didol:
Połowa z dyskutantów trenowała aikido-więc trudno odmówić im choć powierzchownej znajomości tematu. Czyli: większej znajomości niż Twoja, zakładając, że widziałeś parę
treningów. Osobą trenującą najdłużej prawdopodobnie jestem ja i, jak widzisz, również kwestionuję to co mówisz (przy całym szacunku dla stylu który trenuję i który bardzo lubię).
Dzięki prowadzącym moją sekcję instruktorom o 20-letnim stażu mogę zapoznać się z najbardziej efektownymi technikami aikido(takimi, których nie ma nawet na pokazach...bo chyba mało kto potrafi je wykonać) oraz z potencjalnie najefektywniejszymi.
I bardzo, bardzo rzadko któraś technika klasyfikuje się do obu tych grup jednocześnie-co instruktorzy mówią nam wprost, bez ogródek, pokrętnych tłumaczeń czy gadek o energii Ki.
Zbicia i przekierowania są efektowne.
Owszem, wykonane prawidłowo byłyby prawdopodobnie również efektywne-tyle, że ryzyko którym są obarczone jest większe, niż potencjalne korzyści z ich użycia. Dlatego też rozsądny aikidoka będzie bronił się za pomoca technik,
które nie będą efektowne-ale za to krótkie, szybkie, proste i posiadające duży "margines błędu" (czyli które zadziałają nawet gdy nie nie uda się ich wykonać idealnie).
Kiedyś w necie znalazłem fajną stronę, poświęconą w pewnej mierze jedynemu białemu uczniowi twórcy aikido. Gość ów (amerykanin Terry Dobson) kiedyś podczas zajęć miał taką scenę:
Terry demonstrates katatori nikkyo with no foot movement, no ki extension in the hands. Limp hands and the nikkyo bow. Uke is on the ground. Terry stands over. It's over fast as lightning. Terry to the uke: "Are you OK? Something the matter?"
He looks at the class. "Doing a martial art technique in a bar is an invitation to fight. Here it's all over. No one saw anything. No one at the bar wants to see it again, since there was nothing to see. I know. I know. We all want to look good. But looking good is not the point."
I mniej więcej takie podejście wpajają adeptom rozsądni instruktorzy tego stylu po dziś dzień.