Na ostatniej konferencji prasowej, podczas której ogłoszono dwie pierwsze pary pierwszej gali Pride w USA, czyli starcia Fedora Emelianenki z Markiem Colemanem oraz Mauricio 'Shoguna' Rua z Kevinem Randlemanem, pojawił się także Mike Tyson, który wywołał nie lada poruszenie.
Oczywiście od razu pojawiły się spekulacje, czy byłego pięściarza znowu będziemy mogli zobaczyć na ringu, ale tym razem naszej ulubionej organizacji. Tego nikt nie potwierdził, ani też nie zaprzeczył.
Były mistrz stwierdził, że, póki co, ma zakaz rozmawiania nt. szczegółów swojego kontraktu z kimkolwiek. Skomentował natomiast całą sytuację w następujący sposób: "Jestem szczęśliwy, że mogę być częśćią wspaniałej organizacji, jaką jest PRIDE. Nie mogę komentować mojego kontraktu, ponieważ to poufna informacja".
Mike Tyson, czy wystąpi, czy nie, zapowiedział swój udział na gali w Las Vegas, 21 października, tym samym wywołując już nawał dyskusji i domyślań.
Były moderator Sceny MMA i K-1 oraz elita SFD.