Co do Kaoklai'a to skończmy z tym przesadnym uwielbieniem dla niego raz na zawsze! Może i by wytrwał dłużej, ale co z tego? Biegałby w kółko, uciekał i od czasu do czasu dobiegał próbując zasadzić jakiegoś low-kicka. I w efekcie pewnie by Schiltowi zajęło dłużej znokautowanie go. Ale co z tego? To nie o to chodzi w tym biznesie.
Natomiast co do Bonjasky'ego to wyszły wszystkie jego słabości, podobnie jak w ich pierwszej walce. Remy ma słabiutką bokserkę. Nie ma też odpowiedniej siły. Zresztą jego sława jest po części spowodowana tymi efektownymi, ale generalnie nieprzydatnymi "flying-knees". Dla mnie to nie był żaden mistrz i to GP ostatecznie to pokazało.
Ale nie można powiedzieć, że warunki miały tu nikłą rolę! Jestem absolutnie pewien, że gdyby Schilt ze swoimi umiejętnościami miał 190cm to nie szło by mu tak świetnie! Warunki fizyczne są ogromnym atutem w walkach uderzanych. Schiltowi pomaga wzrost i przede wszystkim zasięg kończyn, który jest niezmiernie istotny! Moim zdaniem warunki fizyczne to spora część tego, dzięki czemu święci on aż takie triumfy.
Co do Choi'a to nie wiem co się uparłeś. Przecież to jest dno, 100% freak. To nie jest to, że on jest wolny i tyle. Jak można twierdzić, że on ma jakąś technikę? Ten człowiek to jest kompletny laik jeśli idzie o technikę. Nauczył się nie machać na oślep łapskami, tylko wyprowadzać jako tako ciosy. Nauczył się robić jako taki użytek z kolan. I to by było na tyle. On nie ma żadnej techniki i jest po prostu mutantem, który znalazł się w tym towarzystwie wyłącznie dzięki temu, że jest ogromny.
Co do tego karate to też się nie ma co podpalać. "Doskonały styl walki" - nie żartuj! Nie sposób powiedzieć, że Feitosa czy Schilt (albo kiedyś Hug) przezentowali po prostu karate na ringach K-1. Gdyby tak było to nie zaszliby daleko. Oni mają karate jako styl bazowy, ale przystosowany pod walkę w K-1. To jest zupełnie inna technika zadawania ciosów rękoma! Więc nie można twierdzić, że np. Bonjasky vs Schilt to jest walka pomiędzy Muay Thai i Karate
Spuść z tonu trochę. Schilt nie jest taki doskonały. Nie sądzę by zdominował K-1 na długie lata, tak jak to przypuszczasz. Nikt nigdy nie zdominował tak naprawdę K-1 (może poza Aertsem w latach 95-98, ale to też nie do końca!). I Schilt też tego nie uczyni. Jest znakomity, będzie w czołówce, ale te peany na jego cześć są zdecydowanie przesadzone!