Jak już emocje opadną, to najpierw dowiedz się co możesz trenować. Co jest w zasięgu Twojego środka komunikacji, na co będziesz miał czas i pieniądze. Najlepiej poszukać (uwaga! według mnie, ja preferuję stójkę): muay-thai, kick-boxing o ile kładą duży nacisk na ręce, boks. To można uzupełnić judo, bjj lub jakimś połączeniem obu (grappling w sekcji mma). Potem przejdź się na trening i zobacz czy pasuje Ci lanie się potu po tyłku, poobijane ręce, nogi, głowa, prawdopodobnie
bolące łokcie tudzież kolana. Potem weź pod uwagę, że na osiedlu byle lump weźmie byle deske i prawdopodobnie wszystkie Twoje umiejętności nabyte bardzo ciężką pracą na treningach będziesz mógł sobie wsadzić. No chyba, że kondycja się przyda do ucieczki.
Dobrze byłoby, żeby ludzie w końcu zrozumieli, że umiejętności zdobyte na treningach to w większości umiejętności przydatne w walce sportowej, gdzie są zasady i jest sędzia, który będzie pilnował, żeby były przestrzegane. W walce typowo ulicznej najprawdopodbniej będzie ciężko zastosować swoją wiedzę, chyba, że ma się kilka lat praktyki i startów w zawodach full-contact. Wtedy jest się na tyle obitym, że pewne wyuczone odruchy ciało wykonuje samo, bez potrzeby przemyślenia akcji. Na ulicy nie będzie czasu, żeby zaplanować co też lepiej zrobić, zejść na bok i skontrować czy wejść w nogi.
A jak już ktoś ma te kilka lat doświadczenia to nie sądzę, żeby był na tyle nierozsądny, żeby ryzykować kontuzję i zdrowie walcząc z jakimiś dupkami z ławki.
Zresztą nie wiem bo późno jest i jestem śpiący
.
Pozdrawiam.