USA atakują IRAN?

Sowizdżał:

Witamy ponownie

Ziemnion.Też nie wydaje mi sie aby USA dokonały ataku aczkolwiek sytuacja tu jest dosyć płynna i nie przewidywalna. WIele może zależeć od przypadku np przypadkowego ostrzelania czegoś lub kogoś.( to najgorszy wariant bo wszyscy gracze mogą się okazać więzniami przypadku).Co do euro i dolara możesz mieć sporo racji.Zachwianie pozycji dolara jako waluty światowej jest dosyć silne i napewno odija się niekorzystnie na USA jeśli rzeczywiście Iranowi uda się wprowadzić jako powszechną międzynarodową z-ę rozlicznie sie za ropę nie w dolarach ale w euro to dla USA będzie to o wiele siliniejszy cios niż klęzka w wojnie z Iranem.XXI wiek jest inny niż XX i pojawiają się nowi gracze przedewszystkim CHiny i Indie a podstawowym polem konfliktu jest obecjie gospodarka. Inne sa wiec metody toczenia wojen na tym polu.Wszystko co osłabia( do pewnego stopnia) najsilniejszego gracza na tym polu może być korzystne dla pozostałych.Wbrew pozorom USA nie dominują nad światem tak jak mogłoby to wyglądać i mało jest prawdopodobne aby udało sie USA odgrywać w przyszłości większą role w świecie niż to jest obecnie. USA jest bezwzględnie najsilniejszym krajem tej planety ale nie jest silniejsze od reszty krajów razem na tej planecie(PS nie jestem ani pro ani anty USA lub Iranu poprostu lubie dobra grę polityczną jak dobry pojedynek na macie lub na ringu)

Cześć Kawior!!!!!!!!!!!!! Cieszę sie że znowu jesteś gdzieś w pobliżu.Przed świętami mniejszy ruch w interesie więc może uda się znowu pogadać.Po staremu na postach i forach dyskuksja co jest słuszniejsze albbo kto ma racje zamiast jak natym zyskać lub przynajmniej nie stracić. Czego cholera nie ma postu USA uderzy na Iran -czy amerykanom można sprzedać bomby a Iranowi rakiety plot?MOże któryś z nich kupi naszą wołowinę albo co w związku z tą okazją? A nie tylko ten ma racje albo ten

Archeologią raczej nie, z resztą mnie interesuje głównie perska poezja:P
W kwestii "krajów islamskich" - moim zdaniem nie można ich tak nazwać, choć to nie ma tu teraz zbyt dużego znaczenia raczej.
Co do SAWAKu, to mogę się mylić, ale obecnie nie ma używa się chyba tej nazwy (sazeman-e ettela'at- wa amnijat-e keszwar - "organizacja informacji i bezpieczeństwa kraju), używano jej za szaha. Obecnie nazywa się to zdaje się WEWAK (skrót podobny, tylko zamiast "sazeman" jest "wezarat"- czyli "ministerstwo", a nie "organizacja").

Gholamreza.Pewnie Cię zmobilizują jak Kaczyński poleci z poparciem dla USA albo przynajmniej AW lub ABW będą CI zawracać d.chociaż budżet państwa goni resztkmi i wątpie aby MON wyskrobał coś na nową awanturę.Wystarczy że musimy płacić za Irak i Afganistan. Myślę, że ewentualny RP udział w konflikcie z Iranem sprowadzałby się tylko do stosownego wyrażenia popracia itd. Nie zależnie od przekonań na więcej nas poprostu nie stać.Swoją drogą co Ahmadineżad jako szyita myślał sobie jadąc do Arabi Saudyjskiej. Myślał, że w imię jedności isalmu Summici go poprą w sporze z USA. To nie ludzie bez wyobrażni i zdają sobie sprawę, że dominacja szyitów w basenie zatoki perskiej to podważenie pozycji politycznej tych krajów, a zapewne ograniczenie zysków lub konieczność dzielenia się z większym bratem zyskami z ropy. Słowem korzyść dla nich żadna same straty. POlitycznie Ahmadineżad stoi w osamotnieniu. Może go poprze ( a i to werbalnie) co najwyżej Al-Qaida. Z tego względu raczej sądze, że do rzeczywistej konforntacji nie dojdzie (aczkolwiek mogę się mylić). Możliwe jest też że Ahmadineżad zrobi coś głupiego - do czego zdaje się mieć skłonności ( vie przemowa w ONZ w boskim zielonym świetle Islamu itp) Skad inąd to dowód,że polityka jest dla graczy, a nie wizjonerów ( nie zależenie od tego jak bardzo byśmy tego chcieli).Jedyne szczęście Ahmadineżada to że za przeciwnika ma Busha wyjątkową niedorajdę polityczną, a stołek premiera chwieje się pod OLmertem

Sowizdżał:

Ja zawsze jestem gdzieś w pobliżu W działach Style Tradycyjne i Combat/Samoobrona zwłaszcza. Co do kierunku dyskusji-też jestem raczej za tym, by rozważać potencjalny konflikt nie pod kątem "kto ma rację" tylko "kto co z tego będzie miał i czy my możemy też coś z tego mieć".

Dobrze byłoby kupować broń od jednych i sprzedawać drugim. Najlepiej tak, by od Iranu dostać konto wypchane petrodolarami a od Jankesów medal i drugie konto. Potem kupi się wyspę gdzieś w tropikach(podległą krajowi który nie ma z Polską umowy o ekstradycję)-i stamtąd można obserwować poczynania polskich "elit" (używam tego słowa z przyzwyczajenia. Określenie "chlew" bardziej by chyba pasowało).

Myśle że masz rację Cavior.Tak swoją droga to temat Czy USA zaatakuje Iran powinien być w dziale :"Praca" ewentualnie "Wiadomości Handlowe". Co do naszych elit to brakuje słów adekwatnych do nich. Spotkałem chlewy lepiej zarządzany zorganizowany i czystszy. CO do sposobu postępowania w tej sprawie to ( wyręczając Fotyge bo sama na to raczej nie wpadnie- wizyty u kosmatyczki są takie męczące) Powiniśmy w ramach globalnej walki z Terroryzmem,Fundamentalizmem Islamizmem itp ( niepotrzebne skreślić) sprzedać USA konserwy z wołowiną, ekoliogiczne produkty mleczne( zdrowy żołnierz to podstawa) oraz co tylko się uda np ładnie drukowaną broszurke "Jak przygotować się na śmierć za USA" w dużym nakładzie . Oraz na wszystkich forach m.narod popierać walkę z......(patrz wyżej). Co do Iranu powiniśmiy w tym samym czasie ramach zwalczania imperializmu kapitalizmy w imie wspólnych wartości( zawsze się jakieś znajdą) sprzedać im rakiety p.lot( bo może być tam duży popyt) konserwy wołowe,ekoloogiczne produkty mleczne ewentuanie ładnie drukowany koran oraz ładnie napisane( przez Gholamreze) broszuki:"Jak przygotowac się na śmierć za Iran oraz Islam Szyicki" Oraz na forach miedzynarowych w tym samym czasie popierać rozwój energetyki jądrowej w ogólności, a w szczególności w krajach trzeciego świata odleglejszych od Polski o ponad 5000 km.Rozwój handlowy krajów trzeciego świata( nie zależenie od odległości od naszego kraju) WYmianę kulutalną i co tam jeszcze. Oprócz tego można zawsze popierać walkę pokój bo to pasuje na każdą okazję i nic z tego nie wynika (byle nie zabardzo bo jak uwierzą to nie kupią tych konserw i tych rakiet p.lot).NIe wiem dla czego ale mam dziwne przekonanie, że podobna politykę w tej sprawie zamierza porowadzić wiele krajów złaszcza tych co bardziej rozwiniętych ale cóż w dzisiejszych czasach trudno o oryginalność

Ahmadineżad raczej nic głupiego nie zrobi, nie ma bowiem ku temu możliwości. Al-Qaida raczej Iranu nie poprze. Zbyt bardzo się nie lubią.

Za to spór Irańczyków z Arabami bywa całkiem śmieszny. Dowiedziałem się, że oprócz nazw "Zatoka Perska" i "Zatoka Arabska" bywa stosowana również trzecia nazwa - "Zatoka Zawsze Perska". Jednak nic nie przebije tutaj Turków, którzy oczywiście na mapie, którą widziałem, nazwali ją "Zatoką Basryjską".
Ciekawe, czy kiedyś się dogadają w tej sprawie.

Generalnie tylko w Iranie szyityzm jest religią dominująca. Poza Syrią ( gdzie rządą alawici i obecnie Irakiem)w pozostałych krajach rządy pozostają w rękach sunnitów. W konsekwecji Iran zawsze będzie w jakimś stopniu izolowany wśród krajów Islamskich. Wydaje mi się, że geopolitycznie też to nie wygląda najlepiej gdzyż istnieje spora przewaga demograficzna Iranu nad krajami tego regionu ( oczywiście z wyjątkiem Pakistanu)68 mln ludzi pozwala mieć nadzieję na zdominowanie sunnitów w basenie Zatoki Perskiej (Arabia Saudyjska,Zjednoczone Emiraty,Oman, Kuwejt) razem około 35 mln bez większego potencjału produkcyjnego o wzlędnym podejściu do władzy państwowej .(Irak w tym rozdaniu pomijam z oczywistych wzlgędów).Układ geograficzny powoduje, że Iran może samodzielnie- o ile nie interweniuje USA zablokować cieśnię Ormuz i tym samym kraje te w sporej części "zagłodzić", a w każdym razie przetrącić ich ekonomiczny kręgosłup. W konsekwecji kraje Arabskie powiedzmy wprost zawsze będa się obawiać dominacji Iranu upatrując w nim i słusznie zagrożenia dla swojego dobrobytu (Zjednoczone Emiraty,Kuwejt,Oman)jak również dla stabilności swoich elit politycznych - Arabia Saudyjska. Wrogiem w polityce nie zawsze jest ten kto nas atakuje ale także ten kto ma taką możliwość, a nie jest przyjacielem ( tyle że powiedzmy przyjaźń w polityce znaczy cośkolwiek innego). Ciekawym elementem gry jest słabość organizacyjna państw arabskich w tym regionie. W zasadzie poza gadaniem nie są one wstanie przeprowadzić bez przywództwa USA jakiej kolwiek skoordynowanej akcji militarnej, ewetualnie poza Arabią są w stanie wydać trochę pieniędzy. Te kraje są słabe wewnętrznie i aby przetrwać ich rządy potrzebują USA i co najważniejsze wiedzą o tym. Co zabawne z czasem (jak ma to miejsce obecnie) będą corazbardziej potrzebować Izraela- nie tylko jako wspólnego "wroga" ale też jako pożytecznego sąsiada co to może przyjacielem nie jest ale dobrze wie gdzie czasem jest wspólny interes. Tak czy owak pozostaje im zręczne lawiranctwo.

Mały offtop.

Doskonały wywiad z F. Forsythem, w dużej części poświęcony fanatykom islamskim:

http://czytelnia.onet.pl/0,1402939,1,artykuly.html