Proksa przed pierwszą mistrzowską walką
W piątek 3 marca w angielskim Hartlepool zobaczymy na ringu dwóch zawodników Polish Boxing Promotion. Mihaly Kotai będzie bronił pasa mistrza świata wagi lekkośredniej federacji IBO. Pojedynek ze Stevem Conwayem będzie okazją do rewanżu za nieoczekiwaną porażkę z początku grudnia. Oprócz Kotaia wystąpi jeszcze Grzegorz Proksa, który zmierzy się z niepokonanym Belgiem Kennethem Van Eesvelde w pojedynku o tytuły młodzieżowego mistrza świata federacji WBC i IBF w wadze średniej. Relację z gali przeprowadzi telewizja TVN. Początek o godz. 23.10, powtórka w sobotę o 14.20.
Steve Conway (33-6, 6 KO) został wyznaczony przez federację International Boxing Organization jako obowiązkowy pretendent po tym jak 2 grudnia pokonał Kotaia (32-2-1, 26 KO) na punkty. Pas IBO nie był stawką tamtej walki, ale mistrz nie może pozwalać sobie na przypadkowe porażki.
Mimo ostrej konkurencji Kotai wciąż pozostaje najpopularniejszym bokserem na Węgrzech, choć w ubiegłym roku boksował ze zmiennym szczęściem. Najpierw pokonał Raula Eduardo Bejerano i do zdobytego wcześniej pasa WBF dołożył tytuł federacji IBO. W kolejnej walce pechowo zremisował z Sebastianem Lujanem. Gdyby nie dyskusyjna kara w dziesiątej rundzie za trzymanie, Kotai wygrałby na punkty dwa do remisu. Na szczęście pas IBO pozostał w rękach mistrza.
2 grudnia Kotai zmierzył się w dziesięciorundowej walce z Anglikiem Stevem Conwayem. Pas IBO nie był na szali, a Miszi chyba myślami był już przy rewanżowym pojedynku z Lujanem, bo w ringu zaprezentował się bardzo słabo i przegrał na punkty.
Teoretycznie rzecz biorąc, w nadchodzący piątek Kotai powinien bez większych problemów wygrać z Conwayem... ale po prawdzie to zrobić już w grudniu.
21-letniego Grzegorza Proksę (5-0, 4 KO) czeka kolejne wyzwanie. Dziesięciorundowa walka o młodzieżowe mistrzostwo świata dwóch federacji: World Boxing Council i International Boxing Federation to jak sam przyznaje jego życiowa szansa, której nie zamierza zmarnować. - Jestem już po najcięższym etapie
treningów, mam za sobą kilkadziesiąt rund sparingowych z Miszi i Matolcsi. Forma jest, kondycyjnie jestem świetnie przygotowany. Tak naprawdę już w listopadzie, gdy przygotowywałem się do grudniowej walki, Laszlo zapowiedział, że chce żeby na początku 2006r. stoczył 8 albo 10 rundowy pojedynek - mówi Grzegorz. - Przede mną najważniejsza walka, chyba mogę powiedzieć nawet walka życia, bo tak teraz czuję - przyznał.
Przed Grzegorzem rzeczywiście trudny sprawdzian i niełatwy przeciwnik. O rok starszy rywal Kenneth Van Eesvelde ( 5-0-3, 2 KO) już zapowiedział ostrą walkę, a znając zaciętość i nieustępliwość Grzegorza w ringu zapowiada się emocjonujący pojedynek
Warto przypomnieć, że podobnie jak Proksa również i Kenneth pochodzi z rodziny z mocno zakorzenionymi tradycjami bokserskimi. Bokserem był jego ojciec (obecnie jeden z czołowych menedżerów bokserskich w Belgii), boksował również jego wuj. Nic więc dziwnego, że pięściarstwo Van Eesvelde ma już we krwi od urodzenia. Jako amator stoczył 19 walk, z których 14 wygrał (8 przed czasem), cztery przegrał i jedną zremisował. W 2001 r. był najlepszy w kategorii debiutantów, a rok później wywalczył srebrny medal na mistrzostwach Belgii.
Mimo sukcesów w amatorstwie profesjonalny debiut Kennetha (23 maja 2004r), podczas, którego zremisował z rodakiem Erikiem Nazarianem, nie należał do udanych, podobnie zresztą jak druga walka, która pozostała bez rozstrzygnięcia. Carlos Schram sprawił Kenowi sporo problemów i Van Eesvelde właściwie powinien być zadowolony, że pojedynek nie zakończył się porażką na kartach sędziowskich.
Po dwóch remisach, w listopadzie tego samego roku Van Eesvelde odniósł wreszcie upragnione zwycięstwo, dwa razy posyłając na deski Manuela Hera i wygrywając przez TKO w pierwszej rundzie. Kolejną walkę stoczył zaledwie dwa tygodnie później, pokonując Pavla Madalina z Rumunii przez TKO w piątej rundzie.
Kenneth jest niewątpliwie silnym fizycznie zawodnikiem i dobrze przygotowanym kondycyjnie. Technicznie jednak i pod względem szybkości nie może jednak konkurować z Grzegorzem. Niewątpliwie duże znaczenie w walce o mistrzowskie tytuły będzie mieć również nastawienie psychiczne obu pięściarzy. Proksa ma za sobą udany pierwszy rok w zawodowstwie i pięć zwycięstw na koncie. Kenneth nieco większe doświadczenie na profesjonalnym ringu, ale i trzy remisy, które w zależności od charakteru zawodnika mogą wpłynąć motywująco na pięściarza albo przytłumić nieco jego serce do walki.
Warto również podkreślić, że ostatnia walka Van Eesvelde w listopadzie ubiegłego roku, nie miała zbyt szczęśliwego przebiegu. Przeciwnikiem Kennetha był wówczas inny młody Belg - Michael Recloux, legitymujący się trzema zwycięskimi walkami. Po dwóch wyrównanych rundach, w trzeciej zawodnicy pechowo zderzyli się głowami. Rozcięcie Van Eesvelde'a było na tyle poważne, że po konsultacji z lekarzem sędzia przerwał walkę i ogłosił remis techniczny. Czy fakt ten będzie miał znaczenie podczas piątkowej walki o tytuł Młodzieżowego Mistrza Świata WBC i IBF, przekonamy się już wkrótce. Jak przyznaje sam Grzegorz walka o mistrzowskie pasy i świadomość, że to one są stawką w pojedynku ma ogromne znaczenie i działa na psychikę. - Staram się nie myśleć, że walczę o dwa mistrzowskie pasy, nastawiam się raczej psychicznie na 10 rundowy, trudny pojedynek z Kennethem Van Eesvelde. Ale presja jest, nie da się chyba tego uniknąć. Wierzę jednak, że będzie dobrze. Teraz najważniejszy jest wypoczynek i koncentracja przed walką. Ciężko pracowałem na tę szansę i zamierzam ją wykorzystać - dodaje Grzegorz.
Do pojedynku pozostało zaledwie kilka dni. Proksa spędzi je wraz z Miszim i Veresem w Anglii, gdzie już w piątek zmierzy się z Kennethem.
Telewizyjną relację z Hartlepool przeprowadzi TVN.