Piszę z prośbą o radę. Otóż, jakieś dwa lata temu miałem pierwsze wywichnięcie się barku podczas upadku przy grze w piłkę. Bark po chili wrócił na miejsce. Od tamtego czasu zdarzyło mi się to około 5-6 razy, przy czym za każdym razem przy większej lub mniejszej mojej pomocy bark także wracał na miejsce. Jedno z tych wywichnięć było jednak bardzo bolesne i dochodziłem do siebie jakieś 2 tygodnie. Do dzisiaj czuję od czasu do czasu lewy bark.
Byłem z tym u ortopedy. Po wizycie zdaję sobie sprawę, że inaczej jak operacyjnie sie tego nie pozbędę. Ostatnio jednak stwierdziłem, że dobrze byłoby zapisać się na siłownie i wzmocnić jakoś mięśnie barku, to może wtedy prawdopodobieństwo kolejnego wywichnięcia by spadło (no i od razu poćwiczyłbym nad innymi partiami mięśni). I tutaj pojawia się moje pytanie? Czy warto ryzykować? Bo wiadomym jest, że może mi się to stać po raz kolejny także podczas ćwiczeń na siłowni. Rozmawiałem co prawda z instruktorem i stwierdził, żeby przyjść i będziemy unikać ćwiczeń obciążających bark, a przynajmniej związanych z wykonywaniem takich ruchów, które mogłyby spowodować wywichnięcie się tego barku. Zaznaczam, że bark wywicha mi sie to tyłu.
Co o tym sadzicie? Jest sens zaczynać?
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi i sugestie.