SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Cos lepszego od koksu

temat działu:

Doping

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 5278

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 15 Napisanych postów 898 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 24602
Podaj linka do tego artykulu dyqu
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 84 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 2256
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 38 Napisanych postów 4168 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 16830
może uznacie mnie za konserwatywnego, ale ja bym się bał merdać w genach
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 1619 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 15506
muzyk kwestia czasu ja tam bym chial zeby terapia genowa byla dostepna jak omka i tak samo prosta w aplikacji.

Gdy ty się op*****lasz ktoś inny trenuje(koksuje) zeby skopać ci Dupe

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 38 Napisanych postów 4168 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 16830
ja myśle, że to dobrze że nie jest tak dostępna. większość ludzi którzy stosują omke wiedza o niej tylko tyle 'że dobrze robi bo Heniek spuchł jak balon'. zbyd duża dostępność środka powoduje jego nadużywanie.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 1619 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 15506
mozliwe pamietam czasy jak nie wielu ludzi chodzilo na silownie a co dopiero sterydy a teraz co 2 je metke jka landrynki a na miescie mozna na ulicy spotkac listki od mety.

Gdy ty się op*****lasz ktoś inny trenuje(koksuje) zeby skopać ci Dupe

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 38 Napisanych postów 4168 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 16830
na dobrą sprawę to małolaci jak przychodzą na siłownie to pierwsze o co pytają to nie jest jak trenować czy jak jeść tylko co na początek wziąć. słyszy się teksty 'słyszałem, że metka jest dobra, albo omka'. w rzeczywistości nie wiedzą nawet jakie są substancje aktywne w tych jakże popularnych środkach.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 22 Napisanych postów 1619 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 15506
zgadza sie

a tu troszu o dopingu genowym.

Już na igrzyskach olimpijskich w Pekinie mogą pojawić się pierwsi sportowcy "ulepszeni" dzięki dopingowi genetycznemu.


Sportowiec modyfikowany genetycznie to kwestia najbliższej przeszłości, twierdzą specjaliści. - Modyfikacja będzie dotyczyć jedynie niektórych funkcji organizmu - podkreśla Olivier Danos, dyrektor naukowy francuskiego ośrodka badawczego Généthon w Evry. - Gdy metody terapii genowej wejdą w życie, należy się liczyć z faktem, że będą one potajemnie stosowane przez sportowców, którzy prawdopodobnie odniosą z nich korzyści wcześniej niż zwykli pacjenci, ale doświadczą również ich ujemnych następstw. W skład optymalnej diety ukierunkowanej na sporty wytrzymałościowe powinno wchodzić ponad 40 różnych składników. Składniki te nie są produkowane w organizmie i muszą być dostarczone z zewnątrz. Większość tych składników może być dostarczona w postaci zróżnicowanych posiłków stałych i płynnych. Badania naukowe wykazały, że w przedłużonym (ponad l godz.) wysiłku kluczowe znaczenie ma podawanie odpowiedniej ilości płynów w celu utrzymania normalnego nawodnienia oraz źródeł energii bogatych w węglowodany, ubogich w tłuszcze i o średniej zawartości białka. Dieta ta powinna zawierać wystarczającą ilość przynajmniej 13 witamin i 16 soli mineralnych i być tak stosowana aby utrzymać optymalną masę ciała.
W obliczu zagrożenia nowym rodzajem dopingu Światowa Agencja Antydopingowa zorganizowała w marcu br. w Nowym Jorku międzynarodową konferencję specjalistów w tej dziedzinie. - Wszystko, co można dziś usłyszeć lub przeczytać na temat terapii genowej, dotyczy doświadczeń przeprowadzonych na zwierzętach - mówi dr Alain Garnier z kierownictwa Agencji. - Wyjątkiem jest stosowanie nowych metod leczenia w szczególnych dyscyplinach medycyny, takich jak onkologia.
Amerykański epidemiolog Charles Yesalis ocenia sytuację bardziej pesymistycznie, albo może z większym realizmem: jego zdaniem walka z dopingiem zakończy się klęską. - Pierwsi sportowcy skorzystają z możliwości współczesnej genetyki już podczas igrzysk olimpijskich 2008 roku. Obecnie walkę z dopingiem wygrywają laboratoria, które zatrudniają najlepszych chemików. W przyszłości będą tam pracować najlepsi genetycy. Jest to przyszłość bardzo bliska, gdy chodzi o pewne możliwości terapii genowej o znaczeniu "strategicznym" dla sportowców wyczynowych, jak zwiększenie wykorzystania tlenu przez mięśnie lub wzrost ich siły.
Od 1988 roku kolarze wspomagają się erytropoetyną, hormonem, który pobudza wytwarzanie krwinek czerwonych, przenoszących tlen z płuc do różnych tkanek i zwiększa przez to wydolność organizmu. Technologia produkcji tego środka jest dobrze opanowana. Jednakże od niedawna dostępną na rynku erytropoetynę można wykryć w krwi i moczu. Rozwiązaniem, które pozwoliłoby definitywnie wyprowadzić w pole kontrolę antydopingową, byłoby doprowadzenie do tego, by wszystkie substancje pobudzające były wytwarzane w organizmie sportowca.
Dla osób zainteresowanych dopingiem atrakcyjne byłoby korzystanie z możliwości terapii genowej.
Pod uwagę brane są dwie metody postępowania. - Hipoteza pierwsza: spowodować, aby komórki nerek, w których powstaje erytropoetyna, wytwarzały ją w nadmiarze - wyjaśnia Alain Garnier. Wystarczy w tym celu zwiększyć liczbę genów, w których zapisana jest informacja o erytropoetynie wewnątrz tych komórek. A oto inna poddawana badaniom metoda: Spowodować, aby erytropoetynę wytwarzały komórki mięśni. W tym celu odpowiedni materiał genetyczny należałoby wprowadzić do komórki mięśniowej. Informację genetyczną przenosiłby wirus, u którego fragment genomu zastąpiono by sekwencją DNA, uruchamiającą wytwarzanie ertyropoetyny. Tak przygotowane wirusy wstrzykiwano by do pobranych wcześniej komórek mięśniowych zawodnika. Po ponownym wprowadzeniu do mięśni komórki te stałyby się drugim, poza nerkami, narządem wytwarzającym erytropoetynę.

Mydło, pralka i alkohol

Zaprezentowana tu metoda otrzymywania erytropoetyny wygląda na bardzo skomplikowaną, jednak Olivier Danos twierdzi, że tak nie jest, podkreślając jednocześnie związane z nią zagrożenia: Nie potrzeba bardzo złożonego systemu transferu genów. Wystarczy wyodrębnić DNA z bakterii i wstrzyknąć jego fragment do mięśnia, nie sięgając nawet po wirusy. Mógłbym to zrobić u siebie w kuchni. To przecież łatwiejsze od oczyszczenia heroiny! Do hodowli bakterii wystarczy suszarnia z temperaturą 30-37oC . Później należałoby rozpuścić ich błonę komórkową: można to zrobić używając odrobiny mydła. Pralka posłuży jako wirówka. Otrzymany produkt należy wreszcie oczyścić odrobiną alkoholu, ponieważ musi się wytrącić DNA. Jest to najbardziej ryzykowny etap. Podanie DNA zanieczyszczonego endotoksynami, czyli toksynami zawartymi w bakteriach, byłoby bardzo niebezpieczne. Tak uzyskanej erytropoetyny nie można byłoby odróżnić od erytropoetyny wytwarzanej w sposób naturalny w ludzkim organizmie. Nieprzewidywalny aspekt tego procederu: wprowadzony gen może ulegać niekontrolowanej ekspresji - organizm wytwarzałby zbyt dużą liczbę krwinek czerwonych, które przekształciłyby krew w konfiturę, a to mogłoby prowadzić do śmiertelnych powikłań w układzie krążenia.
Dopływ tlenu do mięśni można też poprawić, zwiększając ich ukrwienie. W tym celu stymuluje się powstawanie nowych naczyń krwionośnych. Można przy tym wykorzystać VEGF (naczyniowy czynnik wzrostu śródbłonka). Zostały już przeprowadzone badania kliniczne z udziałem chorych na miażdżycę tętnic obwodowych oraz ofiar zawału serca. W obydwu sytuacjach przeniesienie genu VEGF przez wirusa pozwoliło pobudzić odrost naczyń krwionośnych. Choć wyniki tych badań wydają się zadowalające, towarzyszy im znaczne niebezpieczeństwo. - Naczynia mogą wyrastać bezładnie, a przy podawaniu czynników wzrostu zawsze istnieje ryzyko powstania nowotworu, ponieważ pobudza się podziały komórek, które normalnie by się nie dzieliły - wyjaśnia Olivier Danos.
W Stanach Zjednoczonych są już śmiertelne ofiary tych doświadczeń - twierdzi Jean-Pierre de Mondenard, specjalista od medycyny sportowej i dopingu. - Kilka rodzin osób, które na ochotnika wzięły udział w badaniach i przypłaciły to życiem, podało eksperymentatorów do sądu. Przyjdzie jednak czas, gdy VEGF będzie używany w sposób bezpieczny. Hormon stosunkowo podobny do VEGF, tzw. czynnik wzrostu fibroblastów (FGF), również sprzyja rozwojowi sieci naczyń włosowatych w tkankach. Czynnik ten zastosowano już próbnie u chorych z zapaleniem tętnic kończyn dolnych.

Myszy jak Schwarzenegger

Za znaczny wzrost siły mięśniowej odpowiada najważniejszy dla sportowców hormon - IGF-1 (insulinopodobny czynnik wzrostu 1), którego wydzielanie w różnych tkankach zależy w warunkach prawidłowych od hormonu wzrostu. Do chwili obecnej sportowcy mieli dostęp tylko do jego odmiany wątrobowej, nazywanej również krążącą, produkowanej metodą inżynierii genetycznej. Są niestety podstawy, aby tę odmianę czynnika podejrzewać o działanie rakotwórcze. Najlepszym wyjściem byłoby wytwarzanie IGF-1 właściwego dla mięśni na miejscu, tj. w ich obrębie.
Dwóm zespołom badawczym udało się otrzymać z genu dla IGF-1 kilka tzw. izoform mięśniowych tego czynnika. Badacze wyszli z prostego założenia: zraniony mięsień wytwarza właściwą sobie postać IGF-1, by dzięki temu usunąć uszkodzenie. Wykorzystując tę obserwację Nadia Rosenthal i H. Lee Sweeney wyhodowali słynnych "mysich Schwarzeneggerów". Po wprowadzeniu genów kodujących IGF-1 do uszkodzonych mięśni uczeni obserwowali ich szybką regenerację i zwiększanie się ich masy już po niewielkim "treningu".
Łatwiej dostępne i już wykorzystywane są metody terapii komórkowej. - To prawda, że można je stosować u człowieka - przyznaje Alain Garnier. - Pobiera się, na przykład, komórki z chrząstki. Następnie prowadzi się ich hodowlę. Ponowne wstrzyknięcie tych komórek w obręb chrząstki wzmacnia ją. Tę metodę reperacji chrząstki stosuje już, zwłaszcza u piłkarzy, profesor Jean-Henri Jaeger w Strasburgu.
Z tej terapii korzystali także, zdaniem specjalistów, sportowcy z USA - przede wszystkim w celu zwiększenia wytrzymałości mięśni. Terapia mięśni spędza sen z powiek władzom sportowym na całym świecie. Zwłaszcza że, jak mawiają przewidujący specjaliści, po wprowadzeniu niewielkich zmian do metod terapii można z nich korzystać jako z metod dopingu. - Nic nie stoi na przeszkodzie, by dodać do komórek mięśniowych czynniki wzrostu, aby zwiększyć ich wydolność - zauważa Jean-Pierre de Mendenard. - Ale uwaga! Nad tak uzyskanym wzrostem komórek nie można panować całkowicie. Trzeba się liczyć z powstawaniem nowych komórek, również nowotworowych.
Słabym punktem sportowców są ścięgna. Christian Bénézis, specjalista od medycyny sportowej, zauważa: Łydka poddawana jest olbrzymim obciążeniom. Jeszcze kilka lat temu na początku biegu na 100 m siła nacisku wynosiła 800 kg. Dzisiaj w chwili startu są to 2 tony przy pierwszym kroku. W naszym laboratorium ustaliliśmy to podczas prób z udziałem sportowca, który dystans 100 m przebiega w 10,3 s. Środki dopingujące prowadzą do wzrostu masy mięśniowej, ale ścięgno nie zmienia swojej budowy. Dzień, gdy sportowcy posiądą umiejętność zwiększania jego objętości i wytrzymałości, będzie dniem ich zwycięstwa.
We Francji nowe metody leczenia, dziś na etapie badań na zwierzętach, będzie można przeprowadzić z udziałem ludzi dopiero za pięć lat. W razie zwichnięcia będzie się wstrzykiwać bezpośrednio w obręb ścięgna DNA lub wektor (czyli nośnik DNA, np. wirus) zawierający gen, w którym zapisana jest informacja o czynniku wzrostu typu IGF-1, o korzystnym wpływie na gojenie. Efekt: więzadło zagoi się w ciągu dwóch tygodni zamiast w miesiąc. David Klatzman, profesor jednej z paryskich klinik, dodaje: Trudniejszym problemem jest zerwanie ścięgna. Trzeba pobrać komórki ze zdrowego ścięgna i poddać je hodowli w celu uzyskania grupy tenocytów (komórek ścięgna). W doświadczeniach na królikach wykazano, że po wstrzyknięciu w obręb ścięgna tenocyty umiejscawiają się w miejscu uszkodzenia.

Włókna wolne, włókna szybkie

Zdaniem Gérarda Dine, dyrektora Instytutu Biotechnologii w Troyes, odpowiedzialnego za opiekę nad sportowcami najwyższej klasy, wkroczenie metod terapii genowej do środowiska sportowców jest sprawą oczywistą: Wiadomo przecież, że zainteresowanie terapią genową w odniesieniu do ścięgien nie ograniczy się do leczenia osób siedemdziesięcioletnich dotkniętych reumatyzmem.
Choć zwiększenie dopływu tlenu do mięśni i ich maksymalny rozwój wydają się dla sportowców najistotniejsze, ich uwagę przyciągają również inne osiągnięcia inżynierii genetycznej.
Mówi Danos: Można sobie wyobrazić bardziej wyszukane interwencje. W mięśniach człowieka występują różne typy komórek mięśniowych. Niektóre z nich biorą udział w ruchach szybkich, inne w powolnych, ale wykonywanych przez dłuższy czas - właśnie te cechy odróżniają sprintera od maratończyka. Dzięki wstrzykiwaniu genów możliwa będzie zmiana składu mięśni i wytworzenie dowolnej ilości tzw. włókien powolnych lub szybkich. Będzie można więc "produkować" w ten sposób niezrównanego maratończyka albo bezkonkurencyjnego sprintera. Ale to jednak jeszcze wizja przyszłości.

Problem etyczny

Gérard Dine uważa, że niemożliwe nie oznacza jeszcze, że jest nie do pomyślenia: Gdy zostanie wyizolowany gen sprawiający, że niektóre miocyty są zdolne do szybkiego skurczu, a inne komórki mięśniowe kurczą się powoli, ale nie ulegają za to zmęczeniu - będziemy w stanie wykryć predyspozycje danego człowieka do wysiłków krótko- lub długotrwałych.
Wykorzystanie biotechnologii w celu poczęcia dziecka, czy też po to, aby zawodnik skoczył wzwyż 3,5 m, wszczepienie mu miozyny mysiej (miozyna - białko, które wraz z aktyną uczestniczy w skurczu mięśnia - przyp. "Sciences et Avenir") w miejsce jego własnej, dziesięciokrotnie powolniejszej... to wszystko mniej więcej jedno i to samo. Będzie to oznaczać taśmową produkcję wybitnych sportowców.
Niektórzy uczeni już snują fantazje na ten temat. W Wielkiej Brytanii naukowcy wykryli jeszcze jeden gen odpowiedzialny za wyniki sportowe - ACE.
Działa on pośrednio - wyjaśnia Olivier Danos. - Jego rolą jest kontrola innych genów, które same odpowiadają za kontrolę kaskady złożonych wydarzeń. Gdy poznamy dokładnie ten proces, będzie można dowolnie wzmacniać naturalne zdolności sportowców i wybrać najbardziej predysponowanych do bicia rekordów. Otwiera to jednak poważny problem etyczny.

Już się zgłaszają

Jutro wszystko lub prawie wszystko będzie możliwe. Dziś wiadomo, że niektórzy sportowcy mają dostęp do tych metod terapii genowej w celach leczniczych. Inną sprawą jest wykorzystywanie ich jako metody dopingu. Na nasze pytanie: Czy zgłaszali się do państwa jacyś zawodnicy? - profesor Theodore Friedmann z Centrum Genetyki Molekularnej na Uniwersytecie Kalifornijskim (San Diego), członek Światowej Agencji Antydopingowej, odpowiada: Nie, ale wiem, że do niektórych kolegów zgłaszali się sportowcy gotowi poddać się modyfikacjom genetycznym.

czekam na igrzyska moze bedzie paru zmutowanych a juz wykrywaja epo u 5 sportowcow.

Gdy ty się op*****lasz ktoś inny trenuje(koksuje) zeby skopać ci Dupe

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Gdyby doping genowy był ogólnodostępny to kulturystyka nie byłaby już niczym przyjemnym.W osiąganiu dobrego wyglądu nie decydowałby już trening i samozaparcie.Mięśnie po prostu rosłyby same.Bez wytrenowania.Co w tym fajnego ?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1489 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 7453
******le jakies ingerownaie w geny wole sobie za***ac deczke i prolo:) pozdro

"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło sie nudno, kiedy umrzesz"

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Andropen 275

Następny temat

Ból

WHEY premium