest największe, zaś kary na czynna napad na Policjanta surowe. Natomiast obicie chuligana lub nawet kibica znienawidzonego klubu zazwyczaj pozostaje bez kary.

Uważam iż ilość chuliganów będzie rosła. Wpływa na to narastanie frustracji wśród młodzieży (bezrobocie, rozwarstwienie społeczeństwa i te rzeczy), kult przemocy lansowany w telewizji. Ponadto wzrasta popularność siłowni i sterydów. Internet bez trudu propaguję tego typów zachowania, jak grzyby po deszczu powstają chuligańskie strony, chaty, grupy dyskusyjne. A poza tym wojen dawno nie było, wielu cierpi na brak okazji do tego by wzrósł im poziom adrenaliny. Sporty ekstremalne cieszą się coraz większą popularnością, a chuliganka ekstremalna jest bez wątpienia. Bojówek jest mnóstwo, ostatnio niemal każda grupka kibiców ma swoją bojówkę. Nie sposób prześledzić losy poszczególnych bojówek, często zmieniają nazwy, łączą się ze sobą, dzielą, posługują się dwoma nazwami, ich życie trwa od kilku tygodni do kilku lat. Uważa się, iż najlepsze bojówki mają trzy kluby: Lech Poznań (nazwy bojówek i grup o charakterze bojówek występujące w latach 1995-2001: Brygada Banici, Mafia z Bułgarskiej, Boys to Fight, Ultras Lech), Arka Gdynia (Mafia z Ejsmonda, Commando Arka, Ultras Arka, Władcy Północy) oraz Legia Warszawa (Teddy Boys'95, Turyści, White Legion, Charmant Cars, Żoliborskie Lwy, Warrious, Ultra Boys'97, Wild Boys). Dobre bojówki mają też: Lechia Gdańsk (Młode Orły, Green Gang, Brygada Francuza, Ultra Morena Boys, Ultras Łęgowo, Ultra Group Vis Maior Zaspa), Cracovia Kraków (Dog Hunters, Anti-Wisła, Shadows, No Remorse, Pasy, Hycle, Szwadrony Śmierci), Śląsk Wrocław (Fighters, Nabojka, Łaziors), Wisła Kraków (Armia Białej Gwiazdy, Dragons, Sharks, Jude Hunters), ŁKS-u Łódź (Crazy Canibals, Żądni Krwi), Widzewa Łódź (Destroyers, Red Gladiators, Cool Boys, Busters, Brygada Peners), Pogoni Szczecin (Elita, Brygada Ultras), Ruchu Chorzów (Psychofans, Niebiescy) oraz Zagłębia Sosnowiec (Vile Boys, No Name Boys, Łowcy Hanysów).

W.K.P.Lech Poznań-The Good of the Game
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51566 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Ciekawe ale mysle ze kazdy kumaty z nas to zna,i niewiele osob przeglada ten temat poza samymi kibicami
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51566 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
ciekawy artykol skad go wziales?:)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 471 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 3694
ze stronki o kibolach

W.K.P.Lech Poznań-The Good of the Game
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51566 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
ej powiedzcie mi co to jest: tolerowanie murzynów a reszty ścierwa już nie, czy to jest rasizm ?

TYLKO (L) I HWDP NA ZAWSZE
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 471 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 3694
Nie mam pojecia

W.K.P.Lech Poznań-The Good of the Game
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 471 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 3694


..mnie sie podoba bardzo

W.K.P.Lech Poznań-The Good of the Game
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 471 Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 3694




W.K.P.Lech Poznań-The Good of the Game
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Liga Mistrzów

Następny temat

Liga angielska - Premiership

WHEY premium